lifeworksgestaltl1

Monday 14 September 2015

Case #68 - Bardzo bolesne prawdy

Mandy i Brian przyszli po poradę małżeńską. Przeżywali kryzys. Po 15 latach małżeństwa i posiadaniu dwojga dzieci, Brain miał romans (jego czwarty w małżeństwie), a Mandy, mając 40 lat, była zdesperowana, by ratować małżeństwo. Była zdeterminowana, by się rozwodzić. Brian bardzo niechętnie przyszedł na tą sesję.
Popracowałem najpierw z Mandy, jako że Brian był ostrożny i niechętny, by się otworzyć. Zbadałem historię i osobisty kontekst. Potem spytałem o małżeństwo. Powiedziała, że nie prowadzą pożycia od 6 lat i że zdążyła już do tego przywyknąć. Czekała na to, by to on wziął sprawy w swoje ręce, lecz nigdy się tego nie doczekała. Rozmawiała ze swoimi przyjaciółmi, którzy powiedzieli jej, że raczej nie może się spodziewać więcej i by zajęła się innymi rzeczami w jej życiu, jej dziećmi itd.
Spytałem ją o procentowy udział wartości w poszczególnych sferach ich małżeństwa - bliskości, seksu, dzieci, finansów, wsparcia. Wartości wahały się od 5% do 50% maksymalnie, gdzie bliskość była na najniższym szczeblu.
Powiedziała, że jeśli musiałaby wyrazić średnią, to powiedziałaby, że jest usatysfakcjonowana w 30% i chce zrobić wszystko, by to zmienić.
Potem spytałem Briana o procenty. Były bardzo zbliżone, czasem niższe, czasem wyższe. Powiedział, że średnia musiałaby skoczyć do 75%, by był usatysfakcjonowany.
Problemy te przewijały się przeszło od ostatnich 10 lat. Nie rozmawiali zbytnio o osobistych problemach, oboje unikali trudnych tematów.
Mandy radziła sobie poprzez medytację. Brian 'znieczulając się' poprzez rzucanie się wir pracy. Teraz przeżywali kryzys. On nie chciał porzucać romansu, ona nie chciała, by rzeczy trwały w ten sposób. Znajdowali się w patowej sytuacji i nie brakowało im zdolności, by o tym porozmawiać.
Patrząc na Brian, widać było, że skończył. Nie miał żadnego celu w dalszym pracowaniu nad małżeństwem, nad zachowaniem go, nawet jeśli dało się je uratować. Ruszył dalej, chciał odejść.
To było nie do przyjęcia dla Mandy. Była zdeterminowana, by znaleźć rozwiązanie. Jej miłość zdołałaby stopić serca jego lód.
Jednakże, jeśli on nie porzuci swego romansu, ona będzie trwać przy tym do samego końca, odmawiając mu wolności do rozwodu. Zauważyłem, że to coś w rodzaju walki, niż raczej wysiłek, by stopić jego lód jej miłością.
Było dla niej trudne dostrzec to. Była tak bardzo niespokojna i zdeterminowana, że nie potrafiła stawić czoła prawdzie o tym, że Brian chciał odejść.
Spytałem go, czy jest pewien, że to dla niego koniec i czy nie istnieją jakieś warunki, pod którymi zgodziłby się zmienić swoje zdanie. Powiedział tak, że to prawda.
Poprosiłem go więc, by przedstawił stwierdzenie 'prawdy'.
Mandy niemal nie mogła tego słuchać. Chciała się kłócić, przekonać go, zaprzeczyć, zagrozić mu. Dałem jej mnóstwo wsparcia, zrozumienia jej uczuć. Kiedy przyjęła to stwierdzenie, powiedziała, że woli umrzeć, było to dla niej zbyt trudne.
Ponownie, dałem jej mnóstwo zrozumienia odnośnie tego, jak fatalnie się czuje, jak bardzo się boi. Spytałem, czy chce usłyszeć o moim doświadczeniu rozwodu i potem podzieliłem się z nią tym, jak sobie z tym poradziłem.
Było to dla niej nieco pomocne, lecz nadal czuła się niezwykle zaniepokojona.
Brian wyzbył się swojej obojętności, zdelikatniał, mówiąc jej, że martwi się o nią i że jest smutny przez to, że cierpi, jednak jego troska nie była już bardziej intymna, a czysto przyjacielska. Ponownie, stwierdzenie tej prawdy było dla niej niezwykle trudne do przyjęcia, dałem jej mnóstwo emocjonalnego wsparcia, by mogła pozostać obecna.
Chciała wrócić do udawania, unikania, lecz było już za późno.
Zawsze wspieram ludzi, by sami wypracowywali pewne rzeczy. Jednak moim głównym zaangażowaniem jest pomaganie ludziom wyrażać ich prawdy, by słuchali się wzajemnie i by otrzymali odpowienie wsparcie, pozwalające im pozostać obenymi w procesie. To niezwykle trudne, gdy dochodzi do tak niszczących rzeczy, jak koniec związku.
W tej sytuacji nie było niczego do osiągnięcia przez Mandy wskutek uciążliwego próbowania w obliczu niechęci Briana. Jej próby były w istocie próbą przejęcia kontroli nad sytuacją i stawało się to jasne, gdy mierzyła się z własnymi wyborami. Podkreśliła, że chce, by małżeństwo pozostało nienaruszone, bez względu na to, czego on chciał.
Poprosiłem ją więc, by wyraziła stwierdzenie prawdy wobec niego - Nie obchodzi mnie czego chcesz, ja chcę tylko tego, co dla mnie ważne.
Ucieszył się, gdy usłyszał jasność w tej wypowiedzi, dla niej jednak było to trudne do powiedzenia, jednak wyrażało to, o co w tym wszystkim chodzi. Uczyniło to wymianę jaśniejszą i stało się dla niej jasne, że cały wysiłek nie  wkładała w stopienie lodu jego serca, lecz w istocie w utwierdzenie jej własnych potrzeb, bez respektowania jego.
To coś, co nazywam 'antywartościami' (unvirtues) - świadectwo naszej ciemnej strony. Utożsamiamy coś z kochaniem czy utożsamiamy siebie z ofiarą, jednak trudno jest nam pogodzić się z faktem, że nie obchodzi nas druga osoba. Potrzeba na to mnóstwa odwagi, mnóstwa wsparcia, by to zrobić, jednak taka prawdomówność jest zawsze odświeżająca i pomaga, by stało się coś nowego.
Podczas tej sesji zmagaliśmy się z bardzo trudnymi prawdami, jednak bez takiej prawdomówności zrodziłoby się jedynie więcej zgorzknienia, złości i zaborczości. "Opowieść" o związku, jaką przedstawia mi każda osoba staje się bardziej utrwalona.
Jednak mówienie prawdy nie polega na waleniu kogoś po głowie. Chodzi o czyjeś osobiste prawdy. Druga strona potrzebuje wsparcia, by móc ich wysłuchać. Gestalt skupia się na takim relacyjnym mówieniu prawdy i rozumiemy, że tkwi w tym moc zdolna do transformowania rzeczywistości.
Podchodzimy do dynamiki relacji tak, jak tutaj - z intencją poprawy jakości wzajemnego kontaktu, nie po to, by osiągnąć określony zysk, zgodę lub niezgodę każdego z partnerów.

Tuesday 8 September 2015

Case #67 - Małżeństwo tradycyjne czy małżeństwo nowoczesne?

Hong i Yuen byli zaręczeni. Ona miała 35 lat, on 43. Przyszli do mnie, powieważ nie potrafili rozwiązać trudnej rozmowy, jaką odbyli. W zgodzie z tradycją, Hong chciał, by jego matka żyła z nimi po tym, jak wezmą ślub, Yuen była zupełnie temu przeciwna.
Po krótkim zbadaniu szczegółów, spytałem każdego z nich o główne pole ich zmartwień odnośnie małżeństwa. Oboje się zgodzili, że był to jedyny punkt sporny.
Jednakże nie przedyskutowali szczegółowo szerokiej gamy przyszłych problemów. Na początek więc wycofałem się i zwróciłem ich uwagę na szerszą perspektywę. Położyłem pisak na jednym krańcu, który symbolizował tradycyjnie chińską relację małżeńską, symbol na przeciwnym krańcu symbolizował zaś nowoczesny związek. Hong znajdował się o 30% od tradycyjnego końca, zaś Yuen o 30% od nowoczesnego.
Wyjaśniłem im, że był to podstawowy problem w tej sprawie i zaistniałoby mnóstwo poszczególnych sytuacji, w których mogłby się różnie manifestować w sytuacji konfliktu. Poprosiłem o podsumowawcze stwierdzenie ich pozycji. Dla Honga było to pozostanie przy poszerzonej rodzinie. Yuen chciała być 'uprzejma i delikatna'. Dla Yuen było to bycie rozdzielonym i niezależnym, jako para, i bycie w stanie decydować o własnych sprawach.
Na początek więc poprosiłem ich, by wypowiedzieli do siebie zdanie: 'widzę, że jesteś inny ode mnie i to trudne'. Proces ten skonfrontował ich z autentycznością różnic. Hong starał się dodać 'i mam nadzieję, że się zmienisz', ale powstrzymałem go - to typowy problem wśród par, mają nadzieję, że druga strona się (z czasem) zmieni.
Poprosiłem ich więc, by wypowiedzieli inne zdanie: 'widzę różnice między nami; mogę nie zgadzać się z twoimi poglądami, ale szanuję twoje stanowisko'.
Było to dla nich trudne, Yuen była oporna, ponieważ uważała, że to oznacza podległość stanowisku Honga. Wyjaśniłem, że szanować czyjeś zdanie nie oznacza zgody na nie, i w końcu wyraziła stwierdzenie.
Towarzyszyło im mnóstwo emocji, gdy wypowiadali te zdania - musieli powstrzymać się od przekonywania drugiej osoby i po prostu na nią spojrzeć. To zawsze jest dla par przejmujące.
To również zrozumiałe, że Yuen czuła się tym w szczególności zaniepokojona - nie tylo była bardzo za tym, by ich dom należał do nich, lecz również bała się, że zostanie odrzucone przez ciężar tradycji, który leżał po stronie Honga; faktem było, że była kobietą w bardzo patriarchalnym świecie.
Powiedziałem więc Hongowi o jednym z odkryć Johna Gottmana o parach - małżeństwa były dużo bardziej udane, gdy to mężczyzna chciał pozostać pod wpływem swojej żony. Dzieje się tak dlatego, że w strukturalnym sensie to mężczyzna zwykle dzierży więcej władzy w większości dziedzinach życia.
Potem przystąpiłem do pomocy w negocjacjach odnośnie tej konkretnej sprawy. Wyjaśniłem, że niektóre kwestie są niewątpliwie albo/albo. Jednak niektóre posiadają kreatywne rozwiązania.
Yuen chciała przynajmniej wieczory dla nich dwojga.
Hong zaproponował, że jego matka może przychodzić za dnia, jako że będzie mieć pokój na parterze w ramach biura. Yuen się zgodziła.
Spytałem o jej propozycję. Chciała weekendów dla nich dwojga, z takim ustępstwem, że jego rodzice będą mogli czasem wpaść na obiad.
Hong nie chciał jakichś sztywnych postanowień. Zauważyłem, że negocjacje muszą mieć jasne granice. Przedyskutowali więc kilka detali i doszli do porozumienia.
Jednak po chwili zapał Honga opadł. Dyskusja przebiegała wyjątkowo gładko i przebrnęli przez obawy, które wcześniej ich martwiły. Osiągnęli w tych sprawach porozumienie.
Jednak Hong powiedział 'jak ja mam porozmawiać o tym ze swoją matką?' Był naprawdę zmartwiony: gotowe rozwiązanie różniącego ich problemu leżało wprost przed nim, a on szukał dziury w całym.
Yuen sama bardzo się zmartwiła i zaczęła płakać. Była przerażona, że będzie chciał wycofać się z ich porozumienia i po prostu pozostanie przy tradycyjnym modelu. Zaczęła próbować kłócić się z nim.
Powstrzymałem ją i poprosiłem ją, by spojrzała na jego twarz. Było to dla niej bardzo trudne, była wściekła i przestraszona. Kiedy oboje ludzi jest zmartwionych, trudno jest jednemu z nich wziąć się w garść i być dla drugiego.
Wybrałem ją, by to zrobiła. On zmagał się wewnętrznie pomiędzy jego poczuciem obowiązku a pragnieniem traktowania priorytetowo jego związku. Ona była tą, która zainicjowała terapeutyczną sesję i która miała więcej psychologicznej wiedzy. Skupiłem się zatem na niej, dałem jej moje wsparcie. Poprosiłem ją, by przeniosła się naprawdę do teraźniejszości, by dostrzegła jego zmagania. Było to dla niej bardzo trudne, jednak starałem się ją ukierunkować. Przedstawiłem miłość jako wybór w tym momencie. Powiedziałem - czy widzisz jego autentyczną walkę i czy możesz go po prostu kochać w tym miejscu, pomimo tych różnic?
Odstawiła na bok lęk, zmieniła się. Powiedziała 'nigdy nie zapomnę, że cię kocham, nawet jeśli istnieją jakieś różnice'. Był to bardzo ważny moment między nimi, nawet ja miałem łzy w oczach. Udało im się przebrnąć przez konflikt i w istocie pogłębili swoją miłość, ich zdolność do niej, w bardzo szczególny sposób. On poczuł się dostrzeżony, powiedział do niej - jesteś teraz dla mnie taka miła i delikatna. Oboje podjęli ryzyko i razem udało im się dotrzeć do nowego miejsca.
Zauważyłem, że może powstać dużo więcej tego typu problemów, jednak teraz już wiedzą, jak przez nie przebrnąć.
W Gestalt interesują nas różnice, jako potencjalnie dobre miejsce kontaktu. Wymaga to samowsparcia w kontakcie z granicami i wzajemnego zainteresowania. Większość ludzi uważa to za trudne i zwykle potrzebują wsparcia, by móc to zrobić. Wsparcie musi być zarówno praktyczne - jak to zrobić - jak i emocjonalne. To bardzo trudne zmierzyć się z różnicami i zwykle ludzie czują złość i niepewność. Kiedy Yuen była obecna ze sobą, a potem z Hongiem w momencie jego słabości, niemożliwa do rozwiązania sytuacja była w stanie się odmienić.

Wednesday 2 September 2015

Case #66 - Wychodząc z kręgu

Ping mówiła o rodzinie, w której się wychowała. Jej dziadkowie nie byli zbytnio zainteresowani nią czy jej siostrą, ponieważ faworyzowali chłopców.
Nie czuła się również kochana przez jej rodziców. Jej matka dała jej opiekę, jednak rzadko kiedy okazywała łagodność. Ojciec nigdy jej nie przytulił.
Odniosła się do incydentu, kiedy miała 8 lat. Jej matka ją ubierała; Ping powiedziała matkę, że chce sukienkę innego koloru. Jakimś sposobem obudziła ojca, który we wściekłości podniósł ją i zrzucił ze schodów. Jej twarz krwawiła, jednak musiała iść do szkoły. Nauczyciel był zaniepokojony, lecz niczego więcej nie zrobił. Nie chciała wracać do domu, ukryła się w jaskini do czasu, aż ktoś powiedział o tym jej matce, która po nią przyszła. Jej matka okazała nieco łez, lecz ojciec nigdy nie wyraził skruchy.
Łkała, opowiadając tę historię, opisując jak wiele bólu nosiła w sercu.
Byłem wobec niej delikatny, jednak ona tkwiła w swym świecie bólu, przez co prawie mnie nie dostrzegała.
Zwróciłem jej uwagę na to, że jestem mężczyzną. Że się troszczę, lecz to musi być trudna część, bo to jej ojciec był tym, który sprowadza na nią ból; podczas gdy dawałem jej wsparcie, reprezenowałem również stary autorytety, który od zawsze bardzo ją krzywdził.
Ping kiwnęła głową, popłynęło więcej łez. Powiedziała, że chce swojej niezależności, być swoją własną osobą i podejmować swoje decyzje w życiu.
Powiedziałem jej, że się zgadzam i że pomogę jej na tyle, ile mogę.
Powiedziała o tym, jak bardzo jej matka naciska na to, że powinna wyjść za mąż i jak starała się wpłynąć na decyzje w sprawie jej pracy.
Wciąż starałem się sprowadzić ją do teraźniejszości, do mojego wsparcia, do faktu, że byłem mężczyzną, dającym jej wsparcie.
Stale zwracałem jej uwagę na jej oddech, ponieważ wciąż go powstrzymywała. Bez przepływu energii, nie byłoby szansy na integrację nowego doświadczenia.
Ping powiedziała ponownie o jej potrzebie autonomii i chęci 'wyjścia z kręgu', który był niczym więzienie, więzieniem rodzinnych oczekiwań.
Zachęciłem ją więc do prostego eksperymentu.
Oboje stanęliśmy, wyobrażając sobie krąg wokół nas. Trzymałem jej dłoń, przypominając znów o moim wsparciu dla jej autonomii. Ten rodzaj wsparcia powinien w szczególności pochodzić od ojca, jednak brakowało go w tej sytuacji, wraz z jakąkolwiek czułością. Zapewniałem jej więc wsparcie i czułość.
Zajęło to nieco czasu, jednak w końcu poczyniła krok 'poza' krąg, a ja razem z nią.
Chwyciłem obie jej dłonie i powiedziałem, 'teraz możesz określić warunki, na jakich chcesz oprzeć związek. Możesz nalegać, by być kochaną i cenioną przez mężczyznę'.
Przekazałem jej tę wiadomość, by możliwie wzmocnić kolejny krok - znalezienie innego rodzaju relacji z mężczyznami, który nie byłby nieświadomym powieleniem tej, z jej ojcem. Powiedziała, 'mam taką nadzieję, proszę o to'.
Poprawiłem jej język, ponieważ był to poniekąd język bezsilności i niemocy.
Poprosiłem ją, by sformułowała swoją wypowiedź jeszcze raz, tym razem jaśniej określając granice - jakiego minimum wymagała, jakie były jej granice.
To dało jej wparcie i ukierunkowanie z strony mężczyzny, coś, czego mogła się po mnie spodziewać.
Była dogłębnie poruszona przez ten proces. Był prosty, jednak podtrzymywany przez jej tęsknotę; w Gestalt zawsze kładziemy nacisk na integrację, poprzez stawianie małych kroków, które są somatycznie osadzone w świadomości i poprzez doświadczenie w eksperymencie.

Monday 10 August 2015

Case #65 - Zjednoczeni w sadyzmie

Matka Kathy była bardzo niestabilna, w najgorszy z możliwych sposobów. Kiedy Kathy dorastała, jej matka zawsze znajdowała sposoby, by ją skrytykować, zaatakować, obwinić Kathy lub jej rodzeństwo. Krzywdziła dzieci emocjonalnie, innym razem była zaś dla nich niedostępna. Jej nastroje, jej złość była trudna do zniesienia. Czasem jednak potrafiła być hojna, współczująca i potrafiąca się zaopiekować.
Kathy miała, co zrozumiałe, problemy w małżeństwie. Czasem potrafiła być bardzo kochająca, innym razem była podejrzliwa i nieufna, potrafiła stać się bardzo humorzasta i krytyczna wobec siebie. Była przerażona tym, że jej zachowanie przypomina zachowanie jej matki. Mogła dostrzec po jej mężu destruktywne jego efekty.
Czuła, że utkwiła w miejscu i kiedy stawała się pobudzona, było dla niej niemal niemożliwym, by nie zwrócić się ku temu typowi zachowania. Wiedziała, że było niszczące dla związku i dlatego właśnie przyszła do mnie po pomoc.
W Gestalt raczej stawiamy czoła problemowi, niż uciekamy od niego. Trudnością Kathy było to, że staje się kim, kim nie chce być. Widzimy opór jako część problemu i nie chcemy brać w tym udziału, pomagając osobie stać się inną. Przeciwnie, ukrywamy się pod pozorem pracowania przeciw oporowi.
Podkreśliłem więc, że tego typu zachowanie, którego doświadczyła ze strony jej matki jest bardzo sadystyczne. Kathy się zgodziła. Wskazałem również, że jej własne zachowanie posiada te wartości. Były to mocne słowa, lecz Kathy widziała prawdziwość w takim nazwaniu jej zachowania.
Poprosiłem ją więc, by wkroczyła w tę część niej poprzez udział w eksperymencie. Poprosiłem ją, by wypowiedziała proste zdanie: 'Chcę, byś poczuł ból, który ja czuję'. Zdanie to wyrażało podstawową relacyjną dynamikę, która związana była z sadyzmem. Zarówno matka Kathy, jak i teraz Kathy musiały zmagać się ogromną ilością bólu, a sadystyczne zachowanie zawierało podskórną tęsknotę.
Kathy wypowiedziała tę kwestię, pomimo tego, że było to dla niej trudne i od razu poczuła jej prawdziwość.
Poprzez wkroczenie w jej sadyzm tą drogą mogła go posiąść.
Uczyniłem ten eksperyment trudniejszym poprzez poproszenie jej, by wyobraziła sobie, że mówi do swego męża podczas, gdy ma jeden z jej humorów. Powtórzyłą tę samą kwestię. Spytałem, co czuła w swoim ciele, by osadzić jej doświadczenie.
Czuła mdłości, mieszankę nienawiści, wstydu i przyjemności.
Było to empirycznie serce problemu. Wkraczając bardziej bezpośrednio w jej sadyzm i uczucia jemu towarzyszące, mogliśmy sięgnąć do jądra dynamiki, raczej empirycznie, niż tylko czysto deskryptywnie. Umiejscawiając Kathy w centrum jej doświadczenia, możliwość egzystencjalnego wyboru stała się tu jasna.
Zachęciłem ją, by wzięła wdech i odnalazła jej centrum. W następnym kroku poprosiłem ją, by wyobraziła sobie matkę z sadystycznym uśmiechem na jej twarzy. Ponownie, poczuła lęk, napięcie i mdłości. Poprosiłem ją, by wyobraziła sobie jakiś budujący obraz - pomyślała o Buddzie i uspokoiła się.
Poprosiłem ją, by wyraziła stwierdzenie wobec jej matki: 'Jestem z tobą połączona, gdy zachowuję się sadystycznie'.
To wprowadziło kolejny aspekt relacyjnej dynamiki, w którym całe pole było zaprzęgnięte - przeszłość i teraźniejszość się jednoczyły. Sam akt bycia sadystycznym połączył Kathy z jej matką w sposób, którego inaczej by nie osiągnęła. Tak oto stajemy się czymś, przed czym się bronimy.
Poprzez podążanie tym procesem, zapanowywania nad jej sadystycznym zachowaniem, zapanowywania nad związkiem z jej matką i tym samym - odczuwania własnych uczuć i odnajdywania uspokającego obrazu, dzięki temu mogła wprowadzić powiew świeżości do jej związku i jej zachowania.
Poczuła ulgę i w pewnym sensie odnowiona dzięki jej pracy. Poprosiłem ją, by trenowała to, kiedykolwiek poczuje te emocje.

Tuesday 4 August 2015

Case #64 - Sensowne wybory i szalone wybory

Zac miał problemy w związku. Jego dziewczyna, Martha, była 'narowista'. Była kreatywna, miała bardzo bogatą osobowość i dzieliła z nim wiele poglądów na tematy społeczne i policzyczne. Akceptowała go, coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczył w związku. Był z nią szczęśliwy, jednak były rzeczy, z którymi nie potrafił się pogodzić.
Paliła trawkę - on nie. Lubiła ostrą pornografię - on nie. Chciała mieć kilku partnerów seksualnych - on nie. Lubił jej dzikość, jednak często sprawiała mu ból. Widział, że była niestabilna, jednak czuł, że może jej pomóc. Nie chciał kolejnego nieudanego związku, utknął więc w tym na dwa lata. Ona często była reaktywna, krzyczała na niego i była niestabilna.
Wyglądało na to, że był to zbyt trudny związek, jednak nie mógł odpuścić. Uważał, że jego miłość może ją zmienić, że będzie lepiej.
Spytałem go: co, jesli nie będzie lepiej? Jeśli ona się nie zmieni? Jeśli nie chce się zmienić? Co, jeśli nigdy nie zgodzi się na monogamię?
Były to dla niego trudne kwestie do rozważenia. Spytałem go bezpośrednio, ponieważ żył bardziej jego fantazjami, niż rzeczywistością. Unikał zmierzenia się z tym, 'co jest' i jego uczuciami. Uciekł od siebie, marząc o przyszłości.
Gestalt skupia się najbardziej na teraźniejszości, szczególnie na doświadczeniu w chwili obecnej. Ludzie bardzo często potrzebują wsparcia, by pozostać w teraźniejszości, a Zac miał sobie osobiste sposoby na jej unikanie.
Podążając procesem, stało się bardzo dla niego jasne, że nie chciał tak żyć, nie chciał tych bezcelowych zmagań w związku i jeśli ona nie zamierza się zmienić, to ten związek przestanie być dla niego ważny i będzie musiał sobie odpuścić.
Byłem ostrożny, by na niego nie wpływać. Egzystencjalny punkt widzenia mówi, że cokolwiek wybierzesz w życiu, to twój wybór i musisz pogodzić się z ich konsekwencjami, przewidzianymi lub nieprzewidzianymi. Moim zadaniem jest skonfrontować osobę z jego wyborami, z konsekwencjami jego wyborów i pomóc mu się zdecydować. Co ważne to, by wiedzieli oni, że to oni podejmują decyzję, nikt inny, pod żadnym pozorem.
W tym wypadku wybrał, by pozostać, po tym będzie miał jasny wybór czy być z nią taka, jaka jest, czy raczej zreformować porządek. Było dla niego trudne porzucić zastany porządek, jednak kiedy to zrobi, dostrzeże, że tak będzie dla niego lepiej.
Jednakże pomimo tego, że mogłbym powiedzieć, że to racjonalne, nie było w istocie tak proste.
Poprosiłem go więc, by odegrał rozmowę pomiędzy dwiema stronami - częścią, która gotowa była odpuścić i częścią, która chciała trzymać się związku.
Stało się jasne, że ta trzymająca część była jego dziecięcym 'ja', bardzo emocjonalnym. Odpuszczająca część była jego racjonalną częścią, którą mógł odłączyć. Tylko dlatego, że dokonywał 'wrażliwego' i racjonalnego wyboru, nie oznaczało, że sytuacja była rozwiązana. Dzięcięca część, czująca część musiała być zawarta w decyzji. Zajęło to nieco rozmowy między dwiema częściami - nie tylko słowa, lecz i uczucia były zaprzęgnięte po obu stronach.
Z wolna powstała swego rodzaju zgoda. Istniało rozwiązanie, które zawierało również dziecięcą część. Nie uważałem jednak, by był to koniec tej historii, był to jednak koniec sesji. Było to coś, do czego muszę wrócić w przyszłych sesjach.
Fritz Perls nazywał to naszym 'zwycięzcą' (topdog) i 'przegranym' (underdog) i pomimo tego, jak bardzo kompetentni, trzeźwi i jasno myślący możemy się czuć, faktem jest, że istnieje w nas druga część, która podważa kierunek, jakim podąża 'zwycięzca'. W tej sytuacji racjonalność i uczuciowość nie była wystarczająca. Z tego też powodu musimy być uważni, by zbytnio nie przyjmować strony 'zwycięzcy'.

Thursday 23 July 2015

Case #63 - Szybko mówiący utykający mężczyzna

Murray pracował w policji przez 20 lat. Po tym, podczas jednej z akcji, nagle poczuł, że stracił swoją odporność. Zazwyczaj był w stanie przezwyciężyć każdą emocja, która mu się przydarzała. Jednak w tamtej chwili było inaczej. Odkrył, że nigdy się po tym nie podniósł.
Poszedł na zwolenie lekarskie, jednak naprawdę osiągnął swój limit. Odszedł na emeryturę i otworzył sklepik w małej miejscowości.
Jego życie było w porządku, jednak wewnętrznie był bardzo zestresowany i przyszedł do mnie po pomoc.
Cechą Murraya było to, że wypowiadał milion słów na minutę. Był całkiem zajmujący, opowiadał mnóstwo historii i jedna historia przekształcała się w następną. Mógł po prostu gadać bez końca. Dobrze mi się go słuchało, bo w istocie był bardzo dobrym gawędziarzem.
Jednak trudno było wejść mu w słowo i z tego powodu nie miałem poczucia bycia w stanie przedarcia się do jego głębi i rozpocząć solidniejszej terapii.
Ciągnęło się to przez wiele sesji, za każym razem mierzyłem się z tym samym wyzwaniem. Powiedziałem mu o swoim doświadczeniu, jednak nie zrobiło to żadnej różnicy.
Zauważyłem coś jednak. Murray chodził z charakterystyczną bezwładnością. Wydawało się, że bolesnym jest dla niego chodzić.
W środku jednej z jego opowieści przerwałem mu. Powiedziałem 'zauważyłem interesującą biegunowość. Mówisz bardzo szybko, choć chodzisz wolno'.
Murray się zgodził, jednak wydawało się, że nie ma to dla niego większego znaczenia.
Spytałem 'co, gdybyś mówił tak wolno, jak chodzisz?'.
Była to nowa propozycja, jednak nadal nie miała dla niego większego znaczenia. Zaproponowałem więc eksperyment - chodziłby wzdłuż pokoju i z każdym krokiem wypowiadał jedno słowo.
Kiedy to zrobił, było oczywiście zmuszony do tego, by mówić wolno. Nagle zrozumiał, co chciałem przez to osiągnąć - jego ciało próbowało go spowolnić, jednak nie potrafił dostrzec wskazówki. Kiedy mówił wolniej, był w stanie zacząć czuć - rzecz, której unikał poprzez swoje gadanie.
Kiedy uzyskał dostęp do swoich uczuć, terapeutyczna praca mogła się naprawdę rozpocząć...
W Gestalt zwracamy uwagę na 'fenomeny' - w tym wypadku na szybkość jego mowy (niż na raczej na jej zawartość) i jego utykanie. Jednak nie skacząc do żadnych konkluzji, a do znaczenia, pozwalamy nowym 'Gestalt' (konfiguracjom) wyłonić się i połączyć. W tym wypadku dogłębnej biegunowości. Poszukujemy biegunów, ponieważ często wskazują one na rozszczepienia osobowości, które są sposobem na unikanie świadomości. Kiedy te rozszczepione części poddać świadomości, możemy na nich pracować i naturalnie osoba posunie się w stronę większej integracji - mogą jednak potrzebować nieco pomocy. Eksperyment Gestalt rodzi się z tych właśnie obserwacji i jest sposobem na zbadanie świadomości rozszczepień, niż raczej rozmową o nich i samej tylko 'wiedzy'. Rodzajem wiedzy, jakim jesteśmy zainteresowani jest zintegrowane, oparte na ciele odczucie.

Saturday 18 July 2015

Case #62 - Meduza

Tracy miała sen. Zabiła w nim mężczyznę i schowała go w szafie. Próbowała upewnić się, że nikt go nie znajdzie. Miała ten obraz z tyłu głowy po to, by winić swoją matkę.
Szła korytarzem i spotkała mężczyznę, psychologa, który był również detektywem. Ich dłonie były wyszczotkowane. Próbowała wymyślić, jak ukryć przed nim jej tajemnicę. Popłynęła muzyka rodem z kryminałów.
Popracowaliśmy ze snem w sposób zgodny z Gestalt.
Poprosiłem ją, by opowiedziała raz jeszcze swój sen tak, jakby dział się teraz - styl strumienia świadomości.
Tak też zrobiła, przerwałem jej jędnak i spytałem o to, jak się czuje i o więcej detali - na przykład o zabitym mężczyźnie.
Potem poprosiłem ją, by 'była mężczyzną' i przemówiła w jego osobie.
Powiedział, że Tracy była oziębła, wyrachowana i twarda.
Kiedy wróciła do bycia sobą, zaśmiała się, poczuła zażenowanie i czuła się niekomfortowo z tym opisem.
Następnym wydarzeniem był spacer z psychologiem. Usilnie starała się ukryć przed nim fakty.
Odegrała więc psychologa. Czuł, że Tracy jest potężna i że nie będzie w stanie niczego z niej wydobyć.
Wracając do niej - powtarzałem jej opisy - potężna, oziębła, wyrachowana, twarda. Dodała, że czuła się sadystyczna. Złożyłem więc wszystkie te słowa razem.
Poprosiłem dwie kobiety z grupy, by wstały i przeszły się po sali, ucieleśniając te wartości.
Potem poprosiłem Tracy, by zrobiła to samo. Było to dla niej trudne, wciąż się śmiała i uśmiechała, jednak dodałem jej odwagi, by pozostała w procesie i czuła się, jak potężna kobieta. Poprosiłem kogoś, by odegrał martwe ciało i kogoś, kto odegra część niej, która pragnęła zachować niewinność, jako że nigdy by nikogo nie skrzywdziła.
Pokierowałem ją tak, by spojrzała na kilku mężczyzn w grupie tak, jakby 'wzrok mógł zabić'. Poczuła swoją moc, jednak znów zaczęła się śmiać. Jednakże powiedziała, że była w pewnym sensie zła, kiedy się śmiała. Śmiech jest często formą deflekcji, sposobem na odcięcie się od doświadczenia.
Poprosiłem ją, by wzięła wdech w swój brzuch - widziałem, że bierze głębokie wdechy.
Kiedy to robiła, odnotowała, że czuje kamień w brzuchu. Potem zator w sercu. Zachęciłem ją, by oddychała, czuła kamień, jak i swoją moc.
Powiedziała, że najpierw chodziło o doświadczenie odrzucenia ze strony jej rodziców, a potem o stłumienie jej seksualności. Czuła, jakby miała w dłoni sztylet, którym chciała się wciąż bawić. Czuła się nieco jak Meduza... która mogła zamieniać mężczyzn w kamień, patrząc na nich. Powiedziała, że ma w sobie nieco przyjemnych seksualnych uczuć w swoim ciele.
Wyglądała zupełnie inaczej - dużo poważniej, nie śmiała się więcej, nie zgrywała niewinnej.
Był to punkt posiadania, niż raczej wyrzekania się swojej mocy. Mogła doświadczyć całą siebie - jej zabójczość, jej seksualność, jej moc, jako kobiety.
W Gestalt wyrzekanie się części siebie postrzegane jest jako niebezpieczne. Kiedy ludzie uświadamiają sobie zakazane części ich samych, wtedy mogą dokonywać pełnych wyborów i w tym sensie brać 'pełną odpowiedzialność'. To egzystencjalna orientacja Gestalt - nie zapewniać rozwiązań czy moralnych wskazówek, tylko odnowić poczucie bycia w pełni z samym sobą i przez to dokonywać bardziej autentycznych wyborów.
W tej sesji podążyłem za energetycznymi ruchami i skupiłem się na części niej, której się wyrzekała - jej agresji, mocy itd. Było dla niej bardzo trudne pozostać z tym, pogodzić się. Była w stanie odpuścić rzeczy, które połknęła, a które były w gruncie rzeczy nieprzetrawionymi potrzebami.

Thursday 9 July 2015

Case #61 - Czuć się komfortowo z seksualnymi uczuciami

Linda miała 33 lata i była singlem. Odnotowała, że ma mnóstwo przyjaciół mężczyzn, ale byli tylko 'kumplami'. A kiedy dochodziło do sposobności romantycznego związku, było dla niej trudne wyjść poza koleżeńską relację.
Jej celem podczas sesji było zbadanie czegoś nieznanego o niej samej.
Zacząłem od nawiązania z nią kontaktu, opowiadając jej o swojej własnej otwartości i zainteresowaniu 'nieznanym'. Zauważyłem, że niewiele wiemy wzajemnie o sobie, więc powiedziałem jej, co mnie w niej ciekawi i wzbudziłem jej ciekawość odnośnie mnie. W Gestalt mówimy o 'kreatywnej pustce', jako byciu w miejscu, w którym nie mamy pewności ani jasności. To doskonałe miejsce do rozpoczęcia badań i będąc wiernym Gestalt terapeuta musi czuć się komfortowo z niewiedzą.
Powiedziała o byciu 'dobrą dziewczynką' i o tym, jak bardzo by chciała wyjść z tej roli, jaką przypisali jej rodzice. Powiedziała o tym, jak nie pochwalali spotkań z jej chłopakami i o tym, jak musiała wychodzić przez okno, by uniknąć ich spojrzeń. Chciała być w stanie sama o sobie decydować i zbudować swoje własne życie. Było to jednak dla niej trudne.
Składając to wszystko, rzecz leżała w jej seksualności. Bycie 'dobrą dziewczynką' powstrzymywało jej seksualność przed byciem w pełni z mężczyznami i z tego powodu jej związki nigdy nie przekroczyły stadium koleżeństwa... i powiedziała, że nawet jeśli, to że była skłonna sprowadzać je do poprzedniego stanu.
Zatem wyzwaniem było to, jak wesprzeć ją, by była bardziej z jej seksualną naturą. Spytałem, czy w grupie są jakieś kobiety, które kiedyś uważały się za 'złe dziewczynki'. Tylko jedna (Martina) wzniosła dłoń. Poprosiłem ją, by porozmawiała o tym z Lindą. W Gestalt pracujemy ze wsparciem, a w przestrzeni, w której obnażamy seksualność, staje się ono niezwykle ważne - by osoba poczuła, że nie jest sama i po to, by zredukować poczucie obnażenia, a zwiększyć poczucie przynależności - po prostu odsunąć poczucie wstydu.
Martina podzieliła się myślą, że dla niej nie była to kwestia bycia dobrą czy złą dziewczynką, ale raczej odejście od definicji innych ludzi o dobru i złu i odnalezieniu tego, czego naprawdę pragnie, co było dla niej dobre.
Wróciłem więc do Lindy, spytałem ją jak się czuła. Powiedziała, że w gruncie rzeczy nie była zbyt blisko ze swym ciałem, więc było dla niej trudne, by wiedzieć, co czuje i czego pragnie. Jasnym było, że to przeszkoda, by zagłębić się w jej seksualność.
Zatem bardzo ostrożnie zaproponowałem jej eksperyment, dając jej mnóstwo pola do wyboru odnośnie jej zaangażowania i powiedziałem, że może go przerwać w dowolnym momencie. Wyjaśniłem również granice eksperymentu: był do wykonania wyłącznie w grupie i mężczyzna, który dołączy do eksperymentu ma wyłącznie ją wspierać. To bardzo ważne, by wyznaczyć i pilnować granic, kiedy chodzi o seksualność.
Poprosiłem ją, by wybrała z grupy mężczyznę, który najbardziej jej się podoba.
Umiejscowiłem ich naprzeciw siebie. Spytałem Lindy co czuje. Nieco podenerwowania, lecz nic więcej. Poprosiłem ją, by wzięła wdech, cyrkulując energią z góry na doł jej ciała, patrząc na niego. Zrobiła to, lecz po chwili powiedziała 'nie wygląda dla mnie już tak atrakcyjnie'. Robiła zamianę na 'kolegę' - odseksualizowała jej energię, co zauważyłem i poprosiłem, czy chce naprawdę zagłębić się w nieznane. Użyłem tutaj jej własnego stwierdzenia, jako wsparcia w podjęciu ryzyka. Fakt, że mi o tym powiedziała zasugerował mi, że może jej to pomóc.
Zgodziła się, poprosiłem ją więc, by oddychała, patrzyła na niego i czuła gdzie i jak odczuwa przyjemność w swym ciele. Z początku niezbyt wiele. Jednak po pewnym czasie poczuła przyjemność w górnej części jej ciała. Ciągle ją wspierałem i kierowałem na oddychanie. Po kolejnej chwili pozwoliła sobie czuć przyjemność niżej w jej brzuchu i nieco w jej biodrach.
Był to dla niej wielki krok, jako że nigdy wcześniej nie była w stanie utrzymać, świadomie, takiej energii w ciele, poza chwilą, gdy uprawiała seks. Nie zdawała sobie z mocy, jaką posiada, jak się do niej dostroić, pozostać z nią lub przenieść ją do związku z mężczyzną.
Praca z seksualnością to delikatne i trudne pole w psychoterapii. Często bywa przedmiotem do nadużyć, chyba, że terapeuta bardzo jasno wyznacza swoje granice.
Pomimo tego ważnym jest, by nie odbiegać od tego z powodu wstydu, ponieważ ludzie potrzebują wsparcia i mało prawdopodobne, by otrzymali je gdzie indziej.
Eksperyment ten był ostrożnie zaprojektowany by ruszyć w 'nieznane', jednak z mnóstwem wsparcia i z tempem, które było dla niej odpowiednie.
Mogliśmy pracować z 'powinnościami' ze strony jej rodziców, jednak była ona gotowa by wyjść naprzeciw nowemu doświadczeniu i była zmęczona powstrzymywaniem się, więc chciała znaleźć się na przeciwnym krańcu.
Wielu ludzi blokuje swoją świadomość; seksualność wydaje się być sferą, gdzie panują wyjątkowo silne blokady. Czasem z powodu traumy, jednak innym razem jako rezultat uwarunkowania społecznego/rodzinnego, które zniechęca do przeżywania seksualnych uczuć.
Pracując nad odnowieniem tych uczuć, terapia Gestalt nie celuje w wyuzdaną seksualność, lecz raczej w pozwolenie na to, by seksualna przyjemność zajęła naturalne miejsce w ogóle naszej egzystencji - ani dominujące, ani zdominowane.

Monday 22 June 2015

Case #61 - Czuć się komfortowo z seksualnymi uczuciami

Linda miała 33 lata i była singlem. Odnotowała, że ma mnóstwo przyjaciół mężczyzn, ale byli tylko 'kumplami'. A kiedy dochodziło do sposobności romantycznego związku, było dla niej trudne wyjść poza koleżeńską relację.
Jej celem podczas sesji było zbadanie czegoś nieznanego o niej samej.
Zacząłem od nawiązania z nią kontaktu, opowiadając jej o swojej własnej otwartości i zainteresowaniu 'nieznanym'. Zauważyłem, że niewiele wiemy wzajemnie o sobie, więc powiedziałem jej, co mnie w niej ciekawi i wzbudziłem jej ciekawość odnośnie mnie. W Gestalt mówimy o 'kreatywnej pustce', jako byciu w miejscu, w którym nie mamy pewności ani jasności. To doskonałe miejsce do rozpoczęcia badań i będąc wiernym Gestalt terapeuta musi czuć się komfortowo z niewiedzą.
Powiedziała o byciu 'dobrą dziewczynką' i o tym, jak bardzo by chciała wyjść z tej roli, jaką przypisali jej rodzice. Powiedziała o tym, jak nie pochwalali spotkań z jej chłopakami i o tym, jak musiała wychodzić przez okno, by uniknąć ich spojrzeń. Chciała być w stanie sama o sobie decydować i zbudować swoje własne życie. Było to jednak dla niej trudne.
Składając to wszystko, rzecz leżała w jej seksualności. Bycie 'dobrą dziewczynką' powstrzymywało jej seksualność przed byciem w pełni z mężczyznami i z tego powodu jej związki nigdy nie przekroczyły stadium koleżeństwa... i powiedziała, że nawet jeśli, to że była skłonna sprowadzać je do poprzedniego stanu.
Zatem wyzwaniem było to, jak wesprzeć ją, by była bardziej z jej seksualną naturą. Spytałem, czy w grupie są jakieś kobiety, które kiedyś uważały się za 'złe dziewczynki'. Tylko jedna (Martina) wzniosła dłoń. Poprosiłem ją, by porozmawiała o tym z Lindą. W Gestalt pracujemy ze wsparciem, a w przestrzeni, w której obnażamy seksualność, staje się ono niezwykle ważne - by osoba poczuła, że nie jest sama i po to, by zredukować poczucie obnażenia, a zwiększyć poczucie przynależności - po prostu odsunąć poczucie wstydu.
Martina podzieliła się myślą, że dla niej nie była to kwestia bycia dobrą czy złą dziewczynką, ale raczej odejście od definicji innych ludzi o dobru i złu i odnalezieniu tego, czego naprawdę pragnie, co było dla niej dobre.
Wróciłem więc do Lindy, spytałem ją jak się czuła. Powiedziała, że w gruncie rzeczy nie była zbyt blisko ze swym ciałem, więc było dla niej trudne, by wiedzieć, co czuje i czego pragnie. Jasnym było, że to przeszkoda, by zagłębić się w jej seksualność.
Zatem bardzo ostrożnie zaproponowałem jej eksperyment, dając jej mnóstwo pola do wyboru odnośnie jej zaangażowania i powiedziałem, że może go przerwać w dowolnym momencie. Wyjaśniłem również granice eksperymentu: był do wykonania wyłącznie w grupie i mężczyzna, który dołączy do eksperymentu ma wyłącznie ją wspierać. To bardzo ważne, by wyznaczyć i pilnować granic, kiedy chodzi o seksualność.
Poprosiłem ją, by wybrała z grupy mężczyznę, który najbardziej jej się podoba.
Umiejscowiłem ich naprzeciw siebie. Spytałem Lindy co czuje. Nieco podenerwowania, lecz nic więcej. Poprosiłem ją, by wzięła wdech, cyrkulując energią z góry na doł jej ciała, patrząc na niego. Zrobiła to, lecz po chwili powiedziała 'nie wygląda dla mnie już tak atrakcyjnie'. Robiła zamianę na 'kolegę' - odseksualizowała jej energię, co zauważyłem i poprosiłem, czy chce naprawdę zagłębić się w nieznane. Użyłem tutaj jej własnego stwierdzenia, jako wsparcia w podjęciu ryzyka. Fakt, że mi o tym powiedziała zasugerował mi, że może jej to pomóc.
Zgodziła się, poprosiłem ją więc, by oddychała, patrzyła na niego i czuła gdzie i jak odczuwa przyjemność w swym ciele. Z początku niezbyt wiele. Jednak po pewnym czasie poczuła przyjemność w górnej części jej ciała. Ciągle ją wspierałem i kierowałem na oddychanie. Po kolejnej chwili pozwoliła sobie czuć przyjemność niżej w jej brzuchu i nieco w jej biodrach.
Był to dla niej wielki krok, jako że nigdy wcześniej nie była w stanie utrzymać, świadomie, takiej energii w ciele, poza chwilą, gdy uprawiała seks. Nie zdawała sobie z mocy, jaką posiada, jak się do niej dostroić, pozostać z nią lub przenieść ją do związku z mężczyzną.
Praca z seksualnością to delikatne i trudne pole w psychoterapii. Często bywa przedmiotem do nadużyć, chyba, że terapeuta bardzo jasno wyznacza swoje granice.
Pomimo tego ważnym jest, by nie odbiegać od tego z powodu wstydu, ponieważ ludzie potrzebują wsparcia i mało prawdopodobne, by otrzymali je gdzie indziej.
Eksperyment ten był ostrożnie zaprojektowany by ruszyć w 'nieznane', jednak z mnóstwem wsparcia i z tempem, które było dla niej odpowiednie.
Mogliśmy pracować z 'powinnościami' ze strony jej rodziców, jednak była ona gotowa by wyjść naprzeciw nowemu doświadczeniu i była zmęczona powstrzymywaniem się, więc chciała znaleźć się na przeciwnym krańcu.
Wielu ludzi blokuje swoją świadomość; seksualność wydaje się być sferą, gdzie panują wyjątkowo silne blokady. Czasem z powodu traumy, jednak innym razem jako rezultat uwarunkowania społecznego/rodzinnego, które zniechęca do przeżywania seksualnych uczuć.
Pracując nad odnowieniem tych uczuć, terapia Gestalt nie celuje w wyuzdaną seksualność, lecz raczej w pozwolenie na to, by seksualna przyjemność zajęła naturalne miejsce w ogóle naszej egzystencji - ani dominujące, ani zdominowane.

Monday 15 June 2015

Case #60 - Nienawidzenie i kochanie

Jeremy i Miranda - małżeństwo - wykonało ćwiczenie, które polegało na przepychaniu się na ręce, by być w kontakcie z ich agresją.
Miranda bardzo zezłościła się po jego wykonaniu. Powiedziała, że czuje się bardzo zła w związku i utknęła w relacji z Jeremim. Kiedy coś było dla niej ważne, on robił sobie z tego żarty i się śmiał. Uważała, że to rozwścieczające i nie czuła się w żadnym stopniu zaspokojona.
Umiejscowiłem ich zatem naprzeciw siebie i poprosiłem, by powiedziała mu 'nienawidzę cię w tej chwili'.
Było to, z punktu widznia Gestalt,  w istocie bardzo osobiste i bardzo wiążące stwierdzenie. Nie obwiniało drugiej osoby, mówiło za siebie, było jasne i klarowne.
Tak też zrobiła, a on wybuchł śmiechem.
Podczas gdy w innym wypadku mógłby to być przyczynek do wspólnej zabawy, w tym kontekście bezpośredniej i ważnej ekspresji uczuć, mogło być doświadczone jako ujmujące lub jak określamy to w Gestalt 'odchyleniem' (deflection).
Jego poczucie humoru maskowało podskórnie tkwiący dyskomfort, spowodowany jej złością i to przytłaczało go w byciu obecnym z nią w tym miejscu.
Wsparłem go więc, pomagając mu oddychać w jego brzuch, rozluźniając jego szczękę i zachęcając go, oferując mu zrozumienie tego, jak trudnym było dla niego być z nią w tym miejscu, przy tym obciążeniu itd.
Stwierdził, że bardzo trudno jest mu pozostać obecnym i za każdym razem, gdy się śmieje, Miranda staja się bardziej wściekła, podkreślając, że dokładnie to dzieje się w ich związku.
Przy mnóstwu wsparcia i zachęty z mojej strony, był w stanie pozostać poważnym; potem zachęciłem ją, by powiedziała mu bardzo bezpośrednio, powtarzając stwierdzenie 'nienawidzę cię w tej chwili'. Robiła to z zapałem, przez kilka minut. Kiedy poczuła, że spotkała dostateczną odpowiedź z jego strony, złagodniała i powiedziała mu, że bała się, jeśli pokaże mu jak bardzo zła była, to on ją opuści.
Poprosiłem go, by upewnił ją, że to nie jest problem. Zaczął mówić jej o tym, że również czuje się niepewnie, myśląc, że może go opuścić, ale powstrzymałem go - tak naprawdę ona jeszcze nie skończyłą i nie miała miejsca na to, by go wysłuchać, dopóki sama nie zostanie wysłuchana.
Zaczęła się uspokajać, po czym powiedziała, jak bardzo go kocha.
Potem on miał możliwość powiedzenia jej o swoich uczuciach. Więź między nimi była silna, głęboka i namacalna.
W Gestalt interesuje nas wspieranie autentycznego i czystego kontaktu. Kiedy to osiągniemy, wszystko innego z tego wypłynie. By to zrobić, ludzie potrzebują zarówno emocjonalnego wsparcia, umiejętnego pokierowania, jak i opanowania.

Wednesday 10 June 2015

Case #59 - Tęsknota za spotkaniem

Po grupowej terapii Trevor skontaktował się ze mną, ponieważ doknął go głęboki smutek.
Zadałęm w grupie ćwiczenie, by kreatywnie zbadać agresję. Uczestnicy stawali twarzą w twarz i przepychali się na ręce. Zaleceniem było, by znaleźć równą siłę, co znaczyło, że silniejsza osoba musiała się dostosować.
Trevor był najsilniejszy w grupie. Robiąc to z innym mężczyzną, poczuł chęć rywalizacji i popchnął go zbyt mocno, powodując, że inna osoba się przewróciła.
Po tym zwróciłem mu wagę, że zadaniem było znaleźć punkt wspólny, niż raczej kogoś przytłoczyć.
Wyglądał na smutnego. Zrozumiałem to, że z powodu jego silnej osobowości, rzadko mógł spotkać w życiu kogoś równego. Oddziałało to na Trevora i poruszyło go dogłębnie.
Spytałem go co czuje - złość w jego dłoniach i smutek w jego sercu.
Zaproponowałem więc eksperyment - stanęliśmy, przepchnął mnie na ręce i poczuł złość w swych rękach. Potem się zatrzymałem i zaproponowałem, by poczuł smutek w jego sercu, gdy go przytulę. Powtarzaliśmy to kilkukrotnie.
Pozwoliło mu to sprostać tym emocjom. Kiedy to zrobiliśmy, wypowiedział słowo 'tatuś'... miało to na pewno związek z jego relacją z ojcem. Nie musieliśmy jednak zagłębiać się w to na tym etapie, ponieważ skupialiśmy się raczej na kontakcie interpersonalnym i pełnym doświadczeniu jego uczuć.
Powiedział 'od bardzo długiego czasu poszukiwałem nauczyciela'. Zasugerowałem, że w istocie szukał kogoś równego sobie. Określiło to dynamikę, w którą miałby jakiś wkład, niż raczej być zależnym ode mnie w zapewnianiu kontaktu.
Przytuliliśmy się. Podniósł mnie z ziemi. Potem to ja jego podniosłem. Chwycił mnie i obrócił kilka razy. Zrobiłem to samo.
Czuł się bardzo usatysfakcjonowany - spotkanie, z którym tęsknił od dawna.
Oczywiście inni terapeuci mogliby nie być w stanie sprostać mu fizycznie w ten sposób, lecz pomimo tego zawsze istnieje możliość, by znaleźć odpowiedni sposób - to esencja Gestalt.

Friday 5 June 2015

Case #58 - Kiedy słowa tracą na znaczeniu

Kiedy ktoś podnosi wiele problemów, musimy je otworzyć, szukając czegoś, co w Gestalt nazywamy 'figuralnym' (figural) - konkretny temat, który posiada w sobie najwięcej aktualnej energii.
To, co rzuciło mi się w oczy z Trevorem, to jego stosunek do jego obecnego życia. Był bardzo zainteresowany życiem duchowym i myślał nawet o tym, by zostać mnichem. Obecnie był drugi raz żonaty, miał dziecko, był temu bardzo oddany.
Pomimo tego pozostawał niespokojny. Drugim biegunem, który się ujawnił w jego stabilnym życiu rodzinnym były 'góry'. Kiedy to zbadaliśmy, stało się jasne, że reprezentowały zew natury, prostsze życie, przytulanie drzew, poczucie więzi z ziemią, czas duchowej praktyki.
W Gestalt bardzo interesuje nas biegunowość, szczególnie, gdy staje się ona 'rozdzielona'. Pracujemy nad powiększaniem świadomości i posiadania po obu stronach.
Zbadałem więc uczucia po obu stronach - jego życiu rodzinnym i jego zewowi ku górom. Czuł się w porządku z myślą, że mógłby zacząć z inną rodziną, jednak wciąż czuł się nieusatysfakcjonowany, niespokojny.
Stało się jasne, że nie był w pełni podzony z życiem, które wybrał - był w nim tylko częściowo, a część jego serca żyła innym snem.
Spędziłem z nim nieco czasu, wyrażając jak bardzo rozumiem jego tęsknotę i przeżyłem coś podobnego w przeszłości. Takie stwierdzenia wyrażające więź są ważne w Gestalt - nie jako technika empatii, lecz jako autentyczne stwierdzenie o więzi międzyludzkiej.
Podzieliłem się swoimi poglądamy na temat duchowości, natury, życia rodzinnego, utracie swojej wizji siebie, jako mnicha. Siedzieliśmy w głębokiej ciszy przez wiele minut. Nie było niczego do powiedzenia. Nie mogłem mu pomóc; dokonał swojego wyboru, a to były jego konsekwencje. Nie były ani złe, ani dobre. Było to zarówno bolesne, jak i przyjemne. Zarówno na tym tracił, jak i zyskiwał. Nie było żadnego ułatwienia, nie istniał żaden problem do rozwiązania, żaden rozumiany wgląd do zakomunikowania.
Jedynie spotkanie.
Po czym coś w milczeniu zmieniło się w nas obojgu.
Podziękował mi. Tyle wystarczyło.
Zdarza się w terapii tak, że należy porozmawiać, pomóc, zbadać. Ale bywa i tak, że wystarczy być z tym, co jest. Być z drugą osobą w miejscu, w którym nie ma żadnych rozwiązań.
Doświadczenie było bardzo głębokie emocjonalnie i obaj poczuliśmy się mocno poruszeni. Trevor poczuł się głęboko zrozumiany i w pełni poznany.

Tuesday 26 May 2015

Case #57 - Zachęta do konspiracji

Tak szybko, jak Annabelle zaczęła mówić, poczułem się niekomfortowo. Chciała oczywiście opowiedzieć swoją 'historię' o tym, jak bardzo myliła się w pewnych sprawach i o tym, jak śmiało chciała pomóc innym w rodzinie, etc. Zauważyłem, że staję się nieuważny i nie chciałem tak naprawdę jej słuchać. Widziałem, że mogła po prostu mówić, wypełniając przestrzeć, nie pozwalając naprawdę na żaden wpływ - wyglądało na to, że chce po prosty ponarzekać.
Po chwili zapytała mnie o pewną rzecz związaną z jej opowieścią. Jednak ponownie czułem się niekomfortowo, jako że wyglądała na taką, która ma wiele pytań... co czyniło mnie pewnego rodzaju ekspertem w rozwiązywaniu jej problemów.
Nie powiedziałem jednak niczego o moich emocjach. Rozmawiałem z nią, jednak odmawiałem odpowiadania na jakiekolwiek z pytań, prosząc ją, by zmieniła je w stwierdzenia.
To częsty kierunek w Gestalt, ponieważ często pytania są sposobami unikania odpowiedzialności. Stwierdzenia pozwalają osobie być tym, kim są, co czują i czego chcą w bardziej bezpośredni sposób.
Niczego nie powiedziałem, ponieważ mogłem wyczuć swoje reakcje i chciałem zrozumieć lepiej siebie w tej miejscu. Usiadłem ze swoimi uczuciami i spróbowałem zrozumieć, jakie jest moje doświadczenie.
Za każdym razem, gdy Annebelle mówiła wszystko działo się tak samo, a ja miałem te same reakcje, wliczając w to proszenie ją o stwierdzenia. Tylko tyle mogłem zrobić, by złamać wzorzec, a nie chciałem być wepchnięty w rolę, którą mi oferowała - wspaniałej mądrej osoby.
Było to jednak wystarczające, by przykuć jej uwagę. Zwracając ją samą na jej własne doświadczenie dało jej inne doświadczenie i ponieważ zrobiłem to w neutralny sposób, była w stanie lepiej dostrzegać swoje uczucia.
Dyskutowaliśmy problem autentyczności. Nagle powiedziała - 'Chcę szczerego wsparcia od ciebie, co o mnie sądzisz?'
Wziąłem oddech, jako że był to wstęp do pogłębienia naszej relacji, ale musiałem również postępować bardzo ostrożnie, bo zdałem sobie sprawę z delikatności, jaka towarzyszyła temu pytaniu. Z tym pytaniem chciałem zacząć, ponieważ osądziłem, że jest to bardziej autentyczne pytanie.
Ponieważ siedziałem od jakiegoś czasu z własym doświadczeniem jej, byłem w stanie nazwać coś, nie bezpośrednio o niej, ale o swoim własnym doświadczeniu.
Powiedziałem - 'kiedykolwiek mówisz, zaczynam doświadczać, że zachęcasz mnie do bycia podejrzliwym... czuje się zmuszony do zgadzania się z tobą, potwierdzania twojego punktu widzenia na rodzinę i tego, jak byłaś traktowana. Czuję się z tym bardzo niekomfortowo, ponieważ nie chcę cię odrzucać, ani nie chcę się do ciebie przyłączać'.
Było to nazwanie mojego własnego autentycznego doświadczenia w sposób, który zostawił jej miejsce na odpowiedź. Była to moja próba wyrażenia stwierdzenia, które nie powodowałoby uczucia wstydu - bardzo istotnym w momencie dawania wsparcia.
Annabelle uśmiechnęła się szeroko. Powiedziała - 'dziękuję. Inny również mi to mówili, jednak nikt tak jasno, jak ty. Wiem o czym mówisz. Czuję, jakbym chciała przeciągnąć ludzi na moją stronę.'
Potem odbyliśmy bardzo cenny dialog. Podkreśliłem, że byliśmy wtedy dwiema różnymi stronami bycia podejrzliwym - mogłaby to być zabawana rzecz. Zbadaliśmy kilka stron tego i Annabelle wyraźnie się odprężyła, ja również! Nastąpiła zmiana w moim doświadczeniu... po tym byłem w stanie nazwać moje doświadczenie. Doświadczyła bycia dostrzeżoną.
To kontakt 'ja-ty', który szukamy w Gestalt i jest podstawą dla pogłębiania relacji.

Sunday 17 May 2015

Case #56 - Mała dziewczynka potrzebuje uwagi

Wendy powiedziała o pragnieniu posiadania partnera. Rozwiodła się i prowadziła firmę. Powiedziała o tym, jak nieuważna jest w stosunku do swoich pracowników i o tym, jak bardzo nadaje się do biznesu i nigdy nie okazuje swojej słabych punktów. Skontrastowała to z cierpliwością, którą widziała we mnie.
Przedyskutowałem z nią kwestię mocy - umiejętność bycia dobrym w biznesie, bezpośrednim, przyjemność z posiadania wszystkiego pod kontrolą, bycia szefem.
Wyglądała na bardzo zażenowaną, kiedy mówiłem, bawiąc się dłoniami...przypominając mi małą dziewczynkę. Spytałem ją jak młodo się czuje - powiedziała, że na 10 lat, spytałem co się stało, gdy była w tym wieku.
Spytałem o cierpliwość w jej rodzinie. Jej ojciec uderzył ją, gdy miała 10 lat, ponieważ opuściła się w nauce. Tak naprawdę to regularnie bił jej młodszego brata. Jednak publicznie był bardzo ciepliwym człowiekiem, który miał mnóstwo czasu dla innych.
Podkreśliłem, że cierpliwość, którą we mnie widziała, jako terapeucie, mogła uczynić ją nieufną, ponieważ pytaniem było: czy wybuchnę jak jej ojciec?
Zgodziła się. Powiedziała, że problemem było, że nie miała zbytniego zaufania do mężczyzn. Jej pierwszy mąż również był bardzo niecierpliwy, zainteresowany wyłącznie tym, co ona mogła zrobić dla niego. Powiedziała, że chciała tylko znaleźć innego partnera.
Zdradziła, że powodem jej opuszczenia się w nauce było to, że uczęszczała do szkoły z internatem i była w niej bardzo gnębiona i nękana. Jej rodzice nie mieli o tym pojęcia i w ogóle ich to nie interesowało. Czuła się bardzo samotna.
Siadłem bliżej niej, przemówiłem do niej, dostrzegając jej wrażliwość, jej delikatność i to, że kiedy była młoda, musiała odczuwać potrzebę akceptacji, niż raczej bycia częścią kogoś. Kogoś, kto byłby zainteresowany jej problemami, niż raczej osiąganymi przez nią stopniami.
Zaczęła płakać, mięknąć jeszcze bardziej. Zadeklarowałem, że jestem nią zainteresowany, bez żadnego przymusu, że powinna być inna. Wydawała się być bardzo głodna takiej uwagi i siedzieliśmy w ten sposób przez pewien czas, kiedy ja zachęcałem ją, by wchłaniała to doświadczenie.
Podkresliłem, że ta część niej potrzebowała opieki, uwagi i naturalnego dojrzenia, zanim stanie się silniejsza, dzięki czemu mogłaby wejść w trwałe relacje.
W Gestalt nie tylko zagłębiamy się w przedstawiane przez klienta problemy - co jest również ważne to to, czego jestem świadom, jako terapeuta - coś, z czymś oni w ogóle nie muszą mieć do czynienia. Potem wnosimy to do obecnej świadomości i badamy kontekst - najczęściej rodzinę, jednak nie zawsze. Potem przenosimy z powrotem do teraźniejszości informacje o Polu, do terapeutycznej relacji.
Robiąc to, tworzymy czysty terapeutyczny wzorzec, proces, dzięki któremu możemy kontynuować pracę z tematem, który pierwotnie ustaliła - pragnienie posiadania innego partnera.

Wednesday 6 May 2015

Case #55 - Kreatywna pustka

Betina powiedziała o strachu przed śmiercią męża - w jej rodzinie zdarzyły się wczesne śmierci, wróżka przepowiedziała jej, że mąż może umrzeć, a on sam zawsze przychodził do domu późną nocą.
Podczas gdy rozmawialiśmy, stało się dla mnie jasne, że problemem było to, że on ją zaniedbywał - wracał późną nocą do domu, pił i uprawiał hazard z jego przejaciółmi; kiedy wracał do domu, zachowywał się głośno i nierozważnie, budząc ja. Spędzał mało czasu z rodziną i stracił cały rodzinny majątek na hazardowaniu.
Trwało to przez większość jej małżeństwa, od kilku dekad. Z systemami rodzinnymi, w których istnieje element nadużycia, który się powtarza, powstaje współtworzony aspekt dynamiki, który zwykle związany jest z kontekstem w Polu.
W tej chwili była zła, jednak rzadko kiedy ze sobą rozmawiali.
Podkreśliłem, że razem z uczuciem bólu w związku z jego śmiercią, prawdopodobnie czuje ulgę. Zgodziła się. W Gestalt jesteśmy zainteresowani oboma biegunami.
Spytałem czego ode mnie oczekuje - powiedziała, że jakieś wskazówki, co dalej robić.
Ujawiniła również, że jej ojciec był podobny - późno wracał do domu, hazardował. To wskazuje na pole.
Było dla mnie jasne, że to poważna, umocniona i bardzo osłabiająca sytuacja.
Jej mąż zwierzył się jej szwagierce, która później skrytykowała Betinę.
Kiedy o tym opowiadała, szczypała się. Zachęciłem ją, by 'uszczypnęła' swoją szwagierkę i położyłem przed nią poduszkę. Była bardzo niechętna, szczypiąc się jeszcze bardziej. Starałem się być bardziej zdecydowany - nalegając, żeby spróbowała z poduszką - wskazując na to, że to przecież 'tylko poduszka' i nie będzie żadnych reperkusji. Było to dla niej trudne, jednak udało jej się to zrobić, zatapiając palce w poduszce. To coś, co nazwyamy w Gestalt 'retroflekcja' (retroflection) - robienie sobie czegoś, czego nie zrobilibyśmy innym.
Zaprzęgłem do tego również słowa. Wtedy ujawniła, że byli też inni członkowie rodziny, którzy się w to mieszali i krytykowali ją.
Zatrzymałem więc proces. Cały procem ujawnił umocnioną bezsilność, brak wsparcia i międzypokoleniony wzorzec, który cechował się nadużyciami w relacjach. To nie było coś, co można było rozwiązać poprzez proste wskazówki, jak 'tego nie rób'. A ilość wymaganego wsparcia, by z tego wyjść wydawała się ogromna, nierealna, by próbować zrobić to w ciągu jednej sesji - to bardzo ważne, by znać swoje ograniczenia, jako terapeuci i nie próbować zrobić czegoś, co daje fałszywe nadzieje.
Zwiększyłem więc jej świadomość, zmierzając w przeciwnym kierunku. Spytałem ją, czy uważa, że wszyscy mężczyźni są samolubni, jednak powiedziała, że nie. Potem podzieliłem się z nią tym, że ja myślę, że w pewnym stopniu są. Powiedziała - 'cóż, przyzwalam na to'. W tym wypadku zrobiła krok w stronę wzięcia części odpowiedzialności, bez 'konfronotowania się' ze mną.
Spojrzałem na nią i powiedziałem, że widzę, jak jest nieszczęśliwa. Był to moment pojednania. Nie chciałem próbować ratować ją z tego miejsca czy naprawiać czegoś - oczywiście nie do stopnia, że nie chciałbym widzieć dla niej innego życia.
Usiadłem z nią, w tym miejscu. Nazwałem to, co widzę - sytuację, która była również podobna do doświadczenia jej matki. Sytuację, która trwała od dekad. Sytuację, które wydawała się stawać gorszą i gorszą. I sytuację, w której utknęła, pomimo posiadania wiedzy psychologicznej.
Podkreślenie depresyjnej natury sytuacji, było sposobem na nie zbagatelizowanie tego. Niczego nie skomentowałem, nie osądzałem, nie sugerowałem, tylko przytakiwałem. W ten sposób mogłem ją widzieć i siedzieć obok niej, patrząc na rzeczy takimi, jakie są.
W Gestalt nazywamy to 'siedzeniem w kreatywnej pustce'. Nie wygląda na kreatywną, jednak siedząc w niej, bez wpadania, bez uciekania, coś innego może się pojawić.
Powiedziała, 'cóż, przestaliśmy rozmawiać i jest to lekkim wytchnieniem'. Mam - podkreśliłem, że w istocie jej małżeństwo już umarło. Więc co teraz?
Spytałem, jaka jest procentowo szansa na zmianę. Spodziewałem się bardzo niskiej liczby. Jeśli powiedziałaby, że zerowa, popracowałbym z nią nad tym, jak się z tego wydostac.
Jednak zaskoczyła mnie, mówiąc, że 15%. To znaczyło, że istniała szansa na zmianę.
Spytałem ją co to za sobą pociąga - był to wstęp do jakichś możliwych rozwiązań.
Powiedziała, że mogłaby znaleźć sposób na to, by być szczęśliwszą. Wydawało się to dobre - subiektywne rozwiązanie, dobre na początek.
Potem spytałem o więcej, powiedziała, że mogłaby się skupić bardziej na dzieciach, ale podkreśliła, że już to robiła, by poradzić sobie z małżeństwem.
Wyróżniła kilka innych sposobów na to, co mogłoby ją bardziej uszczęśliwić. Jednak chciałem od niej czegoś więcej - jakichś objektywnych działań, które mogłby zmienić jej związek.
Powiedziała, że jej mąż narzeka, że już nie robi mu śniadań. Wciąż chciał zatem nieco opieki, tęsknił za tym.
Spytałem ją więc o co - quid pro quo - mogłaby go poprosić, jeśli zrobiłaby mu śniadanie. Powiedziała, że o czas z rodziną. Brzmiało to jak dobry start - nie nazbyt intymny, jednak sygnał zwracający na coś innego uwagę. Poprosiłem ją powiedziała ilościowo ile jej chciała i jak często. Potem zasugerowałem, że mogłaby mu zaoferować śniadanie tylekroć.
Podkreśliłem, że jeśli zamierzała stworzyć z prochów nowy związek, może potrwać to kilka lat i będzie potrzebowała wielkich ilości wsparcia w trakcie.
W Gestalt jesteśmy zadowoleni z każdego jednego zintegrowanego kawałka w danej chwili.
W tym wypadku coś wyłoniło się z pustki i wszystko to sama osiągnęła, niż raczej wynikało to z tego, co kazałem jej robić. Moją 'wskazówką' było skierowanie jej uwagi najpierw na to 'co jest', a potem, by pomóc osadzić ją w wyłaniającej się figurze tego, do czego jest zdolna.

Wednesday 29 April 2015

Case #54 - Godząc diabła i Boga

Angelica była lekarzem, jednak ostatnio zmieniła swoją profesję. Miała dziecko i pragnęła kolejnego, jednak bardzo się tego obawiała. Powiedziała, kiedy już ustanowiliśmy kontakt, że była zaniepokojona tym, jak wygląda w moich oczach. Powiedziałem jej, co do tej pory zaobserwowałem, by utworzyć nieco relacyjnego gruntu... wliczając piękną bransoletkę, którą miała na sobie, od jej męża.
Była ginekologiem i, jako część jej pracy, dokonywała aborcji. W czasie, gdy je wykonywała, nie czuła niczego, to była jej praca. Jednak później tak naprawdę nie czuła radości, przyjmując porody - to również była część jej pracy.
Lata później zaczęła terapię i zaczęła zwracać uwagę na swoje emocje. Wliczał się w to ból, powstały wskutek przeprowadzania aborcji. Nie miało to nic wspólnego z ideologią czy przekonaniami - miało to do czynienia z emocjonalnym wpływem ponad dekady w wykonywaniu aborcji.
Ostatnimi czasy poroniła i postrzegała to, jako rodzaj kary. Odnotowała bóle głowy, jednak reszta jej ciała była drętwa. Było to dla niej intensywnym przeżyciem mówić o tym, płakała. Zaproponowałem przerwę. Kiedy mamy do czyniania ze zbyt wieloma emocjami do pogodzenia, osoby odcinają się. Rzucając się więc w terapię nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Przerwa pozwoliła nam się cofnąć i nawiązać relacyjny kontakt, opowiedając jej o tym, jak ja ją widzę - czuję wobec niej wielkie współczucie i nie żywiłem negatywnych osądów. Uspokoiła się nieco.
Spytałem ją co czuła w swym łonie. Powiedziała - czerń. Ponownie, intensywność była dla niej za duża. Zamykała się w sobie. Poprosiłem ją, by utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy - w innym razie pozostanie w zamkniętym systemie. Powiedziałem, że jej bransoletka sprawia wrażenie, jak gdyby były na niej jeszcze inne kolory - bransoletka miała kilka czarnych koralików, ale też kryształki i piękną różową obwódkę. Powiedziałem, że róż byłby całkiem podobny do koloru jej łona - jako lekarz wiedziała, że to prawda. Mówiąc to, osadziłem w niej coś solidniejszego, niż jej projekcję 'czerni' i skierowałem ją w stronę uczucia życia i krwi.
Kiedy rozmawialiśmy, zaciskała pięści. Zauważyłem to - sprowadziliśmy świadomość do kluczowych punktów ekspresji enerii, pomagając im pełniej wypłynąć na powierzchnię.
Powiedziała, że czuje złość. Działo się tak kilka razy podczas naszej rozmowy. To coś, co w Gestalt nazywamy 'pojawiającą się figurą' (emerging figure), coś równoległego do prezentowanego problemu. Można się na niej skupić lub ją wyolbrzymić.
Powiedziała, że czuła się, jakby znajdowała się ciemnym miejscu i chciała się z niego wydostać.
Złość zatem powodowała dynamikę energii, której potrzebowała do stworzenia jakichś zmian. Jednak sugerowanie czegoś, jak uderzanie poduszek niekoniecznie jest tym, czego klient potrzebuje.
Spytała na kogo była zła - na siebie, powiedziała.
Spytałem, co by sobie powiedziała. Powiedziała, że czuje się jak diabeł i kontynuowała, mówiąc sobie, jak złą osobą jest i jak bardzo nie zasłużyła na posiadanie więcej dzieci.
Ponownie poprosiłem ją o chwilę przerwy - była to bardzo bolesna rzecz.
Spytałem ją, czy żywi jakieś duchowe przekonania. Powiedziała, że nie.
Wskazałem na to, że wierzy w diabła, więc gdzieś musi istnieć bóg. Szukałem jakiegoś rodzaju odkupienia w tym piekielnym miejscu. Podkreśliłem biegunową naturę rzeczy - część Gestalt zorienowaną na holizm.
Zgodziła się. Poprosiłem ją więc, by wybrała dwa obiekty, reprezentujące diabła i boga.
Trzymała się diabła, jednak potem umiejscowiła go obok symbolu boga. Powiedziała, że bóg śpi i że chce go obudzić. Uderzała nim o podłogę, lecz wciąż z niej spadał. Chciała, by samoistnie wstał. Wcieliłem się więc w 'boską moc' i ustawiłem go na prosto.
Poprosiłem ją by wyczuliła zmysły na figurę boga. Nagle stała się zmęczona. Zasugerowałem więc, by zdrzemnęła się na chwilę. Kiedy się o mnie oparła, zasugerowałem, że kiedy się obudzi, będzie w stanie poczuć energię życiową, kłębiącą się w jej łonie.
Odpoczęła kilka minut, po czym otworzyła oczy. W istocie była w stanie przyjąć błogosławieństwo życia od symbolu boga. Poczuła ciepło w swoim ciele i łonie. Potem umiejscowiła 'diabła' za 'bogiem'... idealny przykład integracji. Zgodziła się, że diabelskiej mocy jest swego rodzaju siła, która mogła użyć.
W Gestalt zawsze chcemy ucieleśnić abstrakcyjne rzeczy, w tym wypadku była to biegunowość. Potrzebowała odpowiedniego wsparcia, dzięki któremu mogła osiągnąć cel - integrację.

Friday 24 April 2015

Case #53 - Zbyt wiele picia czy zbyt wiele dawania?

Tom pił, zbyt wiele, zbyt często. Robił to od wielu lat. Czasem rzucał, czasem wracał znowu.
Abby nie była szczęśliwa i coraz częściej zwracała uwagę na rzeczy, które powinny się zmienić. Problem w tym, że się zmieniły - przestał pić, udało im się prowadzić lepsze życie przez chwilę, potem w jakiś sposób wszystko zaczęło się od nowa.
Abby chciała dobrego związku. Chciała bliskości, kontaktu, szczerości. Byli razem od długiego czasu i nie chciała tak po prostu porzucić tej znajomości. Narzekanie nie pomagało, tak samo, jak poddanie się rutynie. Abby była bardzo sfrustrowana. Tom nie był w stanie utrzymać zmian, których ona naprawdę potrzebowała.
Nie było wątpliwości, że Tom miał problem z alkoholem. Jasnym było, że zupełnie nie miał nad nim kontroli i jasnym było również, że jego wysiłki w zaprzestaniu picia skutkowały jedynie na określony okres czasu - czasem 6 miesięcy, jednak zaraz po tym zaczynał od nowa.
Wydawało się, że Abby robiła wszystko, co mogła. Postawiła sprawę jasno. Określiła granice. Przyszła na terapię po pomoc.
Z punktu widzenia Pola, uzależnienie nie jest czymś 'w' osobie, lecz czymś 'w' rodzinie czy związku. Podtrzymywane jest przez więcej niż jedną osobę, pomimo tego, jak w tej sprawie,  że Abby starała się zrobić, co mogła. Jej uczestnictwo nie było dla niej jasne - wydawało się, że nie chce niczego więcej, jak wolnego od uzależnień związku.
Ojciec Abby był despotyczny, obelżywy, często złośliwy. Jej potrzeba opieki, bycia wysłuchaną nie była zaspokojona. Nauczyła się, by być pomocną dziewczynką, jako próbę uzyskania jakiegokolwiek uznania.
To coś, co nazywamy w Gestalt 'kreatywnym przystosowaniem' (creative adjustment). Wtedy miało to sens, lecz teraz, jako dorosła, Abby odkryła, że utknęła - kreatywne przystosowanie dłużej nie działało.
Odkryła, że to coś, co popchnęło ją w stronę pielęgniarstwa - dbanie o innych i ich potrzeby. I dokładnie to robiła z Tomem.
Kiedy to zbadaliśmy, Abby zdała sobie sprawę, że jej pomocność zawierała rodzaj dawania prezentów. Jeśli dawała innym, mężczyznom, stawała się dzięki temu użyteczna, chciana, uznana, potrzebna.
I była to dokładnie sytuacja z Tomem. Potrzebował jej i stawał się bardzo smutny, jesli wpadła w złość czy się wycofała. Nie mogła znieść widoku jego smutku, więc zawsze wracała.
Kluczem było odkrycie, że jej pomocność była również rodzajem manipulacji: 'jeśli coś ci dam, wtedy będziesz mnie potrzebował i mnie nie zostawisz'.
Ważnym była zmiana kierunku - Abby była teraz w stanie jaśniej widzieć nie tylko uzależnienie Toma, lecz także jej własne powtarzające się manipulatywne zachowanie - dawanie, by osiągnąć cel czy coś, co w Gestalt nazywamy 'proflekcją' (proflection).
Było to przykład na to, co nazywamy zniekształconą granicą - wygląda tak, jakby coś było ofiarowywane, lecz istnieje ukryty motyw, więc aspekt dawania jest warunkowy, nie bezwarunkowy.
Ta uwaga była dla niej dramatyczna - mogła dostrzec nie tylko znany jej wzorzec jego picia, lecz również inny obok niego - jej manipulatywnego dawania.
W Gestalt pracujemy nad świadomością, ale to nie tylko 'tu i teraz', to również świadomość swojego pola, z wszystkimi jego złożonymi warstwami, a w szczególności nasze ukryte wzorce zachowania.
Wydobycie ich na światło dzienne tworzy możliwość zapanowania nad tym zachowaniem - cokolwiek je poprzedza - i dzięki temu 'brać odpowiedzialnie', posługujac się Gestaltowskim terminem. To wyzwalające. Dostrzec własną manipulatywność daje możliwości, podczas gdy samo dostrzerzenie uzależnienia innych osób pozostawia miejsce jedynie na reakcję.

Friday 17 April 2015

Case #52 - Imprezowiczki

Martin miał w swoim życiu szereg większych związków. Teraz będąc w wieku 50 lat, był w bardzo uczuciowym związku, jednak bez dzieci.
Zawsze przyciągały go 'imprezowiczki'. Ostatecznie, pomimo ciężkiej pracy nad związkami, odkrył, że nie potrafi utrzymać ich zbyt długo, aż do obecnego.
Teraz był szczęśliwy...jednak jego obecna partnerka lubiła wypić i się zabawić. Mimo, że to lubił, czasem czuł, że to trochę zbyt wiele i częstokroć chciał opuszczać spotkania towarzystkie wcześniej od niej.
Toteż od czasu do czasu sam wypijał więcej, niż tego chciał.
Kiedy przychodzi nam badać rzeczy, jak alkohol czy schmaty w związkach, warto przyjrzeć się temu z szerszej perspektywy. Temu, co nazywamy Polem w Gestalt. Rodzinne konstelacje wciąż to robią, istnieje jednak kilka różnych sposobów, by dotrzeć do tego wymiaru. W indywidualnej terapii jest kilka miejsc, w których wyraźnie widać, że należy przywiązać uwagę do szerszego kontekstu.
Zapytałem więc o jego rodziców i dziadków. Jego rodzicom całkiem dobrze się powodziło.
Okazało się, że matka jego ojca była swego czasu bardzo przebojową kobietą. Podróżowała i późno wyszła za mąż. Była bardzo popularna społecznie, jednak nie zawsze obecna jako matka. Zatem jego doświadczenie rodzicielstwa pochodziło raczej ze strony jego ojca, który był tym stabilnym.
Martin nigdy nie powiązał tych faktów, jednak stało się dla niego jasne, że pociągają go kobiety, które są żywotne, lecz niestabilne.
Zadaniem było przenieść to do teraźniejszości. Ustawiłem krzesło, które reprezentowało 'imprezowiczkę' i poprosiłem go, by zwrócił uwagę na swoje emocje. Te byłe mieszane - przyciąganie, lecz również ból, wynikający z historii jego związków. Spytałem go o to, co było w nim aktywne, kiedy siedział naprzeciw tego rodzaju kobiety.
Dostrzegł szereg rzeczy - jego podniecenie, złość i uczucie pustki. Poprosiłem go, by umiejscowił to w jego ciele. Odnotował uczucie zatoru w klatce piersiowej.
Powiedział, że było to dokładnie to, co czuł, gdy jego partnerka piła za dużo - rodzaj paniki czy strachu. Zazwyczaj w takim momencie albo by ją upomniał, albo nie powiedział niczego i chował urazę.
Poprosiłem go więc, by pozostał z tym uczuciem i powiedział coś do niej, siedzącej na krześle.
Było to dla niego bardzo trudne - czuł się bardzo niekomfortowo i powiedział o tym.
Potem poprosiłem go, by zamienił się miejscami, usiadł na krześle i odpowiedział, jak gdyby był jego partnerką. W tej pozycji czuł się niepokorny, nie chciał, by mówić mu, co ma robić, powiedział: 'jeśli ci na mnie zależy, dałbyś mi raczej wolność, niż próbował mnie kontrolować'.
Było to w pewnym sensie bliskie Martinowi - słyszał już od niej takie rzeczy.
Potem poprosiłem go, by ponownie usiadł obok mnie i spytał o tę część, która była buntownicza. W Gestalt interesują nas przeciwne bieguny, szczególnie te, które nie są w posiadaniu i często utożsamiane są z partnerem.
Nie był przyzwyczajony do myślenia w tej sposób - to zawsze jego partnerka była tą buntowniczą stroną.
Spytałem go, co, jeśliby miał zupełną wolność, by zrobił, by być buntowniczym.
Wskazał na to, że w pracy spotyka się z bardzo kontrolującym zachowaniem ze strony jego szefa, a on nigdy nic mu nie powiedział.
Zasugerowałem więc, by umieścił swojego szefa na krześle i powiedział do niego coś buntowniczego. Robiąc to, czuł mnóstwo wolności, poczuł się lekko.
Powtórzył to z kilkoma innymi scenariuszami z jego życia i za każdym razem czuł niesamowitą ulgę, móc powiedzieć coś buntowniczego - był przysłowiowym 'dobrym chłopcem'.
Poczuł się znacznie silniejszy i wzmocniony.
Było to zaledwie jeden krok w całej serii terapeutycznych sesji, lecz doskonale pokazuje sposób, w który nasza zaprojektowana jaźń - na kogoś innego - gasi energię, która mogłaby być nam pomocna w poszukiwaniach balansu i żywotności - które są bardzo ważnymi celami w Gestalt.

Friday 10 April 2015

Case #51 - Mierząc się z duchem

Leanne mówiła o byciu bardzo lękliwą. Bała się karaluchów, łatwo ją przestraszyć, a nocą często trudno jej było zasnąć, bo bała się złodziei, którzy mogą wejść przez okno, duchów czy 'potworów'. Często bała się też potworów, kiedy szła popływać łódką.
Pomimo tego wszystkiego, brzmiało to trochę jak dziecięcy stan, spytałem więc, co się stało, że uczyniło ją to tak lękliwą, gdy była dzieckiem.
Od razu odniosła się do incydentu, gdy miała 6 lat. Chłopiec, jeden z jej bardzo dobrych przyjaciół, utonął. Minęły godziny zanim go odnaleziono. Przyniesiono go z powrotem do jej domu i jej rodzina nalegała, by jej ojciec, lekarz, spróbował go uratować. Nie udało mu się.
To była burzliwa noc i poszła spać bardzo przerażona. Miała koszmar, w którym śniło jej się, że musiała go uratować, lecz nie mogła. Wiele o nim myślała, gdy dorastała i wciąż żywi wiele smutku w związku z nim.
Uczyniło to zatem jasnym, kto był tym 'duchem', którego się bała.
Zasugerowałem trudny, lecz niezbędny eksperyment - używając dramatyzmu sytuacji, intensywności jej strachu i obecnej szansy na poradzenie sobie z tym bezpośrednio, raz na zawsze.
Zaproponowałem więc, że stanę obok niej, twarzą do okna, a grupa stanie za nią dla wsparcia. Potem zaprosi ducha jej zmarłego młodego przyjaciela, by przyszedł do pokoju i stanął jej naprzeciw.
Tak zrobiła, lecz trzęsła się niczym liść. Pozwoliłem jej się oprzeć o mnie, trzymając ją mocno, a grupa stanęła tuż za nią. Powiedziałem, by przemówiła do 'ducha', mówiąc mu, co czuje, przez co przeszła i jak bardzo za nim tęskni.
Tak też zrobiła, choć było to trudne. Powiedziała, że chce być z nim, po drugiej stronie.
Spytałem, jak on na to odpowiedział, powiedziała, że tego nie chce. Było dla niej ważne, by kontynuować; pomimo tego, wciąż tkwiła w niej szczątkowa tęsknota za śmiercią i bycie blisko niego.
Wsparłem ją więc, by porozmawiała z nim dłużej, naprawdę mówiąc mu jak się czuje i naprawdę słuchając jego odpowiedzi.
Musiałem wspierać ją pośród lęku i żalu. Skierowałem ją, by oddychała w jej brzuch i niżej, w nogi.
W Gestalt pracujemy nad ugruntowaniem i oddychaniem, by pomóc osobie pozostać obecną z jej doświadczeniem i z intensywnością emocji. Często nie mieli takiego wsparcia, szczególnie kiedy byli młodzi, pozwala im więc to oswoić się z doświadczeniem, które wcześniej było dla nich przytłaczające, w sposób, który teraz mogą pojąć.
Było dla niej bardzo trudne pozostać obecną - spędziła ostatnie 30 lat, żyjąc w strachu i oddychając w płytki sposób...który mógł dalej potęgować strach. Było zatem trudno dla niej oddychać głęboko i potrzebowała mnóstwo wsparcia i instrukcji ode mnie.
Po pewnym czasie stała się bardzo spokojna, była w stanie dać duchowi odejść i w pełni wrócić do siebie samej. Czuła się pełniej w swoim ciele, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i wszelkie oznaki strachu zniknęły.

Friday 3 April 2015

Case #50 - Mówiąc do poduszek: o wsparciu

Mark podniósł wiele tematów, lecz żaden z nich nie wydawał się być odpowiednim do podjęcia. Jego sytuacja w pracy stała na rozdrożu - poprzednio pracował ze swym ojcem, ale odszedł od tego. Zajmował się kilkoma biznesowymi zajęciami, jednak żadne nie dostarczało mu dostatecznie dużo pieniędzy. Był żonaty od trzech lat i był gotów na dziecko. Poczyniłem kilka komentarzy i obserwacji - jego płynące brzmienie głosu na przykład.
Tak naprawdę nic nie zdawało się nadawać na 'problem'. Spytałem więc o jego małżeństwo. Odnotował, że jest dobre i jest w nim szczęśliwy.
Podczas gdy był to generalnie dobry sygnał, byłem zainteresowany tym, co czyniło sytuację - detalami. W Gestalt jesteśmy zainteresowani odsuwaniem generalizowania, by skupić się na szczegółach, jako że to metoda na uzyskanie kontaktu.
Uznał to za trudne do stwierdzenia. Spytałem go o jego uczucia i ponownie, stwierdził, że trudno być mu kontkretnym.
Zdecydowałem zatem, że jego brak jasnej figury związany był z trudnością z dostrajaniem się do jego emocji.
Zaproponowałem więc eksperyment - by przeszedł się po sali i popatrzył na ludzi w grupie, każdego z osobna, zobaczył jak się czuje, patrząc na każdą osobę.
Zaczął opowiadać mi o swoim doświadczeniu, używając jasnych pojęć. Było dla mnie jasne, że ma zdolność do identyfikowanie jego doświadczeń w relacjach, jednak prawdopodobnie potrzebuje zachęty i wspierającego otoczenia - coś, co potwierdził.
Następnie więc dałem mu określoną formę, którą powinien się posłużyć: 'Kiedy patrzę na ciebie, czuję ______'.
Brzmi to bardzo prosto, jednak ważnym jest, by zacząć z czymś, co jest do zrobienia i dając popracować mu nad trudnościami w wyrażaniu emocji, o których wspominał, to wydawał się dobry początek. To, co zrobiłem to robienie kroku naprzód z opisywania jego doświadczeń innych, do przekazywania ich bezpośrednio. Zawsze zmierzamy do relacji w Gestalt.
Zrobił tak więc z kilkoma ludźmi, za każdym razem wypowiadając się całkiem jasno.
Ponownie, to wskazywało, że potrzebował jedynie wspierającego otoczenia, w którym mógł to zrobić.
Następnie wyciągnąłem poduszkę, niby jego żonę i zachęcłem go, by z nią porozmawiał, w podobnej formie: 'kiedy widzę w tobie ____, to czuję ____'.
Robił to przez pewien czas, wyrażając się jasno. Wyraziłem wyrazy uznania, pochwaliłem go i dostrzegłęm, że faktycznie posiada zdolność do identyfikowania swoich uczuć i przekazywania ich.
Pomyślałem, że po prostu potrzebuje nieco praktyki, w swobodnych warunkach. Zgodził się.
Następnie poprosiłem go, by zrobił to samo z jego ojcem.
Wspomniałem, że wspracie wydawało się odgrywać tutaj kluczową rolę i zachęciłem go znów do 'mówienia do poduszek' - najpierw do jego żony, potem do jego ojca - mówiąc im, 'kiedy robisz ____, czuję ____ i chciałbym ____ wsparcie od ciebie'.
Było to dla niego bardzo cenne, wyjaśniając mu wiele szczegółów i odnotował uczucie wielkiego uspokojenia na końcu.
Był to dobrzy przykład na bardzo behawioralnie zorientowany eksperyment, który zaangażował uczucia, kontakt, autentyczność i wsparcie. Są to główne elementy, z którymi pracujemy w Gestalt i sesja taka, jak ta może być bardzo wartościowa, jak coś, co przypomina niemal proces szkoleniowy.
Kiedy to stosowne, ten aspekt może również pasować w podejściu Gestalt. Główną rzeczą jest, że to nie uniwersalna formuła, a jest stosowane do każdego z osobna, w zależności jakiego rodzaju procesu potrzebują, w określonym czasie.

Saturday 28 March 2015

Case #49 - Kukiełka i delikatne dłonie

Annabelle była zaniepokojona, bardzo smutna. Przyniosła ze sobą małą lalkę ze sztywnymi, drewnianymi rękoma.
'To ja', powiedziała. 'Moje ręce są sztywne, jak u zombie. Moje serce jest smutne'.
Zdradziła, że jej rodzice strasznie się kłócili, gdy dorastała i to spowodowało w niej mnóstwo strachu i zmartwienia. W jej dorosłym życiu czuła się za twarda, chciała znaleźć w sobie delikatność. Jej lalka pokazywała jak sztywno się czuła.
Przysłuchiwałem się jej i czułem, że moje serce jest bardzo otwarte - naprawdę była bardzo smutna.
Jednocześnie czułem radosną myśl, która wydawała się wręcz żartobliwa - o zombi, które włóczyły się tu i tam, w zabawnym obrazie, jaki przywołują u niektórych zombi.
Podzieliłem się więc zarówno swoim głębokim związkiem z nią i troską, jak i tą szaloną myślą o zombi. Nie chciałem jej urazić, ale chciałem zawrzeć również tą część mnie.
Przyjęła to z otwartością. Zasugerowałem, że moglibyśmy nawet się tym zabawić.
Stanęliśmy więc, ramię w ramię i chodziliśmy wokół jak zombi - kierując się w stronę ludzi z grupy. Więszkość ludzi śmiała się razem z nami, dobrze się bawiąc. Część osób była nieco przestraszona, więc zwracaliśmy ku nim. W gruncie rzeczy było to szalone doświadczenie.
Annabelle usiadła, usiadłem naprzeciwko, przyglądając się jej uważnie.
Doświadczenie to zmiękczyło ją, otwarła się jeszcze bardziej. Usiadła z jej lalką, czując jej drobne ręce, mówiąc o tym, jak są sztywe... jednak jak mogą stać się miękkie, jeśli będzie je pocierać.
Odebrałem to jako znak, wziąłem jej obie ręce w dłonie i delikatnie je potarłem. Chwyciła moje ręce swoimi, jak małe dziecko, szukające pociechy. Spojrzałem na nią, by zmierzyć, jakie to dla niej było i mogłem dostrzec, że łagodzące. Kontyuowałem działanie i mówiłem jej o złagodzeniu. Mogłem czuć intensywność enegii jej dłoni. Zatem, gdy odnotowała, że jej ręce miękną, umieściłem swoje do góry na łonie i pozwoliłem, by pocierała swoimi dłońmi o moje. Zauważyłem, jak wiele energii było w jej dłoniach. Była bardzo głęboko połączona z serce, jej uczuciami i pozostawała w kontakcie ze mną w trakcie tego procesu.
Powiedziała o tym, jak obie z mych dłoni były jej rodzicami, rozdzielone, a jednocześnie obecne. Dotknęła każdej z miłością i ze smutkiem. Potem znów wzięła lalkę i położyła jej twarz na każdym z mych palców. Potem wzięła obie ręce lalki i położyła jedną na jednej z mych dłoni, a drugą do drugiej.
Powiedziała, że pomimo tego, że jej rodzice są rozdzieleni, potrafię połączyć ich oboje.
Chwila ta była bardzo znacząca, jej smutek zmienił jakoś z zastałego, na otwarty i płynący. Jej ręce były zrelaksowane, każda część niej oddychała, była obecna i połączona.
Było to dla niej głębokie doświadczenie, tak samo, jak dla mnie i dzięki temu czuła silne poczucie pokoju i integracji.

Wednesday 18 March 2015

Case #48 - Wiedźma, pieniądze i choroba

Song-li miała ostatnimi laty bardzo poważne problemy zdrowotne. Po kilku operacjach, nic fizycznego nie pomogło i rzeczy najpierw przybierały dobry obrót, po czym stawały się gorsze. Zatem następnym wyjaśnieniem było wyjaśnienie psychologiczne. Przebyła kilka terapii w związku z tym...uważałem zatem by ich nie powtarzać i spytałem ją bezpośrednio, z czego już korzystała. Nie jest dobre, by stosować zbyt wielu różnych podejść do tego samego problemu, dlatego sytuacja ta wymaga pewnej ostrożności przy profesjonalnym osądzie.
Jeśli idziesz do lekarza, może być dobrym zasięgnięcie drugiej opinii, jednak cztery czy pięć to zdecydowanie za dużo. Pracowanie z jednym problemem, z tym samym terapeutą tworzy głębię, a korzystanie z usług różnych może być nieproduktywne. Nie chciałem więc automatycznie przejść do rzeczy.
Spytałem o kontekst - co wydarzyło się rok temu, kiedy zaczęła doświadczać pierwszych problemów ze zdrowiem. Odniosła się do tego, jak kupowała pewnego rodzaju 'pieniądze', używane w Chinach do spalania, generalnie jako rodzaj upamiętnienia kogoś. Jej ojciec zmarł 5 lat wcześniej i kupowała je właśnie z tą myślą.
Kiedy je kupowała, 'wiedźma' (jej słowa) ostrzegła ją, by nie kupowała ich zbyt wielu, bo może zachorować. Chciała od razu dokonać zwrotu, jednak sklep ich nie przyjmował.
Niedługo później nastąpiła jej choroba.
Spytałem o jej relacje z ojcem. Była bliska, korzystna, myślała o nim codziennie, często wiążąc z nim elementy swojego życia, jak na przykład jej syna.
Szukanie przyczyn w czyimś polu może być ważniejsze, niż po prostu przejście do problemów emocjonalnych. Kontekst może zapewnić ważne informacje, które mogą pomóc ukierunkować terapię.
Spytałem więc o częstotliwość tych myśli - po pięciu latach wyglądały na bardzo skupione, wskazując na swego rodzaju niedokończoną sprawę.
Tak naprawdę nie potrafiła powiedzieć o co chodzi czy nawet o tym, jak się czuje, gdy myśli o swoim ojcu, jednak wydawało się to pozytywne.
Podczas dalszych sesji może być możliwe, by sięgnąć głębiej w jej świadomość, jednak nie dając mi jasnego wstępu, nie chciałem tego dalej badać, lecz raczej pozostać z tym, co mi pokazała. To jeden ze sposobów na to, jak nie przeciskamy się przez 'opór' w Gestalt.
Siedziałem więc przez jakiś czas, przyjmując to, co mówiła.
Chciałem użyć struktur, które były na miejscu - pieniędzy, wiedźmy i jej (niemal) obsesji w myśleniu o jej ojcu.
Zaproponowałem jej pewne zadanie domowe - rozszerzony eksperyment Gestalt.
Zasugerowałem, by kupiła jedną sztuką papierowych pieniędzy. Spytałem i okazało się, że zdjęcie ojca na swoim komputerze. Powiedziałem więc, żeby każdego dnia, o tej samej porze, odcinała nożyczkami mały kawałeczek pieniądza, wkładała go do spalaczki, włączała komputer, by widzieć zdjęcie ojca, prosiła go, by błogosławił jej życia, a potem zamykała zdjęcie.
To coś, co w krótkiej terapii (brief therapy) znane jest jako 'opisywanie symptomu' i odpowiednio dla Gestalt jako 'paradoksalna teoria zmiany' (paradoxical theory of change). Bycie bardziej z tym, co jest.
Chciała więcej - jej wzmożona, bezustanna potrzeba szukania sposobu terapeutycznego w tym temacie, jak również ucieleśnienie tego, przed czym ostrzegła ją wiedźma - np. nie bądź zbyt chciwa i nie bierz zbyt wielu cennych 'rzeczy' - reprezentowanych tutaj przez pieniądze.
Była na chorobowym zwolnieniu, spytałem więc jak spędza dzień. Zostawała w domu i praktycznie przez 8 godzin gotowała, odpoczywała i chodziła na spacery.
Spytałem ją, czy miała jakieś społeczne problemy, które byłyby dla niej ważne, odpowiedziała przecząco.
Zasugerowałem więc, by wymyśliła usługowy projekt, który mogłaby rozpocząć i działać w imieniu jej ojca.
Zmienia to jego symbolikę, jako odskocznię w kierunku życia i zaangażowania, niż raczej trwanie w chorobie, śmierci, niezaangażowaniu. Dałoby to również coś pozytywnego podczas jej dnia - coś, dla czego warto by żyć.

Tuesday 10 March 2015

Case #47 - Koniec związku jest nowym początkiem

Ta para miała problemy od dłuższego czasu.
Pierwszą rzeczą, jaką Rhonda powiedziała podczas sesji było - 'moi rodzice się rozwiedli i poprzysięgłam sobie, że nigdy w życiu nie zrobię tego swojej rodzinie'. Była niezwykle zaniepokojona. Briana objął ją ramieniem, jednak go odepchnęła.
Poprosiłem ją, by ustawił się naprzeciw niej tak, by oboje mogli się widzieć.
Drugą rzeczą, którą powiedziała było 'To koniec. Nie mogę tak dłużej. Ten związek jest dla mnie skończony.'
Brian był zszokowany. Powiedział jej, że słyszał już wielokrotnie, jak to mówiła i ciężko pracował, by się zmienić przez kilka ostatnich miesięcy. Zaczął to wyjaśniać...przerwałem mu. Wytłumaczenia to rodzaj unikania 'tego, co jest', z punktu widzenia Gestalt.
Poprosiłem go, by po prostu powiedział jej, co czuje. Po wsparciu go, powiedział, że czuł się spanikowany i porzucony. Zaczął płakać.
Siedziała przez jakiś czas, nic nie mówiąc. Kiedy ją poprosiłem, powiedziała, że czuła się pusta; było to dla niej emocjonalnie zbyt wiele i porzuciła swoją świadomość. W Gestalt nie naciskamy nikogo, kto osiągnął ten punkt.
Popracowałem więc z nim - wyjaśniając mu, że nie jest dostępna, więc nie ma powodu, by ją naciskać; siedziałem z nim i jego emocjami i pomogłem mu być z nim samym w tym miejscu. Wyraziłem zrozumienie, że wiem, jak się czuje, jak okropne było dla niego być w tym miejscu i jak trudne było dla niego to, że ona 'zasunęła żaluzje' i nie była dla niego dostępna w tej godzinie potrzeby i niepokoju.
Potem Rhonda spojrzała na niego, ze łzami w oczach. Powiedziała - stało się tak z twoją matką, z twoją byłą żona i nigdy nie chciałam, bym i ja ci to zrobiła.
Załamał się i zamknął w sobie. Dodałem mu odwagi, by pozostał obecny i zobaczył, że ona teraz płacze, staje się dostępna i by zrozumiał połączenie w tej chwili. Było to dla niego bardzo trudne.
Powiedział jej, że czuł się winny, że zawiódł i zaczął mówić o tym, jak bardzo chce dalej próbować coś zmienić. Powstrzymałem go jednak, ponieważ nie wykazywała ona żadnej emocjonalnej przestrzeni by dalej o tym rozmawiać.
Potem spytałem, czy mogłaby przyjąć to, co on powiedział. Wyglądała bardzo bez wyrazu - zasugerowałem więc, by powiedziała mu, że nie ma w sobie miejsca, by to przyjąć - było to dla niej emocjonalnie prawdziwe stwierdzenie.
Było to dla niego bardzo trudne. Wsparłem go, by odbił to w jej stronę. Jej odpowiedź miała na celu podkreślenie złości, urazy i smutku, który widziała w jego oczach. Poprosiłem go więc, by nazwał każdą z emocji, którą odczuwał.
Słuchała, lecz potem powiedziała, 'nie chcę byś kontynował, czuję się okropnie, bo wiem, jak trudne jest to dla ciebie'.
Brian przestał, zamknął się w sobie i mogłem dostrzec, że jest niedostępny. Zasugerowałem,by powiedział jej, że nie jest w stanie słyszeć jej w chwili obecnej, jednak trudno było mu nawet to zrobić.
Powiedziałem więc jej, by pomówiła ze mną. To technika stosowana w terapii par - wspierać jedną osobą, gdy druga jest niedostępna, tak, że presja znika i druga osoba może pozostać świadkiem.
Rhonda powiedziała, że chciałaby dać mu mnóstwo czasu, by zaakceptował tę sytuację i powiedziałem jej, że on prawdopodobnie nigdy by jej nie zaakceptował. Kochał ją i nie wyglądało na to, że ma zamiar się poddać. Było to dla niej nieco szokujące.
Wyciągnąłem z niej więcej emocji i osobistych stwierdzeń.
Potem Brian stał się dostępny, powiedziała mu, że czuje się bardzo wina i było jej bardzo przykro. Płakali razem. Chciał się do niej bliżyć, lecz powiedziała - nie, zachowaj proszę dystans.
Spytałem ją o to, powiedziała, że już go nie kocha. Skonfrontowałem to stwierdzenie - jest oparte na mylnym przekonaniu, że miłość jest czysto emocjonalna. Zamiast tego poprosiłem ją, by wyraziła osobiste stwierdzenie. Powiedziała, 'wyłączyłam swoje uczucia'.
Było to kluczowe stwierdzenie, jako że traktowało o działaniach, wyborze i woli.
To nie był jednak czas, by pracować nad tym - samo wykazanie zrozumienia tego było przyczynkiem do przyszłych możliwości wyboru.
Poprosiłem go, by przyjął to, co usłyszał i by wyraził jej swoje uczucia. Udało mu się to zrobić i oboje zaczęli płakać.
Jednak coś się zmieniło. W samym środku niemożliwego - bo któż zna przyszłość - udało im się odnaleźć dogłębny autentyczny kontakt. Oboje dotarli do miejsca, w którym poczuli się przytłoczeni, jednak przy moim wsparciu dla każdego z osobna, byli w stanie poruszać się naprzód i być razem w tym miejscu straty i rozpaczy.
Ostateczny efekt był nieznany. Jednak w Gestalt skupiamy się na osiągnięciu głębokiego autentycznego kontaktu; staje się to opoką prawdziwego związku - rzecz, której z pewnością od dawna im brakowało.

Blog Archive

© Lifeworks 2012

Contact: admin@learngestalt.com

Who is this blog for?

These case examples are for therapists, students and those working in the helping professions. The purpose is to show how the Gestalt approach works in practice, linking theory with clinical challenges.

Because this is aimed at a professional audience, the blog is available by subscription. Please enter your email address to receive free blog updates every time a new entry is added.

Gestalt therapy sessions

For personal therapy with me: www.qualityonlinetherapy.com

Enter your email address:

Delivered by FeedBurner

© Lifeworks 2012

Contact: admin@learngestalt.com

w językach:

HOME

Informed Consent & Rates

PROFESSIONAL TRAINING

Gestalt Therapy Defined

PROFESSIONAL SERVICES

PAYMENTS

OTHER STUFF

Links

Book:Advice for Men about Women

BLOGS

• English

Bahasa

Čeština

Deutsch

Español

Français

Greek ελληνικά

Hindi हिंदी

Magyar

Melayu

Italiano

Korean한국의

Polski

Português

Română

Russian Русский

Serbian српски

Chinese 中文

Japanese 日本語

Arabic العربية

English Bahasa Čeština Deutsch Español Filipino Français ελληνικά हिंदी Magyar Melayu Italiano 한국의 Polski Português Română Русский српски 中文 日本語 العربية

If you are interested in following my travels/adventures in the course of my teaching work around the world, feel free to follow my Facebook Page!

Can you translate into Polish? I am looking for volunteers who would like to continue to make this translation available. Please contact me if you would like to contribute.

Interested in Gestalt Therapy training?

Contact us!

vinaysmile

This Gestalt therapy blog is translated into multiple languages. You are welcome to subscribe

logosm1

Links

Career Decision Coaching

Here

and here

Lifeworks

Gestalt training and much more

http://www.depth.net.au

For Men

Here is a dedicated site for my book Understanding the Woman in Your Life

http://www.manlovesawoman.com

The Unvirtues

A site dedicated to this novel approach to the dynamics of self interest in relationship

http://www.unvirtues.com

Learn Gestalt

A site with Gestalt training professional development videos, available for CE points

http://www.learngestalt.com

We help people live more authentically

Want more? See the Archives column here

Gestalt therapy demonstration sessions

Touching pain and anger: https://youtu.be/3r-lsBhfzqY (40m)

Permission to feel: https://youtu.be/2rSNpLBAqj0 (54m)

Marriage after 50: https://youtu.be/JRb1mhmtIVQ (1h 17m)

Serafina - Angel wings: https://youtu.be/iY_FeviFRGQ (45m)

Barb Wire Tattoo: https://youtu.be/WlA9Xfgv6NM (37m)

A natural empath; vibrating with joy: https://youtu.be/tZCHRUrjJ7Y (39m)

Dealing with a metal spider: https://youtu.be/3Z9905IhYBA (51m)

Interactive group: https://youtu.be/G0DVb81X2tY (1h 57m)