Monday, 21 July 2014
Case #7 - Dający szklane kulki
Changchang była po pięćdziesiątce. Była bardzo uprzejmą osobą. W rzeczy samej opiekowała się wszystkimi dookoła niej. Odkryła jednak, że była nieszczęśliwa w jej małżeństwie. Nie czuła się spełniona, czuła się samotna.
W rezultacie mimo tego, że miała przyjaciół, mnóstwo społecznych kontaktów i była szanowanowa, to wciąż czuła się nieszczęśliwa i samotna.
Zdecydowałem się wejść prosto w dialogowy tryb. Powiedziałem jej - czuję się bardzo przyjemnie w Twojej obecności. Mam wrażenie, że jesteś bardzo wyrozumiała i mogę być naprawdę sobą w Twojej obecności, że zaakceptujesz mnie. Zgodziła się - taka była w stosunku do innych.
Powiedziałem jej jak bardzo doceniam to uczucie - lubię czuć się bardzo bezpiecznie. Kiwnęła głową i powiedziała, że dla niej też jest to ważne. Powiedziałem jej, że mogę sobie wyobraźić, jak ktoś nadużywa tego uczucia - zwierza się jej, opiera się na niej, przyjmuje jej ciepło. Jako terapeuta było mi trudno pozostać w pozycji autorytety czy profesjonalisty, czy nawet oddaniu się jej, ponieważ czułem swoją własną wzrastającą potrzebę w obliczu jej dobrodziejstwa.
Kiwnęła głową - znała to wszystko doskonale, pomimo tego jednak rzadko formułowała to tak dosłownie.
Zauważyłem też, że czułem się nieco niekomfortowo w sposób, który trudno mi określić. Chciała tylko dawać, a miała co dawać. Jednak nie była zdolna, by przyjmować. Czy mogła coś ode mnie otrzymać?
Łzy napłynęły jej do oczu. Powiedziała, że to dla niej bardzo trudne.
Przez chwilę też poczułem się poruszony. Pozostawaliśmy w tym emocjonalnym kontakcie przez chwilę, w ciszy.
Pomimo tego nie potrafiła niczego przyjąć ode mnie. Była niemal zmuszona by dawać. Nie można powiedzieć, by było to zbalansowane.
Wyszedłem więc z eksperymentem Gestalt. Znalazłem w pokoju piękne szklane kulki i wziąłem je do ręki. Powiedziałem, że zamierzam dawać jej jedną kulkę za każdym razem. Chcę, byś naprawdę wzięła je ode, to prezent ode mnie.
Zgodziła się i zrobiliśmy to. Zrobiłem to bardzo powoli, patrząc na nią, upewniając się, że naprawdę to ode mnie bierze. Drżała, ukazała swoją wrażliwość, płakała, gdy brała ode mnie każdą kolejną kulkę.
Powiedziała, że to pierwszy raz od długiego czasu, kiedy pamięta, by wzięła cokolwiek od drugiej osoby. Zawsze była dającą i z tego była znana. Tak naprawdę jednak to było puste, dlatego, że strumień nie płynął w obie strony, przez co jej relacje cechowała stagnacja. Stąd jej samotność, pomimo faktu, że była szanowana i posiadała wielu przyjaciół.
Tutaj użyłem własnego eksperymentu w naszym dialogu. Raczej niż skupiać się na reszcie jej życia, wzieliśmy pod uwagę teraźniejszość, a sam eksperyment odbywał się pomiędzy nami. Przeżyła nowe doświadczenie dlatego, że zaiwestowałem siebie tak bardzo, jak ona. Skupiłem uwagę na wymianie relacji, która normalnie odbywała się zupełnie automatycznie, bez udziału świadomości. Przytaczając swoje własne doświadczenia (a nie osąd), mogła je zaakceptować i być otwarta na coś innego.
W rezultacie mimo tego, że miała przyjaciół, mnóstwo społecznych kontaktów i była szanowanowa, to wciąż czuła się nieszczęśliwa i samotna.
Zdecydowałem się wejść prosto w dialogowy tryb. Powiedziałem jej - czuję się bardzo przyjemnie w Twojej obecności. Mam wrażenie, że jesteś bardzo wyrozumiała i mogę być naprawdę sobą w Twojej obecności, że zaakceptujesz mnie. Zgodziła się - taka była w stosunku do innych.
Powiedziałem jej jak bardzo doceniam to uczucie - lubię czuć się bardzo bezpiecznie. Kiwnęła głową i powiedziała, że dla niej też jest to ważne. Powiedziałem jej, że mogę sobie wyobraźić, jak ktoś nadużywa tego uczucia - zwierza się jej, opiera się na niej, przyjmuje jej ciepło. Jako terapeuta było mi trudno pozostać w pozycji autorytety czy profesjonalisty, czy nawet oddaniu się jej, ponieważ czułem swoją własną wzrastającą potrzebę w obliczu jej dobrodziejstwa.
Kiwnęła głową - znała to wszystko doskonale, pomimo tego jednak rzadko formułowała to tak dosłownie.
Zauważyłem też, że czułem się nieco niekomfortowo w sposób, który trudno mi określić. Chciała tylko dawać, a miała co dawać. Jednak nie była zdolna, by przyjmować. Czy mogła coś ode mnie otrzymać?
Łzy napłynęły jej do oczu. Powiedziała, że to dla niej bardzo trudne.
Przez chwilę też poczułem się poruszony. Pozostawaliśmy w tym emocjonalnym kontakcie przez chwilę, w ciszy.
Pomimo tego nie potrafiła niczego przyjąć ode mnie. Była niemal zmuszona by dawać. Nie można powiedzieć, by było to zbalansowane.
Wyszedłem więc z eksperymentem Gestalt. Znalazłem w pokoju piękne szklane kulki i wziąłem je do ręki. Powiedziałem, że zamierzam dawać jej jedną kulkę za każdym razem. Chcę, byś naprawdę wzięła je ode, to prezent ode mnie.
Zgodziła się i zrobiliśmy to. Zrobiłem to bardzo powoli, patrząc na nią, upewniając się, że naprawdę to ode mnie bierze. Drżała, ukazała swoją wrażliwość, płakała, gdy brała ode mnie każdą kolejną kulkę.
Powiedziała, że to pierwszy raz od długiego czasu, kiedy pamięta, by wzięła cokolwiek od drugiej osoby. Zawsze była dającą i z tego była znana. Tak naprawdę jednak to było puste, dlatego, że strumień nie płynął w obie strony, przez co jej relacje cechowała stagnacja. Stąd jej samotność, pomimo faktu, że była szanowana i posiadała wielu przyjaciół.
Tutaj użyłem własnego eksperymentu w naszym dialogu. Raczej niż skupiać się na reszcie jej życia, wzieliśmy pod uwagę teraźniejszość, a sam eksperyment odbywał się pomiędzy nami. Przeżyła nowe doświadczenie dlatego, że zaiwestowałem siebie tak bardzo, jak ona. Skupiłem uwagę na wymianie relacji, która normalnie odbywała się zupełnie automatycznie, bez udziału świadomości. Przytaczając swoje własne doświadczenia (a nie osąd), mogła je zaakceptować i być otwarta na coś innego.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment