Monday, 2 June 2014
Case #9 - Rozwiązaniem jest nie dawać rozwiązań.
Jane ma nastoletniego syna. Ma kłopoty z motywowaniem go i nie jest do końca pewna, kiedy poiwnna naciskać na niego, by bardziej starał się w szkole czy dać mu więcej wolności w tym, by sam odnalazł odpowiedni dla niego poziom. Jej syn spędza mnóstwo czasu w internecie
Jane prosi mnie o radę, o rozwiązania lub o pokierowanie.
Oczywiście, część mnie z radością chciałaby udzielić jej rodzicielskiej rady – wszak wychowałem pięcioro dzieci. Poznałem bardzo wiele opinii na ten temat, które mogłyby okazać się pomocne.
Jednakże odrzucam jej zaproszenie i zamiast tego skupiam się na jej uczuciach, kiedy opowiada o jej sytuacji. Skacze z wątku na wątek – wspomina pozytywne doświadczenie z wywiadówki, uprzedzając o rzeczach, które nie idą dobrze jej synowi. Trudno jest utrzymać ją w teraźniejszości, ze mną i z jej uczuciami.
Opowiadam o niektórych uczuciach, które towarzyszyły mi, kiedy to ja wychowywałem swoich nastolatków. Tworzy to dla niej nieco przestrzeni tak, by mogła się otworzyć i porozmawiać o lęku i napięciu. Jednak gdy to robi, uśmiecha się. Komentuję co widzę i co słyszę, po czym pytam ją obce jest to dla niej.
Mówi o tym, że raczej próbuje nałożyć na swoją twarz nieco uśmiechu, niż zawsze być zmartwioną i ponurą. W pewnym stopniu jej to pomaga.
Jednak jej napięcie wskazuje na to, że nie pomaga dostatecznie.
Skupiam się zatem na teraźniejszości, na jej doświadczeniu i opowiadam o swoich trudnościach w czasie, gdy moje dzieci były w tym wieku.
Krok po kroku Jane pozwala sobie czuć więcej. Proszę ją by oddychała głębiej.
Stwierdza, że czuje się zagubiona. Sugeruję jej, że raczej zamiast podawania jej gotowego rozwiązania tej sytuacji, zostanę z nią jeszcze chwilę. Proponuję jedną minutę, podczas której razem będziemy w tym miejscu.
Odpręża się i zaczyna czuć wewnętrzne ciepło. Zauważam jej dłoń na boku jej brzucha, wokół żeber. Zwracam jej uwagę na to miejsce. Zazwyczaj odczuwa w brzuchu niepokój i presję. Teraz czuje ciepło. Zachęcam ją by oddychała pełniej.
Teraz czuje się bardziej poruszona i zaczyna płakać. Otwiera się, by być bardziej obecna z jej głębszymi uczuciami. Zarówno smutek, jak i ciepło są obecne.
Jest to moment integracji.
W końcu ofiarowuję jej rodzicielską zasadę, której była dla mnie bardzo pomocna. Teraz potrafi ona przyjąć ją bardziej otwartym sercem, niż jako intelektualną ideę.
Najważniejsze jest tutaj, by nie wychodzić do niej z rozwiązaniami, które chce od nas usłyszeć (i które inni jej dawali), przełamałem jej opór, poprosiłem, by trzymała się teraźniejszości, zostałem z nią i jej zagubieniem, co pozwoliło jej być bardziej z nią samą, tu i teraz. Skupienie raczej na relacji, niż na zachowaniiu.
Jane prosi mnie o radę, o rozwiązania lub o pokierowanie.
Oczywiście, część mnie z radością chciałaby udzielić jej rodzicielskiej rady – wszak wychowałem pięcioro dzieci. Poznałem bardzo wiele opinii na ten temat, które mogłyby okazać się pomocne.
Jednakże odrzucam jej zaproszenie i zamiast tego skupiam się na jej uczuciach, kiedy opowiada o jej sytuacji. Skacze z wątku na wątek – wspomina pozytywne doświadczenie z wywiadówki, uprzedzając o rzeczach, które nie idą dobrze jej synowi. Trudno jest utrzymać ją w teraźniejszości, ze mną i z jej uczuciami.
Opowiadam o niektórych uczuciach, które towarzyszyły mi, kiedy to ja wychowywałem swoich nastolatków. Tworzy to dla niej nieco przestrzeni tak, by mogła się otworzyć i porozmawiać o lęku i napięciu. Jednak gdy to robi, uśmiecha się. Komentuję co widzę i co słyszę, po czym pytam ją obce jest to dla niej.
Mówi o tym, że raczej próbuje nałożyć na swoją twarz nieco uśmiechu, niż zawsze być zmartwioną i ponurą. W pewnym stopniu jej to pomaga.
Jednak jej napięcie wskazuje na to, że nie pomaga dostatecznie.
Skupiam się zatem na teraźniejszości, na jej doświadczeniu i opowiadam o swoich trudnościach w czasie, gdy moje dzieci były w tym wieku.
Krok po kroku Jane pozwala sobie czuć więcej. Proszę ją by oddychała głębiej.
Stwierdza, że czuje się zagubiona. Sugeruję jej, że raczej zamiast podawania jej gotowego rozwiązania tej sytuacji, zostanę z nią jeszcze chwilę. Proponuję jedną minutę, podczas której razem będziemy w tym miejscu.
Odpręża się i zaczyna czuć wewnętrzne ciepło. Zauważam jej dłoń na boku jej brzucha, wokół żeber. Zwracam jej uwagę na to miejsce. Zazwyczaj odczuwa w brzuchu niepokój i presję. Teraz czuje ciepło. Zachęcam ją by oddychała pełniej.
Teraz czuje się bardziej poruszona i zaczyna płakać. Otwiera się, by być bardziej obecna z jej głębszymi uczuciami. Zarówno smutek, jak i ciepło są obecne.
Jest to moment integracji.
W końcu ofiarowuję jej rodzicielską zasadę, której była dla mnie bardzo pomocna. Teraz potrafi ona przyjąć ją bardziej otwartym sercem, niż jako intelektualną ideę.
Najważniejsze jest tutaj, by nie wychodzić do niej z rozwiązaniami, które chce od nas usłyszeć (i które inni jej dawali), przełamałem jej opór, poprosiłem, by trzymała się teraźniejszości, zostałem z nią i jej zagubieniem, co pozwoliło jej być bardziej z nią samą, tu i teraz. Skupienie raczej na relacji, niż na zachowaniiu.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment