Temat wagi jest bardzo skomplikowany i trudny dla kobiet, podczas terapii nie powinien być pomijany. Jednak trzeba się nim zajmować z delikatnością i troską, nie twardą ręką.
Laila była zainteresowana pracą nad tym tematem.
Zapytałem, w którym momencie zaczęła przybierać na wadze. Powiedziała, że w collegu przez pewien czas była głodna, bo nie miała zbyt wielu pieniędzy, więc gdy jadła, to jadła bardzo dużo. Jednak to z czasem się to ustabilizowało.
Nacisnąłem więc znowu, powiedziała, że po urodzeniu córki przybrała na wadze, ponieważ musiała jeść dużą ilość jedzenia podczas karmienia piersią. Jednak jej córka ma teraz 10 lat, a ona wciąż waży tyle samo.
Powiedziała, że je, gdy jest zestresowana, a była zestresowana tym, że coś złego stanie się jej córce.
Powiedziała też, że lubi mieć coś w ustach przez cały czaś, coś do przegryzienia.
Zapewniło mi to kilka możliwych opcji do rozpoczęcia, jednak jedyną rzeczą, która wydawała się jasna, był jej lęk. Jednakże był nieco ogólnikowo przedstawiony i nie było dokładnie wiadomo, jak on działał.
Spytałem, jaki rodzaj jedzenia je, w jakich ilościach, jak wiele ćwiczy. To wszystko to bardzo osadzające aspekty tej kwestii. Z tego, co mówiła wynikało, że nie je ogromnych ilości jedzenia, więc ponownie, nie było zupełnie jasne, o co chodzi.
Zacząłem od bardzo praktycznego poziomu i powiedziałem jej o tym, by wskazać różnicę. Potrzebowała praktycznego wsparcia na tych trzech frontach - jakości jej jedzenia, jego ilości i zbalansowanych ćwiczeń.
Podkreśliłem, że to wsparcie jest kluczem, a nie to, by samodzielnie próbowala wszystko osiągnąć.
Spytałem o odżywienie - jak wiele emocjonalnego odżywienia otrzymuje z różnych sfer jej życia - pracy, przyjaciół, rodziny, zajęć. Wyglądało na to, że otrzymuje całkiem sporo odżywienia, więc jedzenie nie było odpowiedzią na jego brak.
Wciąż jednak podstawowa dynamika nie była jasna. Spytałem o jej lęk: jej ojciec bał się o to, że coś jej się stanie i w jakiś sposób ona ten lęk przejęła i przeniosła go na relacje z własną córką.
Wyrastało to z Pola, więc musieliśmy się tym zając z poziomu pola. Jednak zanim zdołaliśmy zacząć, powiedziała nagle - o, właśnie, moja matka zwykła mnie przekarmiać, gdy byłam małym dzieckiem.
Wyjaśniła, że jej matka wpychała jej jedzenie do ust, po czym, zanim zdążyła je połknąć, wpychała jeszcze więcej. To zdarzało się bardzo regularnie i było dla niej bardzo niekomfortowe.
Wybuchnęła płaczem na wspomnienie o tym. Współczułem jej i spytałem, co czuje. Złość, odpowiedziała.
Zachęciłem ją więc, by wyobraziła sobie, że mówi swojej matce, używając dorosłego głosu, co chciałaby powiedzieć, jak dziecko - "Mam już dość, proszę, przestań wpychać mi jedzenie do ust".
Trudnym dla niej było powiedzieć to z siłą. Zasugerowałem więc, by podniosła rękę, zasłaniając swoje usta, blokując wszystko, co się do nich dostaje. Poczuła się pełna siły.
Na zadanie domowe zasugerowałem, by myślała o swojej matce za każdym razem, gdy je, pamiętała jej karmienie na siłę i sprawdzała jej reakcję.
To świadome utożsamienie się z traumatycznymi wspomnieniami, umożliwi jej wypracowanie umiejętności odmowy, niż raczej znajdowania siebie, jako bezsilnego dziecka.
No comments:
Post a Comment