lifeworksgestaltl1

Sunday 26 October 2014

Case #32 - Autentyczne środki

Diane miała dwa problemy. Pierwszym był jej pierwszy syn, dwunastolatek nie uczył się tak ciężko, jakby tego chciała.
Spytałem ją, żeby określiła w skali, jak dobrze mu szło, odpowiedziała, że 6 lub 7. Czy odrabiał zadania domowe? Tak. Jednak faktem jest, by dziecko trafiło do najlepszej szkoły, musi mieć najlepsze wyniki, więc istniała duża presja.
Po pierwsze, odpowiedziałem jej ze swojego punktu widzenia - o moich przekonaniach co do wychowywania dzieci w sposób zorientowany na rodzica, moich przekonaniach o wadze zbalansowanego życia dla dziecka i o tym, że nie zawsze ostatecznym celem powinny być naukowe osiągnięcia.
Było to ważne, bym wyjaśnił swoje stanowisko, przytoczyć jakąś granice różnorodności i odkryć gdzie i kiedy moja chęć wsparcia (i granice tego) mogły spotkać się z jej wymaganiami.
Miała problem, ponieważ czytała wiele książek o wychowaniu na ten temat i starała się stworzyć dla niego nieco przestrzeni, jednak martwiła się o jego przyszłość i nie wiedziała jak efektywnie go zmobilizować.
Moją propozycją było, by: usiadła z nim, na początku mówiąc mu, że o tym, co jest dla nie ważne w jego wychowaniu.
Potem mogłaby przedstawić mu obraz tego, jak to widzi - społeczność lub system szkolny, który jest bardzo konkurencyjny i który wymaga określonych ocen, by móc się do niego dostać. Przedstawiłaby kilka różnych instytucji, ich wymagania oraz plusy i minusy uczęszczania do nich.
Potem mogłaby wesprzeć go w decyzji o tym, jakie cele są dla niego ważne, gdzie chciałby pójść i co musiałby zrobić, by tak się stało.
W ten sposób mogłaby być zupełnie autentyczna, tym samym będąc dla niego wsparciem w znalezieniu jego miejsca. Jej chęć i potrzeba wspierania go mogłaby być skierowana w sposób, który wsparłby jego wybory, niż raczej wybierać za niego.
Jej drugim problemem był związek z jej mężem. Przychodził do domu, otwierał piwo, czytał gazetę, pisał bloga i zupełnie ignorował ją i dzieci.
Oczywiście była nieszczęśliwa z tego powodu, jednak nie potrafiła znaleźć sposoby na rozwiązanie tej sytuacji.
W pewnym sensie brał udział w życiu rodzinnym, planował rodzinne wyjścia, spędzał na nich czas z rodziną i często przygotowywał posiłki.
Nigdy nie był zbyt rozmowny, więc nie było to nic nowego.
Było dla mnie jasne, że narzekanie na niego, wymaganie od niego lub nawet sugerowanie, żeby nawiązała z nim autetyczną komunikację nie będzie efektywne.
Spytałem o jego bloga. Powiedziała, że był bardzo dobrze napisany, zabawny i że zamieszcza zdjęcia z bardzo interesującymi komentarzami pod nimi. Chciała, by umiał tak z nią rozmawiać.
Kierunek był dla mnie jasny. Nie mogła go zmienić, ale mogła do niego dołączyć. Spytałem, czy on ma ipada. Powiedziała, że mu go schowała.
Poinstruowałem ją, by natychmiast mu go oddała i kupiła sobie własny. Mogła porozumiewać się z nim, pisząc. Mogłaby odpowiadać mu na blogu (a on by jej odpisał), mogłaby wysyłać mu wiadomości, listy, czy krótkie teksty. Kiedy on siedziałby z gazetą, ona mogłaby wysyłać mu krótkie komentarze. Mogłaby też pisać listy, drukować je i wysyłać mu je lub zostawiać je pod jego poduszką.
W tym wypadku używałałem wszystkiego, co jest dostępne. Nie wpływało to na jej wewnątrzpsychiczną dynamikę i nie zgodziłem się z jej stwierdzeniem, że jest z nią coś nie tak, skoro on nie zwracał na nią uwagi. Zamiast tego zwróciłem uwagę na miejsce, w którym znalazłem odpowiednie środki i na to, jak kreatywnie mogłaby nawiązać z nim kontakt w sposób, który wykraczałby poza standardowe ramy ich związku.

Thursday 23 October 2014

Case #31 - Wymieniając seks na zażyłość

Louise stwierdziła, że pragnie więcej pasji w jej związku.
Jej mąż miał romans pięć lat temu. Trwał około roku. Przyzał się, padł przed nią na kolana, błagając o przebaczenie i zakończył go.
Od tego czasu rzeczy powoli ulegały poprawie, jednak wciąż istnieją pewne kwestie, które przerastają Louise.
Kiedy pierwszy raz wspomniał jej o romansie, odpowiedziała mu całkiem racjonalnie, pytając czy zamierza wziąć rozwód. Jej natychmiastowym sposobem na poradzenie sobie było oszacowanie sytuacji i stwierdzenie na czym stoi. Była to dobra strategia na przetrwanie.
Jednakże później poczuła mnóstwo smutku.
Ostatnio czuła również złość.
Jednak to nie to, z czym do mnie przyszła. Stwierdziła, że gdyby była naprawdę zła, on chciałby ją zostawić (z powodu swojej winy). Bała się więc, że by to zrobił, gdyby wyraziła to, jak się czuje.
Jednak zżerało ją to. I pomimo tego, że doświadcza dobrych rzeczy w jej związku, nie była w stanie w pełni ponownie się przed nim otworzyć, wliczając w to seksualny poziom - powstrzymywała się nieco. Spytałem jak często uprawiają seks - około cztery razy w miesiącu.
Spytałem jak dużo ze sobą rozmawiają - przeciętnie pół godziny dziennie.
Poprosiłem ją, by oceniła poziom swojej emocjonalnej inteligencji. Powiedziała, że na 3. Było dla mnie jasne, że biorąc pod uwagę te okoliczności, nie otrzyma ona od niego rodzaju posłuchu, jakiego od niego wymaga. Praca nad wyrażaniem jej uczuć też nie miała większego sensu; moglibyśmy wydobyć z niej nieco jej złości, jednak nie zwiększyłoby to poziomu jej intymności, ponieważ złość niczego więcej nie niesie. A bez rozmowy z jej mężem o tym, co się z nią dzieje, nie będzie można poprawić poziomu ich związku.
Gestalt nie pracuje z 'przebaczeniem', jednak pozwala ono podkreślić 'to, co jest'. Tutaj jednakże mieliśmy do wyboru szeroki wybór, z którego nie zdawała sobie sprawy.
Louise była nauczycielką i odnotowała, że zmieniła swoje nauczycielskie metody przez ostatnie lata, porzucają 'co się powinno, a czego nie', zauważając, że nastąpiła stopniowa i bardzo wyraźna zmiana w jej klasie. Równocześnie odbywała 'podróż, by odnaleźć siebie'.
Wiedziałem zatem, że posiada niezbędne materiały i na pewno pracowała nad swoim rozwojem.
Jednak nie miało to zbytniego wpływu na sytuację w jej związku.
Moim celem była praca nad problemem w jej związku, niż raczej wewnątrzpsychicznie z samą Louise czy nawet interpersonalnie ze mną.
Zaproponowałem więc zadanie domowe.
Umowa sprowadzała się właściwie do zasady: więcej seksu za więcej czułości.
Zaproponowałem, by powiedziała mężowi, że chcę uprawiać z nim więcej seksu i więcej bliskości. Jednak by to zrobić, potrzebuje więcej zażyłości.
Żeby to osiągnąć, musieli spędzać ze sobą pół godziny dziennie więcej, rozwijając zażyłość w ich związku. Zasugerowałem kilka rozwiązań - rozmawianie szczerze ze sobą o błahostkach; wspólne czytanie książek i dyskutowanie o nich; stworzenie przestrzeni do wysłuchania wzajemnych żali; lub też robienie rzeczy razem w tym czasie, co pozwoli im zwiększyć poczucie więzi i bliskości.
Zgodziłem się z nią, że to zupełnie niesprawiedliwe. W pewnym sensie bawiła się w nauczycielkę, organizując to i sprowadzając go do porządku tylko po to, by mogła bezpiecznie wyrazić mu jej złość. Nie było to fair, ponieważ w pewnym sensie odwalała robotę za nich dwojga.
Jednakże uzyska dzięki temu liczne inne korzyści i osiągnie również jej własne cele, czyli więcej namiętności w jej związku.
Rezultatem będzie to, że staną się sobie bliżsi, co jest lepsze, niż tylko jej osobista świadomość.
To podejście wykorzystało to, co nazywamy 'pracą nad związkiem dwojga ludzi z jedną osobą'. Znaczy to tyle, że zwracamy szczególną uwagę na związek podczas pracy z klientem. Raczej niż skupiać się tylko na nich samych, patrzymy jak możemy wzmocnić ich związki.
Wiele uczuć, tożsamości czy opowieści jest produktem związku. Jedyną zatem drogą, by coś zmienić jest znacząca zmiana w związku, niż raczej skupienie na doświadczeniu jednostki. Stosujemy tu podejście pola (field approach), pracując z całością raczej, niż z poszczególnymi częściami.
Brzmi to bardzo interesownie rozmawiać o wymianie seksu na zmianę zachowania - jednak ludzi i tak robią to w sposób nieświadomy. By posiąść to, co posiada inny, by wznieść to na piedestał w związku, a potem dopiero dać drugiej osobie możliwość wyboru. W tym sensie taka propozycja nie jeste manipulacyjna, a raczej szczera. I taka wymiania w tym kontekście jest czymś, co wzmocni związek.

Monday 20 October 2014

Case #30 - Dobry powód, by nie lubić seksu


Bridgit odnotowała 'mrożące' uczucie w jej krzyżu i okolicach krocza. Rozwiodła się pięć lat temu i do tej pory nie była w stanie stworzyć nowego związku.
Powiedziała, że została zraniona przez jej męża. Nigdy nie była wobec niego zbyt czuła seksualnie, nawet kiedy bardzo się o to starał na różne sposoby, a ich związek posiadał wiele zalet.
Spytałem w jaki dokładnie sposób ją skrzywdził, ale uznała, że trudno to jednoznacznie określić. Powiedziała, że była z nim blisko i w wyniku tego doświadczyła pewnej urazy.
Wyglądało jednak na to, że nie zrobił jej czegoś szczególnie krzywdzącego. Zatem strzały skierowane były gdzie indziej.
Potem odnotowała, że tak naprawdę nie ma tyle czucia w ciele, koniec kropka.
Wprowadziłem siebie i opowiedziałem jej o swoich dysocjacyjnych doświadczeniach, o tym, jak trudno być w pełni w swoim ciele.
Powiedziała, że podejrzewała, że powstrzymywało ją to byciem w pełni świadkiem tego, że jej brat był dotkliwie bity przez rodziców, kiedy miał 8-16 lat. Krótko po tym został porwany przez handlarzy ludźmi i minęło pięć lat, gdy był w stanie napisać list i zostać uratowanym. Jednak po tym zaczął włóczyć się po ulicach razem z żebrakami, kraść, trafił kilkukrotnie do więzienia, a nawet ją okradł, gdy próbowała mu pomóc.
15 lat temu zmarł jej ojciec, odnotowała fakt, że od tamtego czasu czuł się dobrze, był szczęśliwy i dąży do lepszego życia.
Pomimo tego Bridgit wciąż czuła mnóstwo bólu i poczucia winy dlatego, że nie potrafiła niczego zrobić w sprawie pobić.
Zauważyłem, że nigdy nie otrzymała żadnego wsparcia w tym czasie - nie miała nikogo, by móc porozmawiać, nikogo, kto by ją pocieszył.
Zaproponowałem, dlatego, że ból był wciąż niej obecny, że usiądę obok niej, obejmę ją ramieniem, by mogła poczuć wsparcie, którego wcześniej nigdy nie poczuła. By poczuć to uczucie, kiedy jestem z nią, tu i teraz.
Kiedy to zrobiłem, zaczęła z ogromnie głębokim bólem szlochać, łapać powietrze. Przytrzymałem ją w objęciach, odetchnąłem, pozostając bardzo obecnym, słuchając przeraźliwego bólu w jej płaczu.
Po pewnym czasie jej płacz ustał i stała się cicha i spokojna. Wypowiedziałem wyrazy zrozumienia.
Potem siadła i spojrzała na mnie. Powiedziała "teraz chcę Ci coś dać". Mogłem poczuć zmianę w niej i w mojej energii. Powiedziałem, że czuję to, czuję się cieplej. Odnotowała, że również czuje się cieplejsza, w całym ciele.
Spytałem ją, co chciała mi dać, jednak zmagała się przez chwilę z doborem słów.
Potem powiedziała: "chciałabym, by Twoje oczy, pocałowały moje". Mogłem poczuć jej otwartość, przepływ energii między nami. Powiedziałem, teraz jesteś w swoim ciele, gotowa na związek. Kiwnęła głową.
Nie wziąłem pod uwagę pierwszej figury, o której wspomniała (zmrożone uczucia), ani drugiej (ogólny brak uczuć w jej ciele). Odpowiedziałem w dialogu i czekałem aż wypłynie coś innego, co było jej niedokończoną sprawę ze sfery rodzinnej.
Doświadczenie takiej traumy pozostawiło w niej głęboką skazę i pomimo tego, że jej brał w końcu zdołał odbudować swoje życie, ona wciąż trzymała się bólu i poczucia winy. Nie mogła ruszyć z miejsca, dopóki naprawdę nie wejrzała w swój ból i nie była w pełni w tym wsparta.
Zapewnienie jej takiego doświadczenia spowodowaliśmy uruchomienie głeboko leczniczego doświadczenia, pozwalając jej spontanicznie porzuciła ból i poczucie winy, wróciła do swojego ciała i była w stanie przeżywać seksualne odczucia.

Tuesday 14 October 2014

Case #29 - Dorastająca mała złośnica

Cathy przyszła do mnie z problemem w związku z "urazą wobec ojca". Spytałem, dlaczego ma uraz, odpowiedziała, że wziął rozwód z jej matką, kiedy była w wieku czterech lat.
Zagłębiłem się w naturę jej pola. Było to dwadzieścia lat temu i od tego czasu widziała ojca tylko dziesięć razy. Niewiele o nim wiedziała.
Wierzyła, że jej matka była ofiarą - jej ojciec miał romans, a potem powtórnie się ożenił.
Cathy w dorosłym wieku nie wykazała żadnego zainteresowania, by się z nim skontaktować. Kiedy spytałem dlaczego, odpowiedziała, że poprzednio przyprowadził swoją córkę z jego drugiego małżeństa i Mary czuła się niesamowicie zazdrosna, widząc jak wiele uwagi poświęca jej przyrodniej siostrze.
Powiedziałem jej, że nie będziemy pracować nad problemem z rozwodem jej rodziców czy jej urazą z tego powodu (dlatego, że tak naprawdę nie były to naprawdę ważne dla niej problemy). Zamiast tego, wyraziłem chęć pracy z nią, jak osobą dorosłą i odkryć, co musi zrobić w teraźniejszości.
Była niechętna, jednak określiłem jasno moje granice.
Opowiedziałem jej historię o moim rozwodzie i rozmowie, którą przeprowadziłem z moją najstarszą córką, gdy dorosła, o tym, jak bardzo była w błędzie.
Powiedziałem jej, że chciałbym wesprzeć ją w odnalezieniu sposobu na rozmowy z jej ojcem, jednak by nie umieszczała się w roli bezradnej, osłabionej, w roli ofiary.
Odziedziczyła historie po jej matce, kolorując je odpowiednio. Jako dorosła miała do dyspozycji swoje wybory, które mogła ćwiczyć i dowiedzieć się bezpośrednio od ojca o jego wersji tej historii. Nie zrobiła tego jeszcze, więc planowałem skupić swoją uwagę na tym problemie w przyszłości, niż raczej próbować pogrzebać przeszłość.
Co więcej, kiedy o tym rozmawialiśmy, Mary miała głoś małej dziewczynki, lekko zmanierowany. Powiedziałem, że rozumiem i współczuję jej tego, że tak bardzo tęskniła za swoim ojcem, jednak od tego czasu wiele czasu upłynęło i żadna ilość terapii czy interakcji z nim nie przywróci jej tych straconych lat.
Musi pogodzić się z tą tragedią i spróbować się z tego pozbierać.
Było to bardzo trudne, jednak robiąc inaczej, utwierdziłaby się jeszcze bardziej w tej bezradnej pozycji, pragnąć już do końca życia czegoś, co już dawno straciła.
Czasem poszerzona empatia może pomóc ludziom, jednak bywa, że potrzebują oni jasnej granicy i drogi, którą mogliby ruszyć naprzód, niż raczej ciągle patrzeć w przeszłość. W jej 'ja' jako małej dziewczynki nie miała wyborów, nie miała możliwości, by wyjść im naprzeciw.
Stwierdziła,że kiedy widziała go jak mała dziewczynka, na pewno by go nie uderzyła. Pewnym jest jednak, że była zła i rozumiałem to. Jednak nie udało jej się znaleźć innej drogi, by nawiązać z nim kontakt i wciąż była zła w sposób właściwy małej dziewczynce.
Zaproponowałem więc eksperyment: zaczynając z pozycji jej pokoju, który określiła jako przyległy do pokoju jej matki i przechodzą przezeń prosto do pokoju jej ojca. Być może po to, by odbyć rozmowę lub tylko stanąć przed nim.
Było to dla niej niebywałym wyzwaniem, bardzo się bała. Zrobiłem wszystko, by dodać jej otuchy, ale dałem jej również możliwość wyboru. Wciąż przypominałem jej, że ma 24 lata. Poprosiłem ją, by porzuciła głos małej dziewczynki, by raczej wzmocniła się, niż osłabiła (przyznała, że miewa regularnie bóle pleców) i przeniosła się do miejsca dorosłości i wyboru.
W końcu zgodziła się na eksperyment. Posuwała się wolno krok za krokiem, potrzebując mnóstwo wsparcia, by nie upaść. Wreszcie dotarła od miejsca, w którym był ojciec i poprosiłem kogoś, by wszedł w rolę jej ojca.
Było dla niej niemożliwym odezwać się do niego. Spytałem ją zatem co czuła i by stworzyłem kilka zdań, których mogła użyć. Ułożyłem ich kilka tak, by miała szeroki wybór rzeczy. Potrzebowała większej zachęty, by ubrać to w słowa. Tak naprawdę to wydawała krótkie, ostro brzmiące dźwięki, które po rozpoznaniu, okazały się zawierać jej 'żal' odnośnie sytuacji z jej przyrodnią siostrą.
Chciała zadać mu kilka pytań, jednak powiedziałem, że może używać tylko stwierdzeń. Wyjaśniłem, że pytania mogą mieć manipulacyjny charakter i sprowadziłem ją do powodów, które ją do niego (ojca) kierowały.
W końcu przemówiła do niego, mówiąc mu, że jest zła, zraniona, ale również, że cieszy się, że go widzi. Mówiła głównie o jest zdenerwowaniu i lękach. Odpowiedź osoby, która grała jej ojca brzmiała, że również cieszy się na jej widok; nie spodziewała się tego.
Cały ten proces był dla niej bardzo trudny. Musiałem ciągle czynić go łatwiejszym, na przykład poprzez mówienie jej, że to tylko terapeutyczna grupa, że to nie jest jej prawdziwy ojciec czy matka i że przemieszcza się tylko po bambusowej podłodze, nic więcej. To zredukowało nieco jej emocjonalną walencyjność (emotional valence). Towarzyszyłem jej przy każdym kroku, wpierając i zachęcając ją do tego, by pozostała w swojej dorosłości.
Był to przykład na 'bezpieczną pomoc' w eksperymencie Gestalt, gdzie wkraczamy na terytorium normalnie zbyt trudne dla klienta, jednak robimy to przy odpowiednim wsparciu.
To pozwala osobie na nowe doświadczenie.
Jednakże taki eksperyment nie jest narzucony i klienci są zachęcani do tego, by nie robili z eksperymentu nowej 'powinności', lecz raczej, by wiedzieli go jako eksplorację świadomości i wyboru.

Sunday 5 October 2014

Case #28 -

Nancy poruszyła całą gamę problemów. Czuła, że istnieje przepaść pomiędzy byciem autentycznym a jej zachowaniem. Miała dziecko z pierwszego małżeństwa; w jej związku nie istniało zbyt wiele punktów wspólnych, rzadko żyli wspólnie.
Mówiła o jej drugim małżeństwie, przebyciu kilku aborcji, po których jej maż chciał kolejnego dziecka, którego ona nie chciała. Mówiła o byciu bardzo szczęśliwą z jej drugim mężem, czasem jednak ukrywając przed nim jej częstą obecność na różnych warsztatach. Mówiła o tym, że nie jest dostatecznie silna fizycznie i chciała to zmienić.
Zauważyłem, że jeden problem prowadzi do następnego i żaden nie wyglądał na trwały, pogłębiony, odpowiedni do skupienia. W istocie przyznała, że inni terapeuci mieli problemy z określeniem jej.
Spytałem, czego ode mnie oczekuje: 'bycia uratowaną' odpowiedziała. Wyjaśniłem jej, że jest część mnie, która byłaby zaszczycona ratowaniem jej, jednak to nie wydaje się być dobrym rozwiązaniem; zaś inna część mnie chciała ją wzmocnić, jednak to też nie wydaje się skutkować.
Na początku jej sesji zauważyłem jej spodnie - bardzo kolorowy i złożony wzór. Kilka razy zwracałem na nie uwagę. Zauważyłem również jej usta - miała wiele min, często ruszała częścią jej wargi lub obnażała zęby w szczególny sposób.
Wspomniałem jej o obu tych rzeczach. Nie miała świadomości o jej ustach i nie była zainteresowana jej spodniami.
Po dłuższej dyskusji, wróciłem do jej spodni i zasugerowałem, że zbadamy czy mogą pomóc nam w znalezieniu problemu, nad którym moglibyśmy popracować.
Spytałem, którą ich część naprawdę lubi. Wskazała mi mały kawałek wokół jej kostki i pokazała trzy różne kolory, opisując je jako ciepłe i zimny tony.
Poprosiłem ją, by 'była' każdym z tych kolorów i opisała siebie, będąc nimi. Mówila o ciepłej, słonecznej, entuzjastycznej i lśniącej siebie. Potem o poważniej, refleksyjnej siebie, która lubi być sama. Potem zaś o chłodnej, kalkulującej, racjonalnej siebie.
Powiedziałem jej o mojej opinii na temat każdego z kolorów. Kiedy doszedłem do ostatniego, natychmiast zareagowała, prewencyjnie stwierdzając, że ta część nie jest w porządku i zaczęła się obwiniać.
Wyjaśniłem, że za dużo od siebie wymaga, uważając tę część za złą. Spytałem skąd ona pochodzi - od jej matki. Ułożyliśmy więc miejsce dla jej matki, pomówiła z nią, wyznaczając kontakt, ale również wyznaczając jej granice wokół tego, co powinna.
Potem pojawiła się jej poprzednia teściowa, która pod pewnymi względami była 'idealna', jednak miała w sobie jeszcze więcej 'powinności'. Poprosiłem ją, by umiejscowiła swoją teściową w naszej rozmowie i ponownie zaczęła nawiązywać z nią kontakt, lecz również narzucając jej granice.
Za każdym razem wracałem do jej chłodnej/kalkulacyjnej części, próbując sprawić, by ją zaakceptowała. Za każdym razem, gdy próbowała ją odrzucić, pytałem ją czy chce, żeby jej 'powinności' nią rządziły, na co odpowiadała 'nie'.
W końcu była w stanie mnie słuchać, ponieważ opowiedziałem jej o swoim kalkulacyjnym 'ja'. Powiedziałem jej, że gdybym funkcjonował w biznesowym trybie lub gdy czułbym się bardzo uziemiony, mógłbym czuć się komfortowo z tą jej częścią. Lub gdybym był w moim kalkulacyjnym trybie, też byłoby to dla mnie w porządku. Jednak gdybym czuł się wrażliwy lub potrzebujący, mogłbym poczuć się przez to skrzywdzony.
Była w stanie słuchać mnie bez prostestowania i wziąć to pod rozwagę. Powiedziała 'ale właśnie tę część chcę zmienić, ponieważ może ona krzydzić ludzi'. Odpowiedziałem 'jestem bardziej zainteresowany tym, byś przyjęła do wiadomości, że to właściwie część Ciebie i gdy to robisz - wtedy czuje się bezpiecznie z Tobą".
Zrozumiała, że nie chodzi o to, by pozbyć się tej część czy nawet nie chodzi o jej zmianę, lecz tylko o zaakceptowanie jej istnienia.
W tej sesji bardzo trudno było zacząć. Za każdym razem, gdy zaczynaliśmy z czymś oczywistym, znikało nam z oczu. Jest to właściwie warte uwagi - jej zmiany skupienia. Zdecydowalem się nie skupiać się na tym, jako że nie było między nami za dużo pola do manewru. Zagrałem nieco rolę 'ratownika', jednak zdecydowałem się nie iść dalej tą drogą, ponieważ - ponownie - nie utrzymalibyśmy tego zbyt długo.
Zatem bardziej, niż kontynować zabawę w 'kotka i myszkę' z szukaniem jasnego tematu, zwróciłem się do tego, co było dla mnie zauważalne - jej spodni. Fakt, że nie przywiązywała do nich uwagi świadczył o tym, że mogliśmy znaleźć w nich coś, co się pojawiło, pomimo jej oporu w działaniu na figurach. Od razu jasno określiła trzy ważne część jej samej.
Zbadałem je w relacji - moją odpowiedzią na każdą z nich.
Wypłynął jej opór co do trzeciej części, było to zatem jasnym punktem, nad którym potrzebna była praca: zmierzyć się z jej 'powinnościami' i z ich źródłem.
Efektem tego wszystkiego, było to, czego szukamy w procesie Gestalt: integracja.

© Lifeworks 2012

Contact: admin@learngestalt.com

Who is this blog for?

These case examples are for therapists, students and those working in the helping professions. The purpose is to show how the Gestalt approach works in practice, linking theory with clinical challenges.

Because this is aimed at a professional audience, the blog is available by subscription. Please enter your email address to receive free blog updates every time a new entry is added.

Gestalt therapy sessions

For personal therapy with me: www.qualityonlinetherapy.com

Enter your email address:

Delivered by FeedBurner

© Lifeworks 2012

Contact: admin@learngestalt.com

w językach:

HOME

Informed Consent & Rates

PROFESSIONAL TRAINING

Gestalt Therapy Defined

PROFESSIONAL SERVICES

PAYMENTS

OTHER STUFF

Links

Book:Advice for Men about Women

BLOGS

• English

Bahasa

Čeština

Deutsch

Español

Français

Greek ελληνικά

Hindi हिंदी

Magyar

Melayu

Italiano

Korean한국의

Polski

Português

Română

Russian Русский

Serbian српски

Chinese 中文

Japanese 日本語

Arabic العربية

English Bahasa Čeština Deutsch Español Filipino Français ελληνικά हिंदी Magyar Melayu Italiano 한국의 Polski Português Română Русский српски 中文 日本語 العربية

If you are interested in following my travels/adventures in the course of my teaching work around the world, feel free to follow my Facebook Page!

Can you translate into Polish? I am looking for volunteers who would like to continue to make this translation available. Please contact me if you would like to contribute.

Interested in Gestalt Therapy training?

Contact us!

vinaysmile

This Gestalt therapy blog is translated into multiple languages. You are welcome to subscribe

logosm1

Links

Career Decision Coaching

Here

and here

Lifeworks

Gestalt training and much more

http://www.depth.net.au

For Men

Here is a dedicated site for my book Understanding the Woman in Your Life

http://www.manlovesawoman.com

The Unvirtues

A site dedicated to this novel approach to the dynamics of self interest in relationship

http://www.unvirtues.com

Learn Gestalt

A site with Gestalt training professional development videos, available for CE points

http://www.learngestalt.com

We help people live more authentically

Want more? See the Archives column here

Gestalt therapy demonstration sessions

Touching pain and anger: https://youtu.be/3r-lsBhfzqY (40m)

Permission to feel: https://youtu.be/2rSNpLBAqj0 (54m)

Marriage after 50: https://youtu.be/JRb1mhmtIVQ (1h 17m)

Serafina - Angel wings: https://youtu.be/iY_FeviFRGQ (45m)

Barb Wire Tattoo: https://youtu.be/WlA9Xfgv6NM (37m)

A natural empath; vibrating with joy: https://youtu.be/tZCHRUrjJ7Y (39m)

Dealing with a metal spider: https://youtu.be/3Z9905IhYBA (51m)

Interactive group: https://youtu.be/G0DVb81X2tY (1h 57m)