Tuesday, 30 September 2014
Case #27 - Prawość moralna
John prowadził małą firmę. Jego zmartwieniem było to, że jest bardzo moralnie prawym człowiekiem. Na rynku, w którym 'wszystko jakoś idzie', miał żelazne zasady, których się trzymał. Taki sam był wobec rodziny - brał na poważnie swoje obowiązki, szanował swoich rodziców, hołdował tradycjom.
Czuł się jednak tym bardzo obarczony i zaczął zastanawiać się, czy aby na pewno jego moralna prawość była czymś dobrym, czy też w istocie jego biznes nie mógłby upaść, ponieważ on nie był skłonny wdrażać nieuczciwych zagrań jego konkurencji (jak szpiegostwo przemysłowe).
Na początku zacząłem szukać jego silnych stron jego stylu bycia, jednak nie ruszyło go to zbytnio. Martwił się tym, że w realnym świecie mu to nie służy, jednak z drugiej strony chciał pozostać przy swoim sztywnym kręgosłupie moralnym.
Poprosiłem go, by odnalazł dwa bieguny - postać historyczną, która reprezentowałaby moralnie prawego człowieka, a potem kogoś, kto reprezenowałby postać, która 'stosuje wszelkie dozwolone chwyty'.
Wybrał dwie, poprosiłem go, by wcielił się w obie role i odegrał dialog między nimi. Było to dla niego bardzo trudne, chciał za wszelką cenę wyjść z tej roli. Spytał 'czy nie mógłbym po prostu pogodzić obie'? Jednak integracja nie przychodzi tak łatwo...
Kiedy był w roli prawowitej osoby, powiedział, że podąża odwieczną ścieżką prawowitego Chińczyka, podczas gdy druga rola godziła obie te wartości.
Było więc jasne - stopień ważności w szanowaniu tradycji, głębokiej etyki chińskiej kultury.
Zasugerowałem więc, by wyszedł z obu tych ról, usiał w fotelu i pomówił do każdej ze stron. Uznał tradycję, a potem uznał również, że mógłby nauczyć się czegoś wartościowego z tej drugiej strony.
Był to dla niego bardzo ważny krok.
Zasugerowałem, że znajdował się on w pozycji Cesarza, mającego dwóch doradców zamiast jednego i koniec końców - przystał na to.
Poczuł się znacznie lepiej, słysząc to i był w stanie docenić wartość 'nowego' doradcy.
Wspominał o tym, że w jego życiu istniała przestrzeć, w której brał rzeczy zbyt poważnie do tego stopnia, że nigdy nie miał przerwy.
Zidentyfikowaliśmy kolejnych dwóch doradców, jeden, który przypominał o jego obowiązkach, drugi, który był bardziej zuchwały, niedopowiedzialny i nastawiony na zabawę.
Ponownie, poczuł ulgę, mając dwóch doradców, był również w stanie podjąć ostateczną decyzję. Poprosiłem go, by zidentyfikował prawdziwą osobę, która byłaby w roli, nastawioną na zabawę, wspomniał o swoim kuzynie. Poprzednio widział go w negatywnym świetle, lecz teraz dostrzegł w nim coś dobrego i uznał, że mógłby spędzić z nim nieco czasu.
Użyliśmy gestaltowskiego zwrócenia w stronę biegunów, które pozwala na dostrzeżenie, że zawsze dla jednej wartości istnieje również przeciwna. Zbytnie przywiązanie do jednej ze stron prowadzi do rozdzielenia. Proces Gestalt zorientowany jest na integrację, która musi odbyć się poprzez rzeczywisty proces, będąc w pełnym kontakcie z obiema stronami, niż raczej samym rozumowym poznaniu.
John nie zdawał się nie podlegać zwyczajowej formie eksperymentu (bezpośredniemu dialogowi), więc zawsze chcemy być płynni w przekształcaniu eksperymentu, w odpowiedzi na potrzeby klienta.
Czuł się jednak tym bardzo obarczony i zaczął zastanawiać się, czy aby na pewno jego moralna prawość była czymś dobrym, czy też w istocie jego biznes nie mógłby upaść, ponieważ on nie był skłonny wdrażać nieuczciwych zagrań jego konkurencji (jak szpiegostwo przemysłowe).
Na początku zacząłem szukać jego silnych stron jego stylu bycia, jednak nie ruszyło go to zbytnio. Martwił się tym, że w realnym świecie mu to nie służy, jednak z drugiej strony chciał pozostać przy swoim sztywnym kręgosłupie moralnym.
Poprosiłem go, by odnalazł dwa bieguny - postać historyczną, która reprezentowałaby moralnie prawego człowieka, a potem kogoś, kto reprezenowałby postać, która 'stosuje wszelkie dozwolone chwyty'.
Wybrał dwie, poprosiłem go, by wcielił się w obie role i odegrał dialog między nimi. Było to dla niego bardzo trudne, chciał za wszelką cenę wyjść z tej roli. Spytał 'czy nie mógłbym po prostu pogodzić obie'? Jednak integracja nie przychodzi tak łatwo...
Kiedy był w roli prawowitej osoby, powiedział, że podąża odwieczną ścieżką prawowitego Chińczyka, podczas gdy druga rola godziła obie te wartości.
Było więc jasne - stopień ważności w szanowaniu tradycji, głębokiej etyki chińskiej kultury.
Zasugerowałem więc, by wyszedł z obu tych ról, usiał w fotelu i pomówił do każdej ze stron. Uznał tradycję, a potem uznał również, że mógłby nauczyć się czegoś wartościowego z tej drugiej strony.
Był to dla niego bardzo ważny krok.
Zasugerowałem, że znajdował się on w pozycji Cesarza, mającego dwóch doradców zamiast jednego i koniec końców - przystał na to.
Poczuł się znacznie lepiej, słysząc to i był w stanie docenić wartość 'nowego' doradcy.
Wspominał o tym, że w jego życiu istniała przestrzeć, w której brał rzeczy zbyt poważnie do tego stopnia, że nigdy nie miał przerwy.
Zidentyfikowaliśmy kolejnych dwóch doradców, jeden, który przypominał o jego obowiązkach, drugi, który był bardziej zuchwały, niedopowiedzialny i nastawiony na zabawę.
Ponownie, poczuł ulgę, mając dwóch doradców, był również w stanie podjąć ostateczną decyzję. Poprosiłem go, by zidentyfikował prawdziwą osobę, która byłaby w roli, nastawioną na zabawę, wspomniał o swoim kuzynie. Poprzednio widział go w negatywnym świetle, lecz teraz dostrzegł w nim coś dobrego i uznał, że mógłby spędzić z nim nieco czasu.
Użyliśmy gestaltowskiego zwrócenia w stronę biegunów, które pozwala na dostrzeżenie, że zawsze dla jednej wartości istnieje również przeciwna. Zbytnie przywiązanie do jednej ze stron prowadzi do rozdzielenia. Proces Gestalt zorientowany jest na integrację, która musi odbyć się poprzez rzeczywisty proces, będąc w pełnym kontakcie z obiema stronami, niż raczej samym rozumowym poznaniu.
John nie zdawał się nie podlegać zwyczajowej formie eksperymentu (bezpośredniemu dialogowi), więc zawsze chcemy być płynni w przekształcaniu eksperymentu, w odpowiedzi na potrzeby klienta.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment