Saturday, 28 March 2015
Case #49 - Kukiełka i delikatne dłonie
Annabelle była zaniepokojona, bardzo smutna. Przyniosła ze sobą małą lalkę ze sztywnymi, drewnianymi rękoma.
'To ja', powiedziała. 'Moje ręce są sztywne, jak u zombie. Moje serce jest smutne'.
Zdradziła, że jej rodzice strasznie się kłócili, gdy dorastała i to spowodowało w niej mnóstwo strachu i zmartwienia. W jej dorosłym życiu czuła się za twarda, chciała znaleźć w sobie delikatność. Jej lalka pokazywała jak sztywno się czuła.
Przysłuchiwałem się jej i czułem, że moje serce jest bardzo otwarte - naprawdę była bardzo smutna.
Jednocześnie czułem radosną myśl, która wydawała się wręcz żartobliwa - o zombi, które włóczyły się tu i tam, w zabawnym obrazie, jaki przywołują u niektórych zombi.
Podzieliłem się więc zarówno swoim głębokim związkiem z nią i troską, jak i tą szaloną myślą o zombi. Nie chciałem jej urazić, ale chciałem zawrzeć również tą część mnie.
Przyjęła to z otwartością. Zasugerowałem, że moglibyśmy nawet się tym zabawić.
Stanęliśmy więc, ramię w ramię i chodziliśmy wokół jak zombi - kierując się w stronę ludzi z grupy. Więszkość ludzi śmiała się razem z nami, dobrze się bawiąc. Część osób była nieco przestraszona, więc zwracaliśmy ku nim. W gruncie rzeczy było to szalone doświadczenie.
Annabelle usiadła, usiadłem naprzeciwko, przyglądając się jej uważnie.
Doświadczenie to zmiękczyło ją, otwarła się jeszcze bardziej. Usiadła z jej lalką, czując jej drobne ręce, mówiąc o tym, jak są sztywe... jednak jak mogą stać się miękkie, jeśli będzie je pocierać.
Odebrałem to jako znak, wziąłem jej obie ręce w dłonie i delikatnie je potarłem. Chwyciła moje ręce swoimi, jak małe dziecko, szukające pociechy. Spojrzałem na nią, by zmierzyć, jakie to dla niej było i mogłem dostrzec, że łagodzące. Kontyuowałem działanie i mówiłem jej o złagodzeniu. Mogłem czuć intensywność enegii jej dłoni. Zatem, gdy odnotowała, że jej ręce miękną, umieściłem swoje do góry na łonie i pozwoliłem, by pocierała swoimi dłońmi o moje. Zauważyłem, jak wiele energii było w jej dłoniach. Była bardzo głęboko połączona z serce, jej uczuciami i pozostawała w kontakcie ze mną w trakcie tego procesu.
Powiedziała o tym, jak obie z mych dłoni były jej rodzicami, rozdzielone, a jednocześnie obecne. Dotknęła każdej z miłością i ze smutkiem. Potem znów wzięła lalkę i położyła jej twarz na każdym z mych palców. Potem wzięła obie ręce lalki i położyła jedną na jednej z mych dłoni, a drugą do drugiej.
Powiedziała, że pomimo tego, że jej rodzice są rozdzieleni, potrafię połączyć ich oboje.
Chwila ta była bardzo znacząca, jej smutek zmienił jakoś z zastałego, na otwarty i płynący. Jej ręce były zrelaksowane, każda część niej oddychała, była obecna i połączona.
Było to dla niej głębokie doświadczenie, tak samo, jak dla mnie i dzięki temu czuła silne poczucie pokoju i integracji.
'To ja', powiedziała. 'Moje ręce są sztywne, jak u zombie. Moje serce jest smutne'.
Zdradziła, że jej rodzice strasznie się kłócili, gdy dorastała i to spowodowało w niej mnóstwo strachu i zmartwienia. W jej dorosłym życiu czuła się za twarda, chciała znaleźć w sobie delikatność. Jej lalka pokazywała jak sztywno się czuła.
Przysłuchiwałem się jej i czułem, że moje serce jest bardzo otwarte - naprawdę była bardzo smutna.
Jednocześnie czułem radosną myśl, która wydawała się wręcz żartobliwa - o zombi, które włóczyły się tu i tam, w zabawnym obrazie, jaki przywołują u niektórych zombi.
Podzieliłem się więc zarówno swoim głębokim związkiem z nią i troską, jak i tą szaloną myślą o zombi. Nie chciałem jej urazić, ale chciałem zawrzeć również tą część mnie.
Przyjęła to z otwartością. Zasugerowałem, że moglibyśmy nawet się tym zabawić.
Stanęliśmy więc, ramię w ramię i chodziliśmy wokół jak zombi - kierując się w stronę ludzi z grupy. Więszkość ludzi śmiała się razem z nami, dobrze się bawiąc. Część osób była nieco przestraszona, więc zwracaliśmy ku nim. W gruncie rzeczy było to szalone doświadczenie.
Annabelle usiadła, usiadłem naprzeciwko, przyglądając się jej uważnie.
Doświadczenie to zmiękczyło ją, otwarła się jeszcze bardziej. Usiadła z jej lalką, czując jej drobne ręce, mówiąc o tym, jak są sztywe... jednak jak mogą stać się miękkie, jeśli będzie je pocierać.
Odebrałem to jako znak, wziąłem jej obie ręce w dłonie i delikatnie je potarłem. Chwyciła moje ręce swoimi, jak małe dziecko, szukające pociechy. Spojrzałem na nią, by zmierzyć, jakie to dla niej było i mogłem dostrzec, że łagodzące. Kontyuowałem działanie i mówiłem jej o złagodzeniu. Mogłem czuć intensywność enegii jej dłoni. Zatem, gdy odnotowała, że jej ręce miękną, umieściłem swoje do góry na łonie i pozwoliłem, by pocierała swoimi dłońmi o moje. Zauważyłem, jak wiele energii było w jej dłoniach. Była bardzo głęboko połączona z serce, jej uczuciami i pozostawała w kontakcie ze mną w trakcie tego procesu.
Powiedziała o tym, jak obie z mych dłoni były jej rodzicami, rozdzielone, a jednocześnie obecne. Dotknęła każdej z miłością i ze smutkiem. Potem znów wzięła lalkę i położyła jej twarz na każdym z mych palców. Potem wzięła obie ręce lalki i położyła jedną na jednej z mych dłoni, a drugą do drugiej.
Powiedziała, że pomimo tego, że jej rodzice są rozdzieleni, potrafię połączyć ich oboje.
Chwila ta była bardzo znacząca, jej smutek zmienił jakoś z zastałego, na otwarty i płynący. Jej ręce były zrelaksowane, każda część niej oddychała, była obecna i połączona.
Było to dla niej głębokie doświadczenie, tak samo, jak dla mnie i dzięki temu czuła silne poczucie pokoju i integracji.
Wednesday, 18 March 2015
Case #48 - Wiedźma, pieniądze i choroba
Song-li miała ostatnimi laty bardzo poważne problemy zdrowotne. Po kilku operacjach, nic fizycznego nie pomogło i rzeczy najpierw przybierały dobry obrót, po czym stawały się gorsze. Zatem następnym wyjaśnieniem było wyjaśnienie psychologiczne. Przebyła kilka terapii w związku z tym...uważałem zatem by ich nie powtarzać i spytałem ją bezpośrednio, z czego już korzystała. Nie jest dobre, by stosować zbyt wielu różnych podejść do tego samego problemu, dlatego sytuacja ta wymaga pewnej ostrożności przy profesjonalnym osądzie.
Jeśli idziesz do lekarza, może być dobrym zasięgnięcie drugiej opinii, jednak cztery czy pięć to zdecydowanie za dużo. Pracowanie z jednym problemem, z tym samym terapeutą tworzy głębię, a korzystanie z usług różnych może być nieproduktywne. Nie chciałem więc automatycznie przejść do rzeczy.
Spytałem o kontekst - co wydarzyło się rok temu, kiedy zaczęła doświadczać pierwszych problemów ze zdrowiem. Odniosła się do tego, jak kupowała pewnego rodzaju 'pieniądze', używane w Chinach do spalania, generalnie jako rodzaj upamiętnienia kogoś. Jej ojciec zmarł 5 lat wcześniej i kupowała je właśnie z tą myślą.
Kiedy je kupowała, 'wiedźma' (jej słowa) ostrzegła ją, by nie kupowała ich zbyt wielu, bo może zachorować. Chciała od razu dokonać zwrotu, jednak sklep ich nie przyjmował.
Niedługo później nastąpiła jej choroba.
Spytałem o jej relacje z ojcem. Była bliska, korzystna, myślała o nim codziennie, często wiążąc z nim elementy swojego życia, jak na przykład jej syna.
Szukanie przyczyn w czyimś polu może być ważniejsze, niż po prostu przejście do problemów emocjonalnych. Kontekst może zapewnić ważne informacje, które mogą pomóc ukierunkować terapię.
Spytałem więc o częstotliwość tych myśli - po pięciu latach wyglądały na bardzo skupione, wskazując na swego rodzaju niedokończoną sprawę.
Tak naprawdę nie potrafiła powiedzieć o co chodzi czy nawet o tym, jak się czuje, gdy myśli o swoim ojcu, jednak wydawało się to pozytywne.
Podczas dalszych sesji może być możliwe, by sięgnąć głębiej w jej świadomość, jednak nie dając mi jasnego wstępu, nie chciałem tego dalej badać, lecz raczej pozostać z tym, co mi pokazała. To jeden ze sposobów na to, jak nie przeciskamy się przez 'opór' w Gestalt.
Siedziałem więc przez jakiś czas, przyjmując to, co mówiła.
Chciałem użyć struktur, które były na miejscu - pieniędzy, wiedźmy i jej (niemal) obsesji w myśleniu o jej ojcu.
Zaproponowałem jej pewne zadanie domowe - rozszerzony eksperyment Gestalt.
Zasugerowałem, by kupiła jedną sztuką papierowych pieniędzy. Spytałem i okazało się, że zdjęcie ojca na swoim komputerze. Powiedziałem więc, żeby każdego dnia, o tej samej porze, odcinała nożyczkami mały kawałeczek pieniądza, wkładała go do spalaczki, włączała komputer, by widzieć zdjęcie ojca, prosiła go, by błogosławił jej życia, a potem zamykała zdjęcie.
To coś, co w krótkiej terapii (brief therapy) znane jest jako 'opisywanie symptomu' i odpowiednio dla Gestalt jako 'paradoksalna teoria zmiany' (paradoxical theory of change). Bycie bardziej z tym, co jest.
Chciała więcej - jej wzmożona, bezustanna potrzeba szukania sposobu terapeutycznego w tym temacie, jak również ucieleśnienie tego, przed czym ostrzegła ją wiedźma - np. nie bądź zbyt chciwa i nie bierz zbyt wielu cennych 'rzeczy' - reprezentowanych tutaj przez pieniądze.
Była na chorobowym zwolnieniu, spytałem więc jak spędza dzień. Zostawała w domu i praktycznie przez 8 godzin gotowała, odpoczywała i chodziła na spacery.
Spytałem ją, czy miała jakieś społeczne problemy, które byłyby dla niej ważne, odpowiedziała przecząco.
Zasugerowałem więc, by wymyśliła usługowy projekt, który mogłaby rozpocząć i działać w imieniu jej ojca.
Zmienia to jego symbolikę, jako odskocznię w kierunku życia i zaangażowania, niż raczej trwanie w chorobie, śmierci, niezaangażowaniu. Dałoby to również coś pozytywnego podczas jej dnia - coś, dla czego warto by żyć.
Jeśli idziesz do lekarza, może być dobrym zasięgnięcie drugiej opinii, jednak cztery czy pięć to zdecydowanie za dużo. Pracowanie z jednym problemem, z tym samym terapeutą tworzy głębię, a korzystanie z usług różnych może być nieproduktywne. Nie chciałem więc automatycznie przejść do rzeczy.
Spytałem o kontekst - co wydarzyło się rok temu, kiedy zaczęła doświadczać pierwszych problemów ze zdrowiem. Odniosła się do tego, jak kupowała pewnego rodzaju 'pieniądze', używane w Chinach do spalania, generalnie jako rodzaj upamiętnienia kogoś. Jej ojciec zmarł 5 lat wcześniej i kupowała je właśnie z tą myślą.
Kiedy je kupowała, 'wiedźma' (jej słowa) ostrzegła ją, by nie kupowała ich zbyt wielu, bo może zachorować. Chciała od razu dokonać zwrotu, jednak sklep ich nie przyjmował.
Niedługo później nastąpiła jej choroba.
Spytałem o jej relacje z ojcem. Była bliska, korzystna, myślała o nim codziennie, często wiążąc z nim elementy swojego życia, jak na przykład jej syna.
Szukanie przyczyn w czyimś polu może być ważniejsze, niż po prostu przejście do problemów emocjonalnych. Kontekst może zapewnić ważne informacje, które mogą pomóc ukierunkować terapię.
Spytałem więc o częstotliwość tych myśli - po pięciu latach wyglądały na bardzo skupione, wskazując na swego rodzaju niedokończoną sprawę.
Tak naprawdę nie potrafiła powiedzieć o co chodzi czy nawet o tym, jak się czuje, gdy myśli o swoim ojcu, jednak wydawało się to pozytywne.
Podczas dalszych sesji może być możliwe, by sięgnąć głębiej w jej świadomość, jednak nie dając mi jasnego wstępu, nie chciałem tego dalej badać, lecz raczej pozostać z tym, co mi pokazała. To jeden ze sposobów na to, jak nie przeciskamy się przez 'opór' w Gestalt.
Siedziałem więc przez jakiś czas, przyjmując to, co mówiła.
Chciałem użyć struktur, które były na miejscu - pieniędzy, wiedźmy i jej (niemal) obsesji w myśleniu o jej ojcu.
Zaproponowałem jej pewne zadanie domowe - rozszerzony eksperyment Gestalt.
Zasugerowałem, by kupiła jedną sztuką papierowych pieniędzy. Spytałem i okazało się, że zdjęcie ojca na swoim komputerze. Powiedziałem więc, żeby każdego dnia, o tej samej porze, odcinała nożyczkami mały kawałeczek pieniądza, wkładała go do spalaczki, włączała komputer, by widzieć zdjęcie ojca, prosiła go, by błogosławił jej życia, a potem zamykała zdjęcie.
To coś, co w krótkiej terapii (brief therapy) znane jest jako 'opisywanie symptomu' i odpowiednio dla Gestalt jako 'paradoksalna teoria zmiany' (paradoxical theory of change). Bycie bardziej z tym, co jest.
Chciała więcej - jej wzmożona, bezustanna potrzeba szukania sposobu terapeutycznego w tym temacie, jak również ucieleśnienie tego, przed czym ostrzegła ją wiedźma - np. nie bądź zbyt chciwa i nie bierz zbyt wielu cennych 'rzeczy' - reprezentowanych tutaj przez pieniądze.
Była na chorobowym zwolnieniu, spytałem więc jak spędza dzień. Zostawała w domu i praktycznie przez 8 godzin gotowała, odpoczywała i chodziła na spacery.
Spytałem ją, czy miała jakieś społeczne problemy, które byłyby dla niej ważne, odpowiedziała przecząco.
Zasugerowałem więc, by wymyśliła usługowy projekt, który mogłaby rozpocząć i działać w imieniu jej ojca.
Zmienia to jego symbolikę, jako odskocznię w kierunku życia i zaangażowania, niż raczej trwanie w chorobie, śmierci, niezaangażowaniu. Dałoby to również coś pozytywnego podczas jej dnia - coś, dla czego warto by żyć.
Tuesday, 10 March 2015
Case #47 - Koniec związku jest nowym początkiem
Ta para miała problemy od dłuższego czasu.
Pierwszą rzeczą, jaką Rhonda powiedziała podczas sesji było - 'moi rodzice się rozwiedli i poprzysięgłam sobie, że nigdy w życiu nie zrobię tego swojej rodzinie'. Była niezwykle zaniepokojona. Briana objął ją ramieniem, jednak go odepchnęła.
Poprosiłem ją, by ustawił się naprzeciw niej tak, by oboje mogli się widzieć.
Drugą rzeczą, którą powiedziała było 'To koniec. Nie mogę tak dłużej. Ten związek jest dla mnie skończony.'
Brian był zszokowany. Powiedział jej, że słyszał już wielokrotnie, jak to mówiła i ciężko pracował, by się zmienić przez kilka ostatnich miesięcy. Zaczął to wyjaśniać...przerwałem mu. Wytłumaczenia to rodzaj unikania 'tego, co jest', z punktu widzenia Gestalt.
Poprosiłem go, by po prostu powiedział jej, co czuje. Po wsparciu go, powiedział, że czuł się spanikowany i porzucony. Zaczął płakać.
Siedziała przez jakiś czas, nic nie mówiąc. Kiedy ją poprosiłem, powiedziała, że czuła się pusta; było to dla niej emocjonalnie zbyt wiele i porzuciła swoją świadomość. W Gestalt nie naciskamy nikogo, kto osiągnął ten punkt.
Popracowałem więc z nim - wyjaśniając mu, że nie jest dostępna, więc nie ma powodu, by ją naciskać; siedziałem z nim i jego emocjami i pomogłem mu być z nim samym w tym miejscu. Wyraziłem zrozumienie, że wiem, jak się czuje, jak okropne było dla niego być w tym miejscu i jak trudne było dla niego to, że ona 'zasunęła żaluzje' i nie była dla niego dostępna w tej godzinie potrzeby i niepokoju.
Potem Rhonda spojrzała na niego, ze łzami w oczach. Powiedziała - stało się tak z twoją matką, z twoją byłą żona i nigdy nie chciałam, bym i ja ci to zrobiła.
Załamał się i zamknął w sobie. Dodałem mu odwagi, by pozostał obecny i zobaczył, że ona teraz płacze, staje się dostępna i by zrozumiał połączenie w tej chwili. Było to dla niego bardzo trudne.
Powiedział jej, że czuł się winny, że zawiódł i zaczął mówić o tym, jak bardzo chce dalej próbować coś zmienić. Powstrzymałem go jednak, ponieważ nie wykazywała ona żadnej emocjonalnej przestrzeni by dalej o tym rozmawiać.
Potem spytałem, czy mogłaby przyjąć to, co on powiedział. Wyglądała bardzo bez wyrazu - zasugerowałem więc, by powiedziała mu, że nie ma w sobie miejsca, by to przyjąć - było to dla niej emocjonalnie prawdziwe stwierdzenie.
Było to dla niego bardzo trudne. Wsparłem go, by odbił to w jej stronę. Jej odpowiedź miała na celu podkreślenie złości, urazy i smutku, który widziała w jego oczach. Poprosiłem go więc, by nazwał każdą z emocji, którą odczuwał.
Słuchała, lecz potem powiedziała, 'nie chcę byś kontynował, czuję się okropnie, bo wiem, jak trudne jest to dla ciebie'.
Brian przestał, zamknął się w sobie i mogłem dostrzec, że jest niedostępny. Zasugerowałem,by powiedział jej, że nie jest w stanie słyszeć jej w chwili obecnej, jednak trudno było mu nawet to zrobić.
Powiedziałem więc jej, by pomówiła ze mną. To technika stosowana w terapii par - wspierać jedną osobą, gdy druga jest niedostępna, tak, że presja znika i druga osoba może pozostać świadkiem.
Rhonda powiedziała, że chciałaby dać mu mnóstwo czasu, by zaakceptował tę sytuację i powiedziałem jej, że on prawdopodobnie nigdy by jej nie zaakceptował. Kochał ją i nie wyglądało na to, że ma zamiar się poddać. Było to dla niej nieco szokujące.
Wyciągnąłem z niej więcej emocji i osobistych stwierdzeń.
Potem Brian stał się dostępny, powiedziała mu, że czuje się bardzo wina i było jej bardzo przykro. Płakali razem. Chciał się do niej bliżyć, lecz powiedziała - nie, zachowaj proszę dystans.
Spytałem ją o to, powiedziała, że już go nie kocha. Skonfrontowałem to stwierdzenie - jest oparte na mylnym przekonaniu, że miłość jest czysto emocjonalna. Zamiast tego poprosiłem ją, by wyraziła osobiste stwierdzenie. Powiedziała, 'wyłączyłam swoje uczucia'.
Było to kluczowe stwierdzenie, jako że traktowało o działaniach, wyborze i woli.
To nie był jednak czas, by pracować nad tym - samo wykazanie zrozumienia tego było przyczynkiem do przyszłych możliwości wyboru.
Poprosiłem go, by przyjął to, co usłyszał i by wyraził jej swoje uczucia. Udało mu się to zrobić i oboje zaczęli płakać.
Jednak coś się zmieniło. W samym środku niemożliwego - bo któż zna przyszłość - udało im się odnaleźć dogłębny autentyczny kontakt. Oboje dotarli do miejsca, w którym poczuli się przytłoczeni, jednak przy moim wsparciu dla każdego z osobna, byli w stanie poruszać się naprzód i być razem w tym miejscu straty i rozpaczy.
Ostateczny efekt był nieznany. Jednak w Gestalt skupiamy się na osiągnięciu głębokiego autentycznego kontaktu; staje się to opoką prawdziwego związku - rzecz, której z pewnością od dawna im brakowało.
Pierwszą rzeczą, jaką Rhonda powiedziała podczas sesji było - 'moi rodzice się rozwiedli i poprzysięgłam sobie, że nigdy w życiu nie zrobię tego swojej rodzinie'. Była niezwykle zaniepokojona. Briana objął ją ramieniem, jednak go odepchnęła.
Poprosiłem ją, by ustawił się naprzeciw niej tak, by oboje mogli się widzieć.
Drugą rzeczą, którą powiedziała było 'To koniec. Nie mogę tak dłużej. Ten związek jest dla mnie skończony.'
Brian był zszokowany. Powiedział jej, że słyszał już wielokrotnie, jak to mówiła i ciężko pracował, by się zmienić przez kilka ostatnich miesięcy. Zaczął to wyjaśniać...przerwałem mu. Wytłumaczenia to rodzaj unikania 'tego, co jest', z punktu widzenia Gestalt.
Poprosiłem go, by po prostu powiedział jej, co czuje. Po wsparciu go, powiedział, że czuł się spanikowany i porzucony. Zaczął płakać.
Siedziała przez jakiś czas, nic nie mówiąc. Kiedy ją poprosiłem, powiedziała, że czuła się pusta; było to dla niej emocjonalnie zbyt wiele i porzuciła swoją świadomość. W Gestalt nie naciskamy nikogo, kto osiągnął ten punkt.
Popracowałem więc z nim - wyjaśniając mu, że nie jest dostępna, więc nie ma powodu, by ją naciskać; siedziałem z nim i jego emocjami i pomogłem mu być z nim samym w tym miejscu. Wyraziłem zrozumienie, że wiem, jak się czuje, jak okropne było dla niego być w tym miejscu i jak trudne było dla niego to, że ona 'zasunęła żaluzje' i nie była dla niego dostępna w tej godzinie potrzeby i niepokoju.
Potem Rhonda spojrzała na niego, ze łzami w oczach. Powiedziała - stało się tak z twoją matką, z twoją byłą żona i nigdy nie chciałam, bym i ja ci to zrobiła.
Załamał się i zamknął w sobie. Dodałem mu odwagi, by pozostał obecny i zobaczył, że ona teraz płacze, staje się dostępna i by zrozumiał połączenie w tej chwili. Było to dla niego bardzo trudne.
Powiedział jej, że czuł się winny, że zawiódł i zaczął mówić o tym, jak bardzo chce dalej próbować coś zmienić. Powstrzymałem go jednak, ponieważ nie wykazywała ona żadnej emocjonalnej przestrzeni by dalej o tym rozmawiać.
Potem spytałem, czy mogłaby przyjąć to, co on powiedział. Wyglądała bardzo bez wyrazu - zasugerowałem więc, by powiedziała mu, że nie ma w sobie miejsca, by to przyjąć - było to dla niej emocjonalnie prawdziwe stwierdzenie.
Było to dla niego bardzo trudne. Wsparłem go, by odbił to w jej stronę. Jej odpowiedź miała na celu podkreślenie złości, urazy i smutku, który widziała w jego oczach. Poprosiłem go więc, by nazwał każdą z emocji, którą odczuwał.
Słuchała, lecz potem powiedziała, 'nie chcę byś kontynował, czuję się okropnie, bo wiem, jak trudne jest to dla ciebie'.
Brian przestał, zamknął się w sobie i mogłem dostrzec, że jest niedostępny. Zasugerowałem,by powiedział jej, że nie jest w stanie słyszeć jej w chwili obecnej, jednak trudno było mu nawet to zrobić.
Powiedziałem więc jej, by pomówiła ze mną. To technika stosowana w terapii par - wspierać jedną osobą, gdy druga jest niedostępna, tak, że presja znika i druga osoba może pozostać świadkiem.
Rhonda powiedziała, że chciałaby dać mu mnóstwo czasu, by zaakceptował tę sytuację i powiedziałem jej, że on prawdopodobnie nigdy by jej nie zaakceptował. Kochał ją i nie wyglądało na to, że ma zamiar się poddać. Było to dla niej nieco szokujące.
Wyciągnąłem z niej więcej emocji i osobistych stwierdzeń.
Potem Brian stał się dostępny, powiedziała mu, że czuje się bardzo wina i było jej bardzo przykro. Płakali razem. Chciał się do niej bliżyć, lecz powiedziała - nie, zachowaj proszę dystans.
Spytałem ją o to, powiedziała, że już go nie kocha. Skonfrontowałem to stwierdzenie - jest oparte na mylnym przekonaniu, że miłość jest czysto emocjonalna. Zamiast tego poprosiłem ją, by wyraziła osobiste stwierdzenie. Powiedziała, 'wyłączyłam swoje uczucia'.
Było to kluczowe stwierdzenie, jako że traktowało o działaniach, wyborze i woli.
To nie był jednak czas, by pracować nad tym - samo wykazanie zrozumienia tego było przyczynkiem do przyszłych możliwości wyboru.
Poprosiłem go, by przyjął to, co usłyszał i by wyraził jej swoje uczucia. Udało mu się to zrobić i oboje zaczęli płakać.
Jednak coś się zmieniło. W samym środku niemożliwego - bo któż zna przyszłość - udało im się odnaleźć dogłębny autentyczny kontakt. Oboje dotarli do miejsca, w którym poczuli się przytłoczeni, jednak przy moim wsparciu dla każdego z osobna, byli w stanie poruszać się naprzód i być razem w tym miejscu straty i rozpaczy.
Ostateczny efekt był nieznany. Jednak w Gestalt skupiamy się na osiągnięciu głębokiego autentycznego kontaktu; staje się to opoką prawdziwego związku - rzecz, której z pewnością od dawna im brakowało.
Thursday, 5 March 2015
Case #46 - Robaki
Felicity opowiedziała o koszmarach. Nie stosujemy wstępnie ustalonych interpretacji snów w Gestalt, jednak koszmary zwykle są o agresji; rozumiemy, że każdy z aspektów snów traktuje o śniącym, koszmary zatem związane są z agresją samej osoby.
Sen Felicity, który przydarzał się jej w różnych formach, wyglądał tak:
Była w piwnicy i uprawiała robaki. Były ich setki tysięcy.
Potem, w następnej scene, wymiotowała nimi - jej całe ciało było ich pełne. Udało zwrócić jej się wszystkie, poza jednym.
Teraz, spoglądając tylko na sen, można by spędzić cały dzień szukając różnych interpetacji. Na najbardziej podstawowym poziomie, piwnica jest czymś, co leży poniżej, a robaki z pewnością odnoszą się do czegoś, co jest gnijące w człowieku.
JEDNAK nie posuwamy się tak daleko w Gestalt.
Pozostajemy przy tym, co jest, przy doświadczeniu osoby i jej znaczeń, które kształtują się pod wpływem doświadczeń.
Poprosiłem więc Felicity, by przemówiła w każdej z ról. Jako robak, mówiła o byciu grubym, leniwym i bezsilnym.
Samotny robak, który pozostał w środku niej powiedział o tym, że również chce się wydostać.
Następną rzeczą było odegranie tego. Przyłączyłem się więc do niej i oboje odegraliśmy rolę robaków, pełzających po ziemi.
Powiedziałem o tym, że każdy z nas ma nieco robactwa w sobie - rzeczy, których po prostu nie chcemy przed innymi odsłaniać.
Powiedziałem o moich - mojej nieprzyjemności w określonych okolicznościach i dałem jej kilka przykładów.
W pokazaniu bardzo trudnego materiału, dla terapeuty ważnym jest, by prowadzić.
Na początku była niechętna, by wskazać coś podobnego w sobie. Zanotowałem wyraz jej twarzy - grymas niewinnej dziewczynki. Wskazałem na to, co zobaczyłem i spróbowałem jej to pokazać.
Skomentowałem - cóż, nie tak wygląda osoba, która jest pełna robactwa!
To skonfrontowało ją z personą, którą sama zaprojektowała i sprowadziło na nią chęć, by być bardziej autentyczną.
Nazwała kilka jej cech, które było podobne do robaka i wyraziłem zrozumienie w tym, jak to dla niej trudne. Potem znów przywdziała tę samą twarz. Tym razem natychmiast wytknąłem tę sprzeczność, jako że chciała odpuścić sobie to, czym właśnie się podzieliła.
To natychmiastowo wzmożyło jej świadomość o jej procesie wypierania. Gestaltowska świadomość zawsze sprowadza się do natychmiastowości - prowadzi do wiedzy o tym, kim jestem Ja, w tej chwili.
Potem poprosiłem grupę, by podzieliła się swoimi 'robaczymi cechami'. To bardziej zredukowało poczucie wstydu z powodu obnażenia się Felicity i stworzyło więź w grupie, dzieląc się naszymi głębszymi sekretami, bawiąc się przy tym zarazem.
Sen Felicity, który przydarzał się jej w różnych formach, wyglądał tak:
Była w piwnicy i uprawiała robaki. Były ich setki tysięcy.
Potem, w następnej scene, wymiotowała nimi - jej całe ciało było ich pełne. Udało zwrócić jej się wszystkie, poza jednym.
Teraz, spoglądając tylko na sen, można by spędzić cały dzień szukając różnych interpetacji. Na najbardziej podstawowym poziomie, piwnica jest czymś, co leży poniżej, a robaki z pewnością odnoszą się do czegoś, co jest gnijące w człowieku.
JEDNAK nie posuwamy się tak daleko w Gestalt.
Pozostajemy przy tym, co jest, przy doświadczeniu osoby i jej znaczeń, które kształtują się pod wpływem doświadczeń.
Poprosiłem więc Felicity, by przemówiła w każdej z ról. Jako robak, mówiła o byciu grubym, leniwym i bezsilnym.
Samotny robak, który pozostał w środku niej powiedział o tym, że również chce się wydostać.
Następną rzeczą było odegranie tego. Przyłączyłem się więc do niej i oboje odegraliśmy rolę robaków, pełzających po ziemi.
Powiedziałem o tym, że każdy z nas ma nieco robactwa w sobie - rzeczy, których po prostu nie chcemy przed innymi odsłaniać.
Powiedziałem o moich - mojej nieprzyjemności w określonych okolicznościach i dałem jej kilka przykładów.
W pokazaniu bardzo trudnego materiału, dla terapeuty ważnym jest, by prowadzić.
Na początku była niechętna, by wskazać coś podobnego w sobie. Zanotowałem wyraz jej twarzy - grymas niewinnej dziewczynki. Wskazałem na to, co zobaczyłem i spróbowałem jej to pokazać.
Skomentowałem - cóż, nie tak wygląda osoba, która jest pełna robactwa!
To skonfrontowało ją z personą, którą sama zaprojektowała i sprowadziło na nią chęć, by być bardziej autentyczną.
Nazwała kilka jej cech, które było podobne do robaka i wyraziłem zrozumienie w tym, jak to dla niej trudne. Potem znów przywdziała tę samą twarz. Tym razem natychmiast wytknąłem tę sprzeczność, jako że chciała odpuścić sobie to, czym właśnie się podzieliła.
To natychmiastowo wzmożyło jej świadomość o jej procesie wypierania. Gestaltowska świadomość zawsze sprowadza się do natychmiastowości - prowadzi do wiedzy o tym, kim jestem Ja, w tej chwili.
Potem poprosiłem grupę, by podzieliła się swoimi 'robaczymi cechami'. To bardziej zredukowało poczucie wstydu z powodu obnażenia się Felicity i stworzyło więź w grupie, dzieląc się naszymi głębszymi sekretami, bawiąc się przy tym zarazem.
Subscribe to:
Posts (Atom)