|
 Matka Kathy była bardzo niestabilna, w najgorszy z możliwych sposobów. Kiedy Kathy dorastała, jej matka zawsze znajdowała sposoby, by ją skrytykować, zaatakować, obwinić Kathy lub jej rodzeństwo. Krzywdziła dzieci emocjonalnie, innym razem była zaś dla nich niedostępna. Jej nastroje, jej złość była trudna do zniesienia. Czasem jednak potrafiła być hojna, współczująca i potrafiąca się zaopiekować. Kathy miała, co zrozumiałe, problemy w małżeństwie. Czasem potrafiła być bardzo kochająca, innym razem była podejrzliwa i nieufna, potrafiła stać się bardzo humorzasta i krytyczna wobec siebie. Była przerażona tym, że jej zachowanie przypomina zachowanie jej matki. Mogła dostrzec po jej mężu destruktywne jego efekty. Czuła, że utkwiła w miejscu i kiedy stawała się pobudzona, było dla niej niemal niemożliwym, by nie zwrócić się ku temu typowi zachowania. Wiedziała, że było niszczące dla związku i dlatego właśnie przyszła do mnie po pomoc. W Gestalt raczej stawiamy czoła problemowi, niż uciekamy od niego. Trudnością Kathy było to, że staje się kim, kim nie chce być. Widzimy opór jako część problemu i nie chcemy brać w tym udziału, pomagając osobie stać się inną. Przeciwnie, ukrywamy się pod pozorem pracowania przeciw oporowi. Podkreśliłem więc, że tego typu zachowanie, którego doświadczyła ze strony jej matki jest bardzo sadystyczne. Kathy się zgodziła. Wskazałem również, że jej własne zachowanie posiada te wartości. Były to mocne słowa, lecz Kathy widziała prawdziwość w takim nazwaniu jej zachowania. Poprosiłem ją więc, by wkroczyła w tę część niej poprzez udział w eksperymencie. Poprosiłem ją, by wypowiedziała proste zdanie: 'Chcę, byś poczuł ból, który ja czuję'. Zdanie to wyrażało podstawową relacyjną dynamikę, która związana była z sadyzmem. Zarówno matka Kathy, jak i teraz Kathy musiały zmagać się ogromną ilością bólu, a sadystyczne zachowanie zawierało podskórną tęsknotę. Kathy wypowiedziała tę kwestię, pomimo tego, że było to dla niej trudne i od razu poczuła jej prawdziwość. Poprzez wkroczenie w jej sadyzm tą drogą mogła go posiąść. Uczyniłem ten eksperyment trudniejszym poprzez poproszenie jej, by wyobraziła sobie, że mówi do swego męża podczas, gdy ma jeden z jej humorów. Powtórzyłą tę samą kwestię. Spytałem, co czuła w swoim ciele, by osadzić jej doświadczenie. Czuła mdłości, mieszankę nienawiści, wstydu i przyjemności. Było to empirycznie serce problemu. Wkraczając bardziej bezpośrednio w jej sadyzm i uczucia jemu towarzyszące, mogliśmy sięgnąć do jądra dynamiki, raczej empirycznie, niż tylko czysto deskryptywnie. Umiejscawiając Kathy w centrum jej doświadczenia, możliwość egzystencjalnego wyboru stała się tu jasna. Zachęciłem ją, by wzięła wdech i odnalazła jej centrum. W następnym kroku poprosiłem ją, by wyobraziła sobie matkę z sadystycznym uśmiechem na jej twarzy. Ponownie, poczuła lęk, napięcie i mdłości. Poprosiłem ją, by wyobraziła sobie jakiś budujący obraz - pomyślała o Buddzie i uspokoiła się. Poprosiłem ją, by wyraziła stwierdzenie wobec jej matki: 'Jestem z tobą połączona, gdy zachowuję się sadystycznie'. To wprowadziło kolejny aspekt relacyjnej dynamiki, w którym całe pole było zaprzęgnięte - przeszłość i teraźniejszość się jednoczyły. Sam akt bycia sadystycznym połączył Kathy z jej matką w sposób, którego inaczej by nie osiągnęła. Tak oto stajemy się czymś, przed czym się bronimy. Poprzez podążanie tym procesem, zapanowywania nad jej sadystycznym zachowaniem, zapanowywania nad związkiem z jej matką i tym samym - odczuwania własnych uczuć i odnajdywania uspokającego obrazu, dzięki temu mogła wprowadzić powiew świeżości do jej związku i jej zachowania. Poczuła ulgę i w pewnym sensie odnowiona dzięki jej pracy. Poprosiłem ją, by trenowała to, kiedykolwiek poczuje te emocje.
 Zac miał problemy w związku. Jego dziewczyna, Martha, była 'narowista'. Była kreatywna, miała bardzo bogatą osobowość i dzieliła z nim wiele poglądów na tematy społeczne i policzyczne. Akceptowała go, coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył w związku. Był z nią szczęśliwy, jednak były rzeczy, z którymi nie potrafił się pogodzić. Paliła trawkę - on nie. Lubiła ostrą pornografię - on nie. Chciała mieć kilku partnerów seksualnych - on nie. Lubił jej dzikość, jednak często sprawiała mu ból. Widział, że była niestabilna, jednak czuł, że może jej pomóc. Nie chciał kolejnego nieudanego związku, utknął więc w tym na dwa lata. Ona często była reaktywna, krzyczała na niego i była niestabilna. Wyglądało na to, że był to zbyt trudny związek, jednak nie mógł odpuścić. Uważał, że jego miłość może ją zmienić, że będzie lepiej. Spytałem go: co, jesli nie będzie lepiej? Jeśli ona się nie zmieni? Jeśli nie chce się zmienić? Co, jeśli nigdy nie zgodzi się na monogamię? Były to dla niego trudne kwestie do rozważenia. Spytałem go bezpośrednio, ponieważ żył bardziej jego fantazjami, niż rzeczywistością. Unikał zmierzenia się z tym, 'co jest' i jego uczuciami. Uciekł od siebie, marząc o przyszłości. Gestalt skupia się najbardziej na teraźniejszości, szczególnie na doświadczeniu w chwili obecnej. Ludzie bardzo często potrzebują wsparcia, by pozostać w teraźniejszości, a Zac miał sobie osobiste sposoby na jej unikanie. Podążając procesem, stało się bardzo dla niego jasne, że nie chciał tak żyć, nie chciał tych bezcelowych zmagań w związku i jeśli ona nie zamierza się zmienić, to ten związek przestanie być dla niego ważny i będzie musiał sobie odpuścić. Byłem ostrożny, by na niego nie wpływać. Egzystencjalny punkt widzenia mówi, że cokolwiek wybierzesz w życiu, to twój wybór i musisz pogodzić się z ich konsekwencjami, przewidzianymi lub nieprzewidzianymi. Moim zadaniem jest skonfrontować osobę z jego wyborami, z konsekwencjami jego wyborów i pomóc mu się zdecydować. Co ważne to, by wiedzieli oni, że to oni podejmują decyzję, nikt inny, pod żadnym pozorem. W tym wypadku wybrał, by pozostać, po tym będzie miał jasny wybór czy być z nią taka, jaka jest, czy raczej zreformować porządek. Było dla niego trudne porzucić zastany porządek, jednak kiedy to zrobi, dostrzeże, że tak będzie dla niego lepiej. Jednakże pomimo tego, że mogłbym powiedzieć, że to racjonalne, nie było w istocie tak proste. Poprosiłem go więc, by odegrał rozmowę pomiędzy dwiema stronami - częścią, która gotowa była odpuścić i częścią, która chciała trzymać się związku. Stało się jasne, że ta trzymająca część była jego dziecięcym 'ja', bardzo emocjonalnym. Odpuszczająca część była jego racjonalną częścią, którą mógł odłączyć. Tylko dlatego, że dokonywał 'wrażliwego' i racjonalnego wyboru, nie oznaczało, że sytuacja była rozwiązana. Dzięcięca część, czująca część musiała być zawarta w decyzji. Zajęło to nieco rozmowy między dwiema częściami - nie tylko słowa, lecz i uczucia były zaprzęgnięte po obu stronach. Z wolna powstała swego rodzaju zgoda. Istniało rozwiązanie, które zawierało również dziecięcą część. Nie uważałem jednak, by był to koniec tej historii, był to jednak koniec sesji. Było to coś, do czego muszę wrócić w przyszłych sesjach. Fritz Perls nazywał to naszym 'zwycięzcą' (topdog) i 'przegranym' (underdog) i pomimo tego, jak bardzo kompetentni, trzeźwi i jasno myślący możemy się czuć, faktem jest, że istnieje w nas druga część, która podważa kierunek, jakim podąża 'zwycięzca'. W tej sytuacji racjonalność i uczuciowość nie była wystarczająca. Z tego też powodu musimy być uważni, by zbytnio nie przyjmować strony 'zwycięzcy'.
|
|
|