Tuesday, 14 October 2014
Case #29 - Dorastająca mała złośnica
Cathy przyszła do mnie z problemem w związku z "urazą wobec ojca". Spytałem, dlaczego ma uraz, odpowiedziała, że wziął rozwód z jej matką, kiedy była w wieku czterech lat.
Zagłębiłem się w naturę jej pola. Było to dwadzieścia lat temu i od tego czasu widziała ojca tylko dziesięć razy. Niewiele o nim wiedziała.
Wierzyła, że jej matka była ofiarą - jej ojciec miał romans, a potem powtórnie się ożenił.
Cathy w dorosłym wieku nie wykazała żadnego zainteresowania, by się z nim skontaktować. Kiedy spytałem dlaczego, odpowiedziała, że poprzednio przyprowadził swoją córkę z jego drugiego małżeństa i Mary czuła się niesamowicie zazdrosna, widząc jak wiele uwagi poświęca jej przyrodniej siostrze.
Powiedziałem jej, że nie będziemy pracować nad problemem z rozwodem jej rodziców czy jej urazą z tego powodu (dlatego, że tak naprawdę nie były to naprawdę ważne dla niej problemy). Zamiast tego, wyraziłem chęć pracy z nią, jak osobą dorosłą i odkryć, co musi zrobić w teraźniejszości.
Była niechętna, jednak określiłem jasno moje granice.
Opowiedziałem jej historię o moim rozwodzie i rozmowie, którą przeprowadziłem z moją najstarszą córką, gdy dorosła, o tym, jak bardzo była w błędzie.
Powiedziałem jej, że chciałbym wesprzeć ją w odnalezieniu sposobu na rozmowy z jej ojcem, jednak by nie umieszczała się w roli bezradnej, osłabionej, w roli ofiary.
Odziedziczyła historie po jej matce, kolorując je odpowiednio. Jako dorosła miała do dyspozycji swoje wybory, które mogła ćwiczyć i dowiedzieć się bezpośrednio od ojca o jego wersji tej historii. Nie zrobiła tego jeszcze, więc planowałem skupić swoją uwagę na tym problemie w przyszłości, niż raczej próbować pogrzebać przeszłość.
Co więcej, kiedy o tym rozmawialiśmy, Mary miała głoś małej dziewczynki, lekko zmanierowany. Powiedziałem, że rozumiem i współczuję jej tego, że tak bardzo tęskniła za swoim ojcem, jednak od tego czasu wiele czasu upłynęło i żadna ilość terapii czy interakcji z nim nie przywróci jej tych straconych lat.
Musi pogodzić się z tą tragedią i spróbować się z tego pozbierać.
Było to bardzo trudne, jednak robiąc inaczej, utwierdziłaby się jeszcze bardziej w tej bezradnej pozycji, pragnąć już do końca życia czegoś, co już dawno straciła.
Czasem poszerzona empatia może pomóc ludziom, jednak bywa, że potrzebują oni jasnej granicy i drogi, którą mogliby ruszyć naprzód, niż raczej ciągle patrzeć w przeszłość. W jej 'ja' jako małej dziewczynki nie miała wyborów, nie miała możliwości, by wyjść im naprzeciw.
Stwierdziła,że kiedy widziała go jak mała dziewczynka, na pewno by go nie uderzyła. Pewnym jest jednak, że była zła i rozumiałem to. Jednak nie udało jej się znaleźć innej drogi, by nawiązać z nim kontakt i wciąż była zła w sposób właściwy małej dziewczynce.
Zaproponowałem więc eksperyment: zaczynając z pozycji jej pokoju, który określiła jako przyległy do pokoju jej matki i przechodzą przezeń prosto do pokoju jej ojca. Być może po to, by odbyć rozmowę lub tylko stanąć przed nim.
Było to dla niej niebywałym wyzwaniem, bardzo się bała. Zrobiłem wszystko, by dodać jej otuchy, ale dałem jej również możliwość wyboru. Wciąż przypominałem jej, że ma 24 lata. Poprosiłem ją, by porzuciła głos małej dziewczynki, by raczej wzmocniła się, niż osłabiła (przyznała, że miewa regularnie bóle pleców) i przeniosła się do miejsca dorosłości i wyboru.
W końcu zgodziła się na eksperyment. Posuwała się wolno krok za krokiem, potrzebując mnóstwo wsparcia, by nie upaść. Wreszcie dotarła od miejsca, w którym był ojciec i poprosiłem kogoś, by wszedł w rolę jej ojca.
Było dla niej niemożliwym odezwać się do niego. Spytałem ją zatem co czuła i by stworzyłem kilka zdań, których mogła użyć. Ułożyłem ich kilka tak, by miała szeroki wybór rzeczy. Potrzebowała większej zachęty, by ubrać to w słowa. Tak naprawdę to wydawała krótkie, ostro brzmiące dźwięki, które po rozpoznaniu, okazały się zawierać jej 'żal' odnośnie sytuacji z jej przyrodnią siostrą.
Chciała zadać mu kilka pytań, jednak powiedziałem, że może używać tylko stwierdzeń. Wyjaśniłem, że pytania mogą mieć manipulacyjny charakter i sprowadziłem ją do powodów, które ją do niego (ojca) kierowały.
W końcu przemówiła do niego, mówiąc mu, że jest zła, zraniona, ale również, że cieszy się, że go widzi. Mówiła głównie o jest zdenerwowaniu i lękach. Odpowiedź osoby, która grała jej ojca brzmiała, że również cieszy się na jej widok; nie spodziewała się tego.
Cały ten proces był dla niej bardzo trudny. Musiałem ciągle czynić go łatwiejszym, na przykład poprzez mówienie jej, że to tylko terapeutyczna grupa, że to nie jest jej prawdziwy ojciec czy matka i że przemieszcza się tylko po bambusowej podłodze, nic więcej. To zredukowało nieco jej emocjonalną walencyjność (emotional valence). Towarzyszyłem jej przy każdym kroku, wpierając i zachęcając ją do tego, by pozostała w swojej dorosłości.
Był to przykład na 'bezpieczną pomoc' w eksperymencie Gestalt, gdzie wkraczamy na terytorium normalnie zbyt trudne dla klienta, jednak robimy to przy odpowiednim wsparciu.
To pozwala osobie na nowe doświadczenie.
Jednakże taki eksperyment nie jest narzucony i klienci są zachęcani do tego, by nie robili z eksperymentu nowej 'powinności', lecz raczej, by wiedzieli go jako eksplorację świadomości i wyboru.
Zagłębiłem się w naturę jej pola. Było to dwadzieścia lat temu i od tego czasu widziała ojca tylko dziesięć razy. Niewiele o nim wiedziała.
Wierzyła, że jej matka była ofiarą - jej ojciec miał romans, a potem powtórnie się ożenił.
Cathy w dorosłym wieku nie wykazała żadnego zainteresowania, by się z nim skontaktować. Kiedy spytałem dlaczego, odpowiedziała, że poprzednio przyprowadził swoją córkę z jego drugiego małżeństa i Mary czuła się niesamowicie zazdrosna, widząc jak wiele uwagi poświęca jej przyrodniej siostrze.
Powiedziałem jej, że nie będziemy pracować nad problemem z rozwodem jej rodziców czy jej urazą z tego powodu (dlatego, że tak naprawdę nie były to naprawdę ważne dla niej problemy). Zamiast tego, wyraziłem chęć pracy z nią, jak osobą dorosłą i odkryć, co musi zrobić w teraźniejszości.
Była niechętna, jednak określiłem jasno moje granice.
Opowiedziałem jej historię o moim rozwodzie i rozmowie, którą przeprowadziłem z moją najstarszą córką, gdy dorosła, o tym, jak bardzo była w błędzie.
Powiedziałem jej, że chciałbym wesprzeć ją w odnalezieniu sposobu na rozmowy z jej ojcem, jednak by nie umieszczała się w roli bezradnej, osłabionej, w roli ofiary.
Odziedziczyła historie po jej matce, kolorując je odpowiednio. Jako dorosła miała do dyspozycji swoje wybory, które mogła ćwiczyć i dowiedzieć się bezpośrednio od ojca o jego wersji tej historii. Nie zrobiła tego jeszcze, więc planowałem skupić swoją uwagę na tym problemie w przyszłości, niż raczej próbować pogrzebać przeszłość.
Co więcej, kiedy o tym rozmawialiśmy, Mary miała głoś małej dziewczynki, lekko zmanierowany. Powiedziałem, że rozumiem i współczuję jej tego, że tak bardzo tęskniła za swoim ojcem, jednak od tego czasu wiele czasu upłynęło i żadna ilość terapii czy interakcji z nim nie przywróci jej tych straconych lat.
Musi pogodzić się z tą tragedią i spróbować się z tego pozbierać.
Było to bardzo trudne, jednak robiąc inaczej, utwierdziłaby się jeszcze bardziej w tej bezradnej pozycji, pragnąć już do końca życia czegoś, co już dawno straciła.
Czasem poszerzona empatia może pomóc ludziom, jednak bywa, że potrzebują oni jasnej granicy i drogi, którą mogliby ruszyć naprzód, niż raczej ciągle patrzeć w przeszłość. W jej 'ja' jako małej dziewczynki nie miała wyborów, nie miała możliwości, by wyjść im naprzeciw.
Stwierdziła,że kiedy widziała go jak mała dziewczynka, na pewno by go nie uderzyła. Pewnym jest jednak, że była zła i rozumiałem to. Jednak nie udało jej się znaleźć innej drogi, by nawiązać z nim kontakt i wciąż była zła w sposób właściwy małej dziewczynce.
Zaproponowałem więc eksperyment: zaczynając z pozycji jej pokoju, który określiła jako przyległy do pokoju jej matki i przechodzą przezeń prosto do pokoju jej ojca. Być może po to, by odbyć rozmowę lub tylko stanąć przed nim.
Było to dla niej niebywałym wyzwaniem, bardzo się bała. Zrobiłem wszystko, by dodać jej otuchy, ale dałem jej również możliwość wyboru. Wciąż przypominałem jej, że ma 24 lata. Poprosiłem ją, by porzuciła głos małej dziewczynki, by raczej wzmocniła się, niż osłabiła (przyznała, że miewa regularnie bóle pleców) i przeniosła się do miejsca dorosłości i wyboru.
W końcu zgodziła się na eksperyment. Posuwała się wolno krok za krokiem, potrzebując mnóstwo wsparcia, by nie upaść. Wreszcie dotarła od miejsca, w którym był ojciec i poprosiłem kogoś, by wszedł w rolę jej ojca.
Było dla niej niemożliwym odezwać się do niego. Spytałem ją zatem co czuła i by stworzyłem kilka zdań, których mogła użyć. Ułożyłem ich kilka tak, by miała szeroki wybór rzeczy. Potrzebowała większej zachęty, by ubrać to w słowa. Tak naprawdę to wydawała krótkie, ostro brzmiące dźwięki, które po rozpoznaniu, okazały się zawierać jej 'żal' odnośnie sytuacji z jej przyrodnią siostrą.
Chciała zadać mu kilka pytań, jednak powiedziałem, że może używać tylko stwierdzeń. Wyjaśniłem, że pytania mogą mieć manipulacyjny charakter i sprowadziłem ją do powodów, które ją do niego (ojca) kierowały.
W końcu przemówiła do niego, mówiąc mu, że jest zła, zraniona, ale również, że cieszy się, że go widzi. Mówiła głównie o jest zdenerwowaniu i lękach. Odpowiedź osoby, która grała jej ojca brzmiała, że również cieszy się na jej widok; nie spodziewała się tego.
Cały ten proces był dla niej bardzo trudny. Musiałem ciągle czynić go łatwiejszym, na przykład poprzez mówienie jej, że to tylko terapeutyczna grupa, że to nie jest jej prawdziwy ojciec czy matka i że przemieszcza się tylko po bambusowej podłodze, nic więcej. To zredukowało nieco jej emocjonalną walencyjność (emotional valence). Towarzyszyłem jej przy każdym kroku, wpierając i zachęcając ją do tego, by pozostała w swojej dorosłości.
Był to przykład na 'bezpieczną pomoc' w eksperymencie Gestalt, gdzie wkraczamy na terytorium normalnie zbyt trudne dla klienta, jednak robimy to przy odpowiednim wsparciu.
To pozwala osobie na nowe doświadczenie.
Jednakże taki eksperyment nie jest narzucony i klienci są zachęcani do tego, by nie robili z eksperymentu nowej 'powinności', lecz raczej, by wiedzieli go jako eksplorację świadomości i wyboru.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment