Saturday, 28 March 2015
Case #49 - Kukiełka i delikatne dłonie
Annabelle była zaniepokojona, bardzo smutna. Przyniosła ze sobą małą lalkę ze sztywnymi, drewnianymi rękoma.
'To ja', powiedziała. 'Moje ręce są sztywne, jak u zombie. Moje serce jest smutne'.
Zdradziła, że jej rodzice strasznie się kłócili, gdy dorastała i to spowodowało w niej mnóstwo strachu i zmartwienia. W jej dorosłym życiu czuła się za twarda, chciała znaleźć w sobie delikatność. Jej lalka pokazywała jak sztywno się czuła.
Przysłuchiwałem się jej i czułem, że moje serce jest bardzo otwarte - naprawdę była bardzo smutna.
Jednocześnie czułem radosną myśl, która wydawała się wręcz żartobliwa - o zombi, które włóczyły się tu i tam, w zabawnym obrazie, jaki przywołują u niektórych zombi.
Podzieliłem się więc zarówno swoim głębokim związkiem z nią i troską, jak i tą szaloną myślą o zombi. Nie chciałem jej urazić, ale chciałem zawrzeć również tą część mnie.
Przyjęła to z otwartością. Zasugerowałem, że moglibyśmy nawet się tym zabawić.
Stanęliśmy więc, ramię w ramię i chodziliśmy wokół jak zombi - kierując się w stronę ludzi z grupy. Więszkość ludzi śmiała się razem z nami, dobrze się bawiąc. Część osób była nieco przestraszona, więc zwracaliśmy ku nim. W gruncie rzeczy było to szalone doświadczenie.
Annabelle usiadła, usiadłem naprzeciwko, przyglądając się jej uważnie.
Doświadczenie to zmiękczyło ją, otwarła się jeszcze bardziej. Usiadła z jej lalką, czując jej drobne ręce, mówiąc o tym, jak są sztywe... jednak jak mogą stać się miękkie, jeśli będzie je pocierać.
Odebrałem to jako znak, wziąłem jej obie ręce w dłonie i delikatnie je potarłem. Chwyciła moje ręce swoimi, jak małe dziecko, szukające pociechy. Spojrzałem na nią, by zmierzyć, jakie to dla niej było i mogłem dostrzec, że łagodzące. Kontyuowałem działanie i mówiłem jej o złagodzeniu. Mogłem czuć intensywność enegii jej dłoni. Zatem, gdy odnotowała, że jej ręce miękną, umieściłem swoje do góry na łonie i pozwoliłem, by pocierała swoimi dłońmi o moje. Zauważyłem, jak wiele energii było w jej dłoniach. Była bardzo głęboko połączona z serce, jej uczuciami i pozostawała w kontakcie ze mną w trakcie tego procesu.
Powiedziała o tym, jak obie z mych dłoni były jej rodzicami, rozdzielone, a jednocześnie obecne. Dotknęła każdej z miłością i ze smutkiem. Potem znów wzięła lalkę i położyła jej twarz na każdym z mych palców. Potem wzięła obie ręce lalki i położyła jedną na jednej z mych dłoni, a drugą do drugiej.
Powiedziała, że pomimo tego, że jej rodzice są rozdzieleni, potrafię połączyć ich oboje.
Chwila ta była bardzo znacząca, jej smutek zmienił jakoś z zastałego, na otwarty i płynący. Jej ręce były zrelaksowane, każda część niej oddychała, była obecna i połączona.
Było to dla niej głębokie doświadczenie, tak samo, jak dla mnie i dzięki temu czuła silne poczucie pokoju i integracji.
'To ja', powiedziała. 'Moje ręce są sztywne, jak u zombie. Moje serce jest smutne'.
Zdradziła, że jej rodzice strasznie się kłócili, gdy dorastała i to spowodowało w niej mnóstwo strachu i zmartwienia. W jej dorosłym życiu czuła się za twarda, chciała znaleźć w sobie delikatność. Jej lalka pokazywała jak sztywno się czuła.
Przysłuchiwałem się jej i czułem, że moje serce jest bardzo otwarte - naprawdę była bardzo smutna.
Jednocześnie czułem radosną myśl, która wydawała się wręcz żartobliwa - o zombi, które włóczyły się tu i tam, w zabawnym obrazie, jaki przywołują u niektórych zombi.
Podzieliłem się więc zarówno swoim głębokim związkiem z nią i troską, jak i tą szaloną myślą o zombi. Nie chciałem jej urazić, ale chciałem zawrzeć również tą część mnie.
Przyjęła to z otwartością. Zasugerowałem, że moglibyśmy nawet się tym zabawić.
Stanęliśmy więc, ramię w ramię i chodziliśmy wokół jak zombi - kierując się w stronę ludzi z grupy. Więszkość ludzi śmiała się razem z nami, dobrze się bawiąc. Część osób była nieco przestraszona, więc zwracaliśmy ku nim. W gruncie rzeczy było to szalone doświadczenie.
Annabelle usiadła, usiadłem naprzeciwko, przyglądając się jej uważnie.
Doświadczenie to zmiękczyło ją, otwarła się jeszcze bardziej. Usiadła z jej lalką, czując jej drobne ręce, mówiąc o tym, jak są sztywe... jednak jak mogą stać się miękkie, jeśli będzie je pocierać.
Odebrałem to jako znak, wziąłem jej obie ręce w dłonie i delikatnie je potarłem. Chwyciła moje ręce swoimi, jak małe dziecko, szukające pociechy. Spojrzałem na nią, by zmierzyć, jakie to dla niej było i mogłem dostrzec, że łagodzące. Kontyuowałem działanie i mówiłem jej o złagodzeniu. Mogłem czuć intensywność enegii jej dłoni. Zatem, gdy odnotowała, że jej ręce miękną, umieściłem swoje do góry na łonie i pozwoliłem, by pocierała swoimi dłońmi o moje. Zauważyłem, jak wiele energii było w jej dłoniach. Była bardzo głęboko połączona z serce, jej uczuciami i pozostawała w kontakcie ze mną w trakcie tego procesu.
Powiedziała o tym, jak obie z mych dłoni były jej rodzicami, rozdzielone, a jednocześnie obecne. Dotknęła każdej z miłością i ze smutkiem. Potem znów wzięła lalkę i położyła jej twarz na każdym z mych palców. Potem wzięła obie ręce lalki i położyła jedną na jednej z mych dłoni, a drugą do drugiej.
Powiedziała, że pomimo tego, że jej rodzice są rozdzieleni, potrafię połączyć ich oboje.
Chwila ta była bardzo znacząca, jej smutek zmienił jakoś z zastałego, na otwarty i płynący. Jej ręce były zrelaksowane, każda część niej oddychała, była obecna i połączona.
Było to dla niej głębokie doświadczenie, tak samo, jak dla mnie i dzięki temu czuła silne poczucie pokoju i integracji.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment